Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bernardyński ogród wyrośnie koło pomnika

Antoni Adamski
Fot. Krzysztof Łokaj
Przed klasztorem oo. bernardynów znów będzie ogród. Powstanie na placu, gdzie obecnie jest parking i pomnik Walk Rewolucyjnych.

Bernardyni powołują się na tradycję, bo w tym miejscu przez dwa wieki był sad, warzywnik i jezioro.

Bogusław Kotula, autor książek o Rzeszowie, syn znanego regionalisty Franciszka Kotuli wspomina ogrody bernardyńskie z czasów swojej młodości:

- Chodziłem tam z kolegami kraść jabłka. Wspinaliśmy się na mur od strony zajazdu "Pod Czerwoną Bramą" (zburzony na przełomie lat 40/50 - tych; w tym miejscu stoi obecnie Urząd Wojewódzki). Zeskakiwaliśmy po drugiej stronie i już byliśmy w sadzie. Rosły tam jeszcze śliwy, uprawiano warzywa. Stały jakieś szopy. Tylko krzaki pod murami.

Krzaki przy murach

Kościół oo. bernardynów powstał w XVII w. Wraz z klasztorem i pobliskim jeziorem był ważnym elementem systemu obronnego miasta. Próżno było w tamtych czasach szukać w pobliżu klasztoru klasycznych założeń ogrodowych.

Nie znajdziemy ich również w XVIII stuleciu (wtedy to wspaniałe ogrody powstały wokół pałacyku letniego Lubomirskich). Widok Rzeszowa z lotu ptaka autorstwa Karola Henryka Wiedemanna z 1762 r. pokazuje klasztor otoczony murem. Od południa ogrodzenie obsadzone jest gęstymi krzewami. Podobne krzaki rosną od strony prezbiterium kościoła. Wokół okalającego ogród parkanu nasadzono drzewka. Ogrodzony teren jest pusty - pozbawiony roślinności. Widać tylko zarys jeziora, które w przyszłości stanie się dużą atrakcją miasta.

Dla wioślarzy i łyżwiarzy

Na pocztówkach z przełomu XIX/XX w. (prawdopodobnie z atelier Edwarda Janusza) widzimy parę wiosłującą w łódce po bernardyńskim jeziorze. Zdjęcie zimowe przedstawia ślizgających się po lodzie jeziora rzeszowian. Na brzegu przystań, a za nią pawilonik w stylu szwajcarskim czyli "uzdrowiskowym".

Gospodarstwo owocowo-warzywne

Na początku ubiegłego wieku jezioro zasypano. Teren po północnej stronie kościoła wykorzystywano dla zgromadzeń religijnych: odpustów i mszy na wolnym powietrzu, które utrwalił w obiektywie aparatu Andrzej Bujniak w latach 1905 - 1918.

Na jednym z jego zdjęć widzimy łąkę, na której odbywały się uroczystości religijne. Od klasztoru odgradza ją rząd niewielkich drzewek. W tym czasie ogród bernardyński się rozrastał. Przed rokiem 1939 jego obszar powiększono do 30 ha. Zakonnicy prowadzili tu znane w całej okolicy wzorcowe, dobrze funkcjonujące gospodarstwo owocowo-warzywne. Ich ogrody ciągnęły się do obecnego gmachu Zespołu Szkół Budowlanych przy ul. Towarnickiego.

Boisko i bar "pod gołym niebem"

[obrazek4] Ogród bernardyński przed 1918 r. na fotografii Andrzeja Bujniaka.
Po wojnie w tym rejonie nastąpiły znaczne zmiany urbanistyczne. W latach 60. plac przed obecnym Urzędem Wojewódzkim był mocno zmaltretowany przez niedawno ukończoną budowę siedziby władzy.

Rzeszowianka Wiktoria Helwin wspomina, że tylko ogrodzona część ogrodu dostępna była dla ludzi z ulicy, którzy swobodnie przechodzili między krzakami, drzewkami owocowymi i szopami gospodarczymi.

Jak pisze Franciszek Kotula, teren ten przez długi czas "leżał sobie nie zagospodarowany, ba, nawet zrujnowany. Często jego widok przywodził mi na myśl plac zabaw chłopięcych z powieści Molnara "Chłopcy z Placu Broni" I nasi chłopcy sporządzili sobie bramki i grali w piłkę..."- czytamy w "Tamtym Rzeszowie".

Popołudniami w ogrodowe krzaki podążali spragnieni obywatele, aby zrelaksować się czymś mocniejszym. Na tym na wpół zdziczałym terenie dawnych ogrodów kwitło swoiście pojęte "życie towarzyskie".

Na początku lat 70. rozpoczęła się budowa Pomnika Walk Rewolucyjnych (Czynu Rewolucyjnego). Odgrodzono go od klasztoru solidnym betonowym murem, obok monumentu zbudowano trybunę, a poniżej - wybetonowany Plac Defilad. Dziś nazwa została zapomniana, bo nikt tu już przed nikim nie defiluje.

Teren wraca do zakonników

Po latach 11 lipca 2006 Rada Miasta zwróciła plac zakonnikom za 30 tys. zł czyli za 1 proc. jego wartości. Była to częściowa rekompensata za grunty zabrane przez PRL. Wybetonowany plac oddano z całym "dobrodziejstwem inwentarza": betonowym murem odgradzającym klasztor, dawną trybuną dla władz partyjnych (ozdobioną orłem bez korony), a - przede wszystkim - z pomnikiem, którego potoczna nazwa nieprzystojnie brzmi dla uszu duchownych.

W tym roku kościół oo.bernardynów ma otrzymać status bazyliki mniejszej. Wokół świątyni powstanie centrum pielgrzymkowe. Gwardian zakonu, o. Rafał Klimas, zlecił wykonanie nowej koncepcji architektonicznej placu przed klasztorem. Zadanie podjął krakowski architekt dr hab. inż. Zbigniew Myczkowski z zespołem. Niesposób było architektom nawiązywać do sadu i warzywnika z dawnych wieków. Powstały zupełnie nowe rozwiązania.

Labirynt, amfiteatr i podziemny parking

Na pierwszej koncepcji architektonicznej z 2007 r. nie ma pomnika! W tym miejscu, w rogu alej: Cieplińskiego i Piłsudskiego, Myczkowski zaproponował wysoki na 5 m. labirynt ze strzyżonego żywopłotu. Za nim ciągną się baskety czyli kwatery drzew i krzewów formowanych w geometryczne wzory. Dalej w głębi placu półkoliście rozplanowano kwatery. Każda w kształcie labiryntu ze strzyżonego żywopłotu.

Między ogrodem a Urzędem Wojewódzkim krakowski architekt usytuował amfiteatr z ołtarzem polowym w miejsce sceny. Za ołtarzem będzie pergola, a za nią mur oddzielający amfiteatr od parkingu Urzędu. Na widowni stanie figura Matki Boskiej, otoczona czterema sadzawkami (kwaterami wodnymi).

Znacznie rozbudowany zostanie klasztor. Powstanie nowe skrzydło (od wschodu). To nie wszystko: pod płytą amfiteatru zbuduje się podziemny parking na ponad 200 miejsc, z wjazdem od strony nadziemnego parkingu przed Urzędem Wojewódzkim.

Co z pomnikiem?

W opisanym projekcie (z marca 2007) na miejscu pomnika znajduje się kwatera ogrodowa. Zbigniew Jucha, p.o. wojewódzkiego konserwatora zabytków, po naszej środowej publikacji, kiedy to przedstawiliśmy projekt z 2007 r. wyjaśnił:

- Przedstawiony projekt był dla mnie nie do przyjęcia. Pomnik nie został wprawdzie wpisany do rejestru zabytków, ale bronię go jako dobra kultury współczesnej.

Pomnik powinien pozostać!

Andrzej Skotnicki, architekt miejski jest zdania, że pomnik należy zachować jako dominantę przestrzenną.

Krakowscy architekci wykonali więc nową koncepcję: przywrócili pomnik, wymazując z rysunku kwaterę ogrodową. Koncepcja została zatwierdzona przez konserwatora w marcu br. To według niej powstanie plan architektoniczny zagospodarowania placu.

Spaliny w ogrodzie

W projekcie pozostały: ogród (z wyjątkiem kwatery na miejscu pomnika), amfiteatr, pergola i podziemny parking. Niektóre rozwiązania budzą niepokój. Nigdzie na świecie nie ma ogrodu, w którym możnaby pełną piersią... wdychać spaliny. W Rzeszowie jest. Między kwaterą strzyżonych drzew a labiryntem projektant przewidział "fosę wentylacyjną" odprowadzającą spaliny z podziemnego parkingu.

- Dziś są tak sprawne urządzenia techniczne, że spalin nie będzie czuć - tłumaczy Nowinom prof. Myczkowski. Wątpliwości jednak pozostały.

Amfiteatr czyli miejsce mszy polowych przewidziano ma ok. 500 osób. To chyba zbyt mało, bo z pewnością podczas ważnych świąt wiernych będzie znacznie więcej.

***

Architektura nie jest dla architektów, lecz dla ludzi. Dla jej użytkowników. A może zamiast wydawać 6 mln euro z funduszy europejskich na cuda - niewidy wystarczyłoby porządnie wyremontować plac między kościołem a Urzędem Wojewódzkim? W dzień powszedni byłby tu parking. Od święta - miejsce zgromadzeń religijnych. Ale na tak prosty pomysł nikt w Rzeszowie nigdy nie wpadnie. Poza tym trzeba jakoś wydać te unijne pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24