Związek zbadał dyrektywy unijne dotyczące handlu żywnością porównując je z zasadami obowiązującymi w poszczególnych krajach. Wynik jest dla Polski miażdżący, bo okazuje się, że nasze przepisy są najbardziej rygorystyczne w całej Unii!
- Mali producenci podlegają takim samym przepisom, co duże koncerny, a przecież prawo powinno ich uprzywilejować - mówi Zbigniew Kmieć, koordynator akcji "Zostawcie w spokoju dobrą żywność".
Unia tego nie wymaga
Przykład? Polski rolnik sprzedający dżem z owoców z własnego gospodarstwa, musi zarejestrować pozarolniczą działalność gospodarczą, stając się płatnikiem podatków PIT i VAT i zostając zmuszonym do płacenia podwójnego ubezpieczenia w KRUS lub przejścia do ZUS. Dlatego nawet jeśli ma tzw. spady woli sprzedać owoce po obniżonej cenie w skupie niż przechodzić przez morze formalności związanych z produkcją dżemu lub soku.
Jego kolega z Włoch lub Węgier takiego problemu nie ma. Co więcej, żeby sprzedać chleb z własnej mąki polski rolnik musi złożyć do Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego wniosek o wpis swojego zakładu do rejestru oraz zatwierdzenie go po uprzedniej kontroli. W praktyce oznacza to postawienie małej piekarni. Unia takiego wymogu nie stawia. Podobnie jest ze sprzedażą swojskich wędlin, która wymaga przedstawienia projektu planu technologicznego zakładu, zarówno w formie opisowej, jak i graficznej, z uwzględnieniem pomieszczeń, lokalizacji maszyn itp. Dokładnie tak, jak robią to duże zakłady przemysłowe.
Włoski rolnik robi ser, nasz firmę
Ten problem doskonale zna Krzysztof Bocheński, który wraz z żoną prowadzi w Babicy rodzinną karczmę "Podkarpackie jadło". Tu gościom serwuje się wędliny z własnej wędzarni, własnoręcznie wypiekany chleb, ogórki i przetwory oraz smalec, przygotowywane na miejscu.
Furorę robią tutejsze polędwiczki peklowane, suszone, a na końcu wędzone na zimno w dymie. Cały proces zajmuje minimum 2 tygodnie, a z kilograma mięsa otrzymuje się ok. 70 dag wyrobu.
- Klienci chcieliby ją zabrać do domu, ale niestety, mogę je podawać tylko na miejscu lub na indywidualne zamówienie. Żeby sprzedać musiałbym postawić tu mały zakład masarski - przyznaje pan Krzysztof.
- A popyt na prawdziwą, zdrową żywność jest ogromny, ludzie mają dość chemicznych dodatków, polepszaczy i spulchniaczy - dodaje.
I dodaje, że nawet gdyby zdecydował się na sprzedaż musiałby rezerwować mnóstwo czasu na wizyty kontrolerów z różnych instytucji. Dlatego teraz myśli raczej o otworzeniu w Rzeszowie punktu dystrybucji, czyli mniej obwarowanej przepisami sprzedaży pośredniej.
- We Włoszech kombinowanie, jak legalnie sprzedać jest nie do pomyślenia, bo tam jedyną wytyczną dla rolnika wytwarzającego sery jest to, żeby powstawały w czystych pomieszczeniach - komentuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. - My uważamy, że sprzedaż powinna być całkowicie wolna, a państwo powinno wreszcie pozwolić kupującemu i sprzedającemu wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje zamiast regulować to ustawowo i jeszcze zasłaniając się hasłem, że "tak każe Unia" - dodaje.
Na razie związek przedstawia swoje propozycje nowej ustawy politykom PiS i PSL, którzy przygotowali jej dwa projekty. To, jaki ostatecznie przyjmie kształt będzie miało kluczowe znaczenie dla rodzimych rolników. Na ministerialnej liście produktów tradycyjnych aż 154, czyli najwięcej w kraju, jest z Podkarpacia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć