Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielone wzgórza nad Soliną

Krzysztof Potaczała
W 1968 r. potężna tama spiętrzyła wody Sanu i Solinki. Największe sztuczne jezioro w Polsce stało się główną atrakcją turystyczną Bieszczadów.

[galeria_glowna]

Czy wiesz, że…

Czy wiesz, że…

* Koszt budowy zapory w Solinie (1960-1968) to 1.533.376.000 zł.
* Zapora ma 664 m długości i 82 m wysokości. Kubatura wynosi 760 tys. m sześc.
* W wyniku przegrodzenia Sanu i Solinki powstał zbiornik o pojemności 474 mln m sześc., powierzchni 22 km kwadratowych i spiętrzeniu do 60 m.
* Długość zalewu w dolinie Sanu wynosi 27 km, a w dolinie Solinki - 14 km. Linia brzegowa jeziora to aż 150 km.
* Funkcjonująca przy solińskiej zaporze elektrownia wodna ma moc 200 MW.
* W latach 1964-1965 w Solinie bywał Paweł Jasienica, tu powstawała jego książka "Rzeczpospolita obojga narodów".

To prawdziwy raj dla żeglarzy, wędkarzy, poszukiwaczy przygód i amatorów wypoczynku na łonie natury.
Żeby bieszczadzkie morze mogło powstać, musiano wysiedlić 3 tysiące ludzi, rozebrać ich domy i ekshumować cmentarze. Mieszkańcy opuszczali swoją ziemię opornie, w dramatycznych okolicznościach. Dziś, z perspektywy ponad 40 lat od tamtych wydarzeń, są pewni, że decyzja o budowie zapory była słuszna.

- San często wylewał i niszczył pola uprawne - wspomina Tadeusz Podkalicki z Łobozewa. - Dla mnie, wtedy dzieciaka, niewiele to znaczyło. Dopiero kiedy dorosłem zrozumiałem, jaka to była udręka.

Piaskowiec to podatny grunt

Budowę zapory wodnej planowano jeszcze przed wojną. Koncepcję kaskadowej zabudowy górnego Sanu opracował inż. Karol Pomianowski. Stopnie wodne miały powstać w Dydiowej, w Wołosiance (obecnie na Ukrainie) w Rajskiem i Solinie. Skończyło się na planach, ale w lipcu 1934 r. doszło do powodzi, której skutki wymogły konieczność uporządkowania gospodarki wodnej dopływów Wisły.

Szybko przypomniano sobie o pracach Pomianowskiego, a wkrótce Solina oficjalnie została zatwierdzona pod budowę zapory. Fachowcy stwierdzili, że "proponowane miejsce, w podłożu którego występuje odporny piaskowiec, jest odpowiednie".

Przygotowania do rozpoczęcia prac przerwała wojna, jednak ponowiono je już początkiem lat 50. W swoich wspomnieniach, opublikowanych w 2003 r. w roczniku "Bieszczad", inż. Janusz Dziewański pisze, że pierwsze roboty ruszyły w 1960 r. W Solinie, na lewym brzegu Sanu, wzniesiono osiedle dla tysiąca pracowników.

Składało się ono z pięciu trzykondygnacyjnych budynków mieszkalnych i jednego usługowego, w którym zlokalizowano pocztę, sklep, aptekę, gabinet lekarski, zakład fryzjerski, pralnię, kawiarnię i świetlicę.

Jak dojechać

Jak dojechać

Samochodem - jadąc od strony Rzeszowa i Sanoka trzeba minąć Lesko, a w Uhercach skręcić w prawo. Od strony Przemyśla przez Ustrzyki Dolne skręcając w lewo w miejscowości Ustianowa lub nieco dalej w Uhercach (także w lewo).
Autobusem - do Soliny kursują autobusy z Rzeszowa, Sanoka, Krosna i innych miast.

Do gołej ziemi

Pod wodą miały się znaleźć Solina, Teleśnica Sanna z przysiółkiem Łęg, Horodek, Chrewt, część Sokolego, Zawozu, Rajskiego i Wołkowyi. Zgodnie z nakazem, mieszkańcy tych wsi byli zobowiązani opuścić je najpóźniej do 1964 r.

- Chałupy to nie był wielki problem, ale jak rozebrać kościół i cerkiew, żeby nie sprofanować? - wspominają dawni solinianie. - Cerkiew w końcu zdemontowano, oznaczając każdy element. Potem od nowa złożono. Dziś można ją podziwiać w sanockim skansenie. Kościoła nie dało się rozebrać, więc go zburzono.

Nie oszczędzono także innych świątyń. W Wołkowyi wysadzono w powietrze kościół wraz z wyposażeniem, a zabytkową cerkiew z 1833 r. rozwalono. Zupełnie niepotrzebnie, gdyż wody jeziora nigdy w to miejsce nie sięgnęły. Podobny los spotkał cerkwie w Chrewcie i Teleśnicy Sannej. Był to czas, kiedy jeszcze mało kto przejmował się zabytkowymi drewnianymi świątyniami. W Sokolem nie zachował się murowany pałacyk, a w Rajskiem klasztor sióstr ze zgromadzenia św. Wincentego a'Paolo.

Siatek na zaporze nie będzie

Przydatne adresy

* Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce, tel. 013 492-12-98
* Urząd Gminy Solina z siedzibą w Polańczyku, tel. 013 469-21-18

Masy wody pochłonęły opuszczone wioski we wrześniu 1967 r. 41 lat temu, 22 lipca 1968 r., oddano solińską zaporę i elektrownię do użytku. Betonowy kolos szybko stał się turystyczną atrakcją. Spacery po koronie zapory przyciągały tłumy. Rozciąga się z niej niezwykle malowniczy widok na jezioro, ale trzeba też przypomnieć, że co najmniej kilkanaście razy była ona niemym świadkiem samobójstw młodych ludzi, którzy właśnie skokiem z 82-metrowej tamy postanowili rozstać się z życiem.

Z uwagi na powtarzające się tego typu próby przed paru laty ktoś rzucił pomysł zamontowania wysokich siatek na balustradach zapory. Jak szybko pomysł się pojawił, tak szybko upadł. Władze elektrowni uznały, że ludzie poczuliby się jak w więzieniu i zostaliby pozbawieni choćby fotografowania bądź filmowania widoków.

Żywe legendy znad jeziora

Zalew Soliński miał w sobie na tyle dużą magię, że zaczął przyciągać ludzi chcących na dłużej zakotwiczyć nad jego brzegiem. Najbardziej legendarną postacią jest Henryk Wiktorini, który pobudował w Sokolem dom z ocalonych resztek zatopionego pałacyku, a urokliwą zatokę nazwano jego nazwiskiem. Przed dwoma laty pan Henryk sprzedał ranczo i opuścił zatokę. Ale zostali inni, dla których od początku był przykładem hartu ducha i miłości do zielonych wzgórz nad Soliną rozumianą w sensie całego bieszczadzkiego morza.

W Horodku swój szałas zbudował Juliusz Wasik rodem z Olsztyna, zwany Julkiem spod Dębu (rośnie przy jego samotni) lub Julkiem z końca świata. Żyje trochę jak pustelnik, lubi pogadać na filozoficzne tematy, choć nie unika też tych całkiem przyziemnych.

W Teleśnicy Sannej gospodarzy Krzysztof Bross - syn nieżyjącego już sławnego kardiochirurga Wiktora Brossa. Dusza człowiek, chętny do nie kończących się opowieści przy ognisku, autor autobiograficznej książki "Burza nad Sanną", ukazującej m.in. zmagania pana Krzysztofa z peerelowską władzą lat 80.
Również w Teleśnicy (ale nie Sannej), swój dom na tratwie zbudował Michał Giercuszkiewicz, były perkusista Dżemu. Dopiero tutaj znalazł spokój potrzebny mu do wyjścia z nałogu, a przy okazji zyskał przyjaźń mieszkańców okolicznych wsi i przepływających Zatoką Teleśnicką żeglarzy.

Idzie nowe

Jezioro Solińskie i jego okolice są, obok połonin, największą atrakcją Bieszczadów. Magiczne miejsce, utrwalone m.in. w przeboju "Zielone wzgórza nad Soliną", wykonywanym przez piosenkarza Wojciecha Gąsowskiego, od lat przyciąga kolejne pokolenia turystów, coraz częściej także z zagranicy. W zeszłym roku wnętrze zapory zwiedziło 30 tys. osób, a tegoroczne szacunki wskazują, że będzie ich jeszcze więcej.

- Przyszedł czas, by naszym gościom oferować kolejne atrakcje - mówi Józef Folcik, prezes Zespołu Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce. - Początkiem lipca Solina wzbogaciła się m.in. o piaskową plażę, a mam nadzieję, że niebawem na Dużej Wyspie powstanie całoroczny ośrodek wypoczynkowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24