Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bluj z bliska: Tęsknota za czarnym koniem

Marek Bluj
Tym razem o futbolu oraz mniej i bardziej profesjonalnych zachowaniach.

Historia z tego roku i z tej ziemi. Z naszego regionu. Było tak: przychodzą zawodnicy do szefa jednego z niemałych klubów i pytają, czy będą jeszcze grać w barwach tej drużyny w piłkę, czy może już nie i mają sobie szukać nowych zespołów. Pytanie zasadne, bo w klubie miały rozpocząć się przygotowania do II rundy, a tu ze świecą było szukać prezesa i trenera. Wyjechali na wakacje! Niepoważna sprawa, tym bardziej że klub ma aspiracje do awansu, i to jeszcze tej wiosny. Nie powiem gdzie, nie powiem kto. Na razie. Może był to nawet przypadek z rodzaju nieodosobnionych. Może. Klubowi życzę awansu, bo jak mawiał klasyk, ważne jest, jak kto kończy, a nie zaczyna. Gdyby awansu nie było, powiem, kto wystąpił w głównych rolach w futbolowym podkarpackim "Przedwiośniu".

Do wiosny, nawet tej piłkarskiej, daleko, ale piłkarze - jak pierwsze jej jaskółki - zaczęli ładowanie akumulatorów. Nie wszędzie jest różowo, ale na początku roku chce się wierzyć, że będzie lepiej, choć w podkarpackiej piłce jest tak, jak ktoś nabazgrał na jednym z murów: "lepsze jutro było wczoraj".

Doszło, i pewnie dojdzie jeszcze, do paru zmian trenerów. Będzie trochę roszad w składach, i tyle. Mimo starań prezesów, szkoleniowców, wójtów, burmistrzów, prezydentów, sponsorów - nie spodziewam się rewelacji, choć chciałbym, aby wyrósł nam na Podkarpaciu czarny koń na ponadregionalną skalę. Tej wiosny jest to mało realne.

Na razie niech to będzie czarny konik, w każdej lidze - od klasy C do II. Aby tak się stało, musi to być, panowie, ładowanie akumulatorów z prawdziwego zdarzenia. Także zwyczajnych amatorów kopanej obowiązuje sportowy kodeks. Życzę regularnych dostaw stałego prądu, czyli napływu pozytywnego ładunku emocji i zachęt ze strony prawdomównych prezesów.
Atmosfera to rzecz równie ważna, jak dotrzymywanie obietnic. Można mieć drużynę lokalnych gwiazd, ale jak nie będzie w niej atmosfery, to -prędzej czy później - skopie jej tyłek jakiś outsider. Znam przypadki z niższych klas, gdy młodzi chłopcy nie chcą grać w drużynie ze swojej wsi. Idą do rywala zza miedzy, bo tam jest fajniej. Prezesem jest fajny gość, który nie ściemnia, nie kłamie, nie przeklina. Aż chce się grać. Przykłady? Proszę bardzo. Rozglądnijcie się wokół siebie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24