MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zobaczyć Ziemię z daleka

MAREK JAKUBOWICZ
Generał Hermaszewski (w środku)  z żoną i przyjacielem
Generał Hermaszewski (w środku) z żoną i przyjacielem AUTOR
Nie ma takiego miejsca na globie, do którego nie dotarliby turyści. Ale Ziemia już im nie wystarcza. 28 kwietnia 2001 r. za sprawą 60-letniego Amerykanina Denisa Tito z Kaliforni rozpoczęła się era turystyki kosmicznej.

Dokładnie przed rokiem pojawiła się szansa, że kosmicznym turystą będzie też Polak, 41-letni biznesmen Leszek Czarnecki. Byłby on drugim Polakiem w kosmosie po gen. Mirosławie Hermaszewskim, który 27 czerwca 1978 r. wraz z Rosjaninem Piotrem Klimukiem poleciał Sojuzem 30 na stację orbitalną Salut 6. W tym roku mija więc 25 lat od tamtego wydarzenia. Wtedy lot ówczesnego majora Hermaszewskiego był pojmowany w kategoriach bohaterstwa. A on sam fetowany i nagradzany. W latach przełomu generał został odsunięty na boczny tor. Zrezygnowano z jego bogatego doświadczenia lotniczego i wiedzy. I nie wiadomo czy dziś ktokolwiek z prominentów pamięta o tej rocznicy?

Nie jest tajemnicą, że koszty wypraw kosmicznych są ogromne.

Na realizację programu kosmicznego pozwolić sobie mogą tylko USA i Rosja. Inne kraje starają się mieć w nich swój udział, niektóre bardziej ambitne realizują własne programy. Ostatnio Chiny zapowiedziały wysłanie kosmonauty w kosmos przy pomocy własnej rakiety. Początkowo kosmonauci rekrutowali się głównie z doświadczonych pilotów wojskowych. Wynikało to z potrzeby perfekcyjnego opanowania procedur lotu i bezpieczeństwa. Gdy pojawiły się dwumiejscowe rosyjskie Woschody i Spojuzy rolę inżyniera pokładowego powierzano cywilnym specjalistom. Wtedy też do lotów zaproszono przedstawicieli "bratnich krajów demokracji ludowej". Skonstruowanie siedmioosobowego wahadłowca przez Amerykanów i trzyosobowego statku Sojuz-T przez Rosjan jeszcze bardziej zmieniło sytuację. Oprócz pilota, na pokładzie mogli znaleźć się inni specjaliści do przeprowadzania badań .
U schyłku ZSRR, brak funduszy spowodował, że Rosjanie zdecydowali się na udostępnienie jednego miejsca w kabinie statku Sojuz TM przedstawicielowi dowolnego państwa za "skromną" sumę 20 mln dolarów. Pierwszym, który skorzystał z oferty był Japończyk, wysłannik tokijskiej telewizji, Toyohiro Akijama. Stał się trzecim uczestnikiem misji Sojuza TM 11. Na stacji Mir jego zadaniem było zrobienie filmowego i fotograficznego reportażu. W 1991 r. z podobnej szansy skorzystała Angielka Helen Sharman, przedstawicielka firmy MARS. Zarówno Toyohiro jak i Helen zostali poddani w Gwiezdnym Miasteczku surowym testom sprawnościowym, medycznym i technicznym. Zdobyli pewien zakres wiedzy techniczno-kosmicznej, musieli też dobrze opanować język rosyjski. Na wszelki wypadek mieli dublerów. Ale ich loty opłacone były przez pracodawców i dlatego trudno zaliczyć ich do kosmicznych turystów.
W 2000 r. Rosjanie założyli firmę Mir Corporation. Jej zadaniem było wspomożenie programu Mir poprzez wysyłanie na stację za duże pieniądze chętnych śmiałków. Pierwszym, który zgłosił się na kosmicznego turystę był amerykański milioner, inżynier balistyk Denis Tito. Kiedy jednak rozpoczął cykl przygotowań w Gwiezdnym Miasteczku, zapadła decyzja o likwidacji stacji. Ostatecznie stacja sprowadzona w gęste warstwy atmosfery spłonęła 23 marca 2001 r. Tito miał jednak ważną umową i nie miał zamiaru z niej zrezygnować. Zażądał wysłania na międzynarodową stację orbitalną (JSS). Na to nie chcieli zgodzić się Amerykanie, którzy stwierdzili, że pobyt na stacji niewyszkolonego kosmonauty stanowi zagrożenie. Jednak Rosjanie chcieli wywiązać się z umowy. Rozpoczęła się "mała wojna" pomiędzy NASA, a Rosawiakosmosem. Ostatecznie 28 kwietnia 2001 r., o godz. 9.37 (czasu europejskiego), Denis Tito wraz z pilotem Tałagatem Musabajewem i Jurijem Baturinem, inżynierem pokładowym wystartowali na Sojuzie TM-32 z kosmodromu Bajkonur na stację JSS. Po blisko 8 dniach pobytu na stacji powrót na ziemię nastąpił 6 maja.

Lądowanie było twarde, ale szczęśliwy Tito powiedział: Wróciłem z raju.

Obiecał też wspomagać wszystkich, którzy pójdą w jego ślady. W przypadku drugiego kosmicznego turysty nie było to konieczne. Mark Shuttleworth, 28-letni obywatel RPA jest multimlionerem. Za lot w kosmos zapłacił ponad 20 mln. zł. Dokładnie w rok po Tito 25 kwietnia2002 r. wystartował na Sojuzie TM 34 razem z pilotem Jurijem Gudzenko i inżynierem pokładowym Roberto Vittori, któremu lot zafundowała Europejska Agencja Astronautyczna (ESA). Na stacji orbitalnej Shuttleworth poddał się szeregowi eksperymentów medycznych, za które dodatkowo zapłacił. Udany powrót na kazachski step nastąpił 5 maja.
Na stacji JSS zawsze cumuje Sojuz, pełniąc rolę statku ratowniczego dla znajdującej się tam załogi, która dowożona jest amerykańskim wahadłowcem. Kosmonauci lecący z Rosjanami zostawiają swojego Sojuza, a wracają dotychczas zacumowanym. Tragiczna katastrofa whadłowca Columbia nie zahamuje programów kosmicznych USA i Rosji. Nie zatrzyma także kosmicznej turystyki. Rosjanie zapowiedzili , że do lotu w kosmos sposobi się już kolejny turysta. Tym razem jest to Rosjanin. Jak się okazuje w Rosji też nie brak multimilionerów.
Generał Hermaszewski zapytany, czy poleciał by jeszcze raz w kosmos, odpowiedział: Natychmiast!. Dodał także, że wrzechświat widziany z tamtej perspektywy jest bardzo piękny i posiada wprost cudowną harmonię. Nie mógł powstać przypadkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24