- Najkrótsza odpowiedź brzmi nie, ale nie jest to niemożliwe. W Polsce jest około dwa tysiące wydawnictw. Jednak aktywnych, publikujących rocznie powyżej dziesięciu pozycji, działa tylko trzysta. Łatwiej dziś
wydawać książki, nieco trudniej z tego żyć. Na razie nam się to udaje.
- Jak pan trafił w Bieszczady?
- W stanie wojennym, gdy miałem wszystkiego dość: Warszawy, czołgów na ulicach i tego poziomu zniewolenia. Po półtorarocznym pobycie w USA wróciłem do Polski tuż przed wybuchem "wojny Jaruzelskiego". W moim odczuciu jestem jedynym, znanym mi osobiście, pozytywnym skutkiem wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Dzisiaj nie zamienilibyśmy Bieszczadów na żadne miasto. W Bieszczadach pracowałem przy zrywce drewna, byłem taksówkarzem, jako inżynier-chemik pracowałem w przedsiębiorstwie "Las". W 1989 roku otworzyłem kiosk z prasą i książką niezależną.
- Czym wydawnictwo z Olszanicy może konkurować z firmami z Warszawy, Krakowa, Poznania?
- Tylko jakością. Poprzeczkę postawiłem wysoko: najlepsi autorzy i
fotograficy, graficy, przygotowalnie i drukarnie. Mój ideał to najstaranniej wydana
książka na świecie. Może go nieprędko osiągnę, ale do tego dążę.
- BOSZ jest postrzegany jako firma ogólnopolska.
- Wydajemy książki o całej Polsce i współpracujemy z instytucjami właściwie wszędzie: od Szczecina do Wrocławia i od Krakowa po Gdańsk.
Niemniej czujemy się związani z tym regionem. Wydaliśmy ok. 15 książek na jego temat. W każdej książce umieszczam jako siedzibę firmy Olszanicę, gdzie jest zarejestrowana, a ja tam mieszkam. Trzeba było długo pracować, aby uzyskać tę siłę przebicia, którą mamy dzisiaj.
- Na czym ona polega?
[obrazek4]- Muzeum Narodowe w Warszawie wybrało BOSZA jako wydawcę albumów o swoich zbiorach. Podobnie Muzeum Literatury, którego kolekcja rysunków i grafik Brunona Schulza ukazała się w tych dniach. W sumie jest to dziesięć najważniejszych muzeów: od Gdańska po Kraków.
- Eksportujecie książki?
- Tak, przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych, ale mamy też mniejsze zamówienia z Australii i Nowej Zelandii oraz z wielu krajów Europy.
- Nie promuje pan naszych muzeów regionalnych?
- Ależ tak. Oba albumy Beksińskiego oraz ikony, to prezentacja zbiorów Muzeum
Historycznego oraz Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Wybieram to, co
nasz region może pokazać w kraju i za granicą: Bieszczady, architektura
drewniana, ikony, kolekcja prac Beksińskiego. Kilka lat temu wydaliśmy dwa albumy "Łańcut" ze zdjęciami Adama Bujaka.
- Mamy w województwie wielu urzędników od promocji i nikłe sukcesy w tej dziedzinie. Dlaczego?
[obrazek7]- Moim zdaniem przyjęto niewłaściwą strategię. Ponieważ najważniejsze urzędy mieszczą się w Rzeszowie, hołubiona jest stolica Podkarpacia. A jest kilka ciekawszych miast w województwie do pokazania w kraju i Europie. Ten region zasługuje na lepsza promocję.
- A kto chce się wypromować za pośrednictwem BOSZ-a?
- Władze Przemyśla i Sanoka bardzo dobrze współpracowały z nami przy wydaniu albumów o Ich miastach i zakupiły sporą część nakładów. Równie dobrze współpracowało nam się z Jarosławiem i Krosnem. Na tym lista się kończy. Władze Euroregionu Karpaty nawet nie odpowiedziały na ofertę, którą im wysłałem kilka lat temu, gdy wydaliśmy album "Karpaty Wschodnie" o pierwszym na świecie Międzynarodowym Rezerwacie Biosfery.
- Czy książka przegrywa z Internetem i telewizją?
[obrazek9]- Nie. Książka zawsze się obroni. Ludzie, którzy cenią piękno, zawsze będą kupowali książki: miniaturowe wydania
i albumy. W Polsce wzrasta liczba osób wykształconych. Niepokoi mnie jednak, że Polacy wydają na książki pięć - siedem dolarów rocznie, podczas gdy Niemcy - sto, zaś Amerykanie siedemdziesiąt - osiemdziesiąt dolarów.
- Są znacznie bogatsi.
- Ale na wódkę wydajemy nie mniej niż tamci.
- Jak współpracuje się z Wisławą Szymborską?
- Ciekawe jest to, że im większa osobowość, tym łatwiejsza i przyjemniejsza współpraca. Najbardziej "normalni" w kontakcie bezpośrednim są ludzie wybitni. Miałem przyjemność wymienić poglądy z noblistką na temat sposobu wydawania książek. Powiedziała: "Niech pan wydaje poezję nawet na szarym papierze, byleby trafiła do jak najszerszego kręgu odbiorców". Dlaczego na szarym? - odpowiedziałem. - Można wydać ją starannie. Dobre "opakowanie" nikomu i niczemu jeszcze nie zaszkodziło. Edycja w formie zielnika, z ręcznie przepisanymi wierszami bardzo się poetce podobała. Rozeszła się, zanim dotarł do nas pierwszy pięciotysięczny nakład. Teraz płynie z Hong Kongu czwarte wydanie - dwadzieścia pięć tysięcy egzemplarzy.
W każdej książce umieszczam jako siedzibę firmy Olszanicę, gdzie jest zarejestrowana, a ja tam mieszkam
Dlaczego współpracuję z BOSZ-em?:
ŁUKASZ KOSSOWSKI, kurator Działu Sztuki Muzeum Literatury w Warszawie:
- Cenię wydawnictwo z Olszanicy za wysoki, profesjonalny poziom edytorski. BOSZ współpracuje z wybitnymi grafikami, których szczególnie szanuję. Są to profesorowie: Maciej Buszewicz i Lech Majewski. Album "Tatry w starej fotografii" w opracowaniu prof. L. Majewskiego jest najlepszym przykładem tego poziomu. Muzea niekiedy nie mają szans na samodzielne wydanie albumu swoich zbiorów. Kontakt z BOSZ-em jest dla nich prawdziwym błogosławieństwem.
ANNA SZAŁAPAK, kustosz Działu Folkloru i Tradycji Miasta Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, artystka "Piwnicy pod Baranami":
- Jestem bardzo wymagająca, gdy chodzi o jakość i poziom graficzny wydawnictwa. BOSZ potrafił temu sprostać. Dowodem jest album o szopkach krakowskich z naszych zbiorów. Ich wystawa czynna jest obecnie w Manchesterze, a towarzyszący ekspozycji album BOSZ-a rozchodzi się "jak woda".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?