Ta sprawa swój początek znalazła na naszych łamach w sierpniu, gdy dostaliśmy zdjęcia pokazujące, co znajduje się w opuszczonym tartaku w Łukawicy. Działka i stojący na nim budynek są ogrodzone i zamknięte, bo produkcji obecnie się tu nie prowadzi.
WIĘCEJ: Ekobomba w opuszczonym tartaku pod Narolem. Burmistrz powiadamia WIOŚ [ZDJĘCIA]
W środku zobaczyć można pojemniki z różnymi substancjami chemicznymi. W tym dodatki spożywcze, parafinę stosowaną w kompozycjach polimerowych i olejarskich, w przemyśle skórzanym i odczynniki do utylizacji. Tak przynajmniej wynika z naklejonych na opakowaniach etykiet. Zawiadomiliśmy o tym burmistrza Narola oraz WIOŚ. Inspektorzy WIOŚ weszli na teren tartaku w asyście policji i po potwierdzeniu naszego zgłoszenia, powiadomili służby sanitarne i prokuraturę. Sanepid ustalił, że substancje chemiczne nie stanowią zagrożenia dla jakości wody w wodociągu sieciowym w Łukawicy, zaopatrującym mieszkańców Łukawicy i Bieniaszówki.
- Właściciel korzystał z prywatnego ujęcia wody, ten zakład nigdy nie był podłączony pod wodociąg publiczny - mówi Tomasz Lichacz, państwowy, powiatowy inspektor sanitarny w Lubaczowie. - Ponadto stacje uzdatniania wody, w obrębie których usytuowane są studnie głębinowe położone są w odległości 3 km od tego miejsca - dodaje.
Śledztwo wszczęła prokuratura. Prowadzone jest pod kątem składowania odpadów bez zezwolenia, za co grozi do 5 lat więzienia.
- Wszystkie czynności w tej sprawie uzależnione są od tego czy i kiedy zostanie przesłuchany właściciel posesji. Na razie nie ustalono miejsca jego pobytu - mówi Maria Potoczna, prokurator rejonowy w Lubaczowie.
Jak przyznał burmistrz Narola, kontakt z właścicielem firmy, od dłuższego czasu był utrudniony. Wiadomo o nim tyle, że pochodzi ze Śląska, biznes przejął od poprzedniego właściciela tego terenu, zajmującego się przetwórstwem drewna. Obecny właściciel nie odbiera pism i zawiadomień, w tym od WIOŚ, który chce zbadać, co konkretnie znajduje się w puszkach, butelkach i kontenerach, zgromadzonych w opuszczonym tartaku.
- Zawiadomienie to, mimo podejmowania kilku prób doręczenia, nie zostało odebrane - mówi Katarzyna Piskur z WIOŚ w Rzeszowie.
Co można więc w tej sprawie zrobić? Nakaz usunięcia odpadów może wystawić burmistrz. Tyle, że wzywany do uprzątnięcia swojego terenu też musi zostać o tym poprawnie powiadomiony. Burmistrz decyzję właśnie przygotowuje, ale nie wierzy, że uda się ją doręczyć.
- W miejscu podanym jako adres zamieszkania od ponad pół roku nikt nie mieszka. W tej sytuacji gmina ma obowiązek uprzątnięcia terenu na własny koszt i dochodzenia później roszczeń w sądzie - mówi Stanisław Woś, burmistrz Narola.- Tyle, że utylizacja tych odpadów jest bardzo droga, przekracza pewnie wartość działki. My w każdym razie takich pieniędzy w budżecie nie mamy - załamuje ręce.
Do sprawy wrócimy.
ZOBACZ TEŻ: Trujący środek z lat 70. nadal groźny. Mieszkańcy skarżą się na zdrowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"