Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co ten Niemiec robił w naszej wiosce?

Bartosz Gubernat
- Widzi pan te drzwi? - pyta pani Maria. - To tędy ten człowiek chciał wejść do środka. Nie udało mu się, bo drzwi przystawiłam drewnianym płotem.
- Widzi pan te drzwi? - pyta pani Maria. - To tędy ten człowiek chciał wejść do środka. Nie udało mu się, bo drzwi przystawiłam drewnianym płotem. FOT. TADEUSZ POŹNIAK
Ludzie w Białobrzegach pod Łańcutem nie mogą zrozumieć, dlaczego Peter C. trafił właśnie do ich wioski i dlaczego odebrał sobie życie?

Wtorkowe przedpołudnie. Przed Urzędem Gminy w Białobrzegach rozmawiają dwie starsze kobiety. Podchodzę bliżej.

- Podobno nie żyje, słyszałam, że wyskoczył z okna w szpitalu - mówi jedna.

- To było do przewidzenia, od razu wiedziałam, że coś z nim nie tak - odpowiada druga.

- Gdzie znajdę dom, w którym się ukrył ten Niemiec? - pytam.

- My niewiele wiemy... Proszę pytać w urzędzie albo w sklepie.

Drogę znają wszyscy

Piotr Chudzik, sekretarz gminy Białobrzegi, na mapie gminy pokazuje, jak dojechać na zbocze przy Wisłoku, gdzie mieszkańcy znaleźli auto Niemca. Po drodze zatrzymuję się w sklepie. Próbuję ustalić nazwisko rodziny, która go znalazła.

- Klienci mówili, że to rodzina M., ale to nic pewnego - mówi kasjerka.

Młoda kobieta tłumaczy jak tam dojechać. Ale w którym domu mieszkają państwo M.? Zatrzymuję się na przystanku. Dwaj chłopcy wskazują drogę.

Igły na siedzeniach

Czerwony, murowany dom na skraju wioski. Za płotem tylko pola, wąska, błotnista droga i Wisłok. Pukam. Otwiera starsza kobieta. To w jej stodole ukrywał się Niemiec. Z opowiadania pani Marii wynika, że Peter C. pojawił się w piątek. W południe jego terenowego mercedesa widzieli mężczyźni wydobywający piasek z rzeki.

Ślady na pobliskim polu świadczą, że kierowca terenówki jeździł po nim dookoła. W jakim celu??
Ślady na pobliskim polu świadczą, że kierowca terenówki jeździł po nim dookoła. W jakim celu?? FOT. TADEUSZ POŹNIAK

Panią Marię zaniepokoiła rozrzucona słoma w stodole. Kiedy sąsiad odgarnął słomę kijem od wideł, odsłonił czyjeś nogi... (fot. FOT. TADEUSZ POŹNIAK)- Auto stało na skarpie przy Wisłoku - opowiada pani Maria. - Myśleli, że przyjechał jakiś wędkarz. Wrócili do pracy.

W sobotę okazało się, że luksusowa terenówka nadal stoi nad Wisłokiem. Tym razem trochę dalej.

- Zaniepokojeni sąsiedzi podeszli do auta - ciągnie pani Maria. - Okazało się, że jest otwarte, a w stacyjce są kluczyki. Było uszkodzone, a ze śladów na pobliskim polu, obsianym zbożem, można wywnioskować, że kierowca jeździł po nim dookoła. Na siedzeniach leżały kalesony i buty. Niektórzy mówią też, że były igły lekarskie. Przyjechała policja i straż pożarna.

Człowiek pod słomą

Pani Maria prowadzi mnie za stodołę.

- Widzi pan te drzwi? To tędy ten człowiek chciał wejść do środka. Nie udało mu się, bo drzwi przystawiłam drewnianym płotem. Pewnie wtedy poszedł z drugiej strony. Dobrze, że nie wszedł do domu... Bóg wie, co mógłby mi zrobić.

Z wypiekami na twarzy pani Maria opowiada o spotkaniu z tajemniczym Niemcem.

- Policja nie znalazła go nad rzeką i odjechała. Przypuszczałam, że ktoś może być w mojej stodole. Po południu sąsiad akurat wracał znad Wisłoka ze strażakami, to go zawołałam.

Kiedy nie znaleźli nikogo w piwnicy ani na strychu stodoły, pani Maria jeszcze raz wdrapała się na górę po drabinie. Zaniepokoiła ją rozrzucona słoma.

- Układałam ją w kostkę, a leżała rozsypana. W rogu było jej więcej. Sąsiad odgarnął słomę kijem od wideł. Odsłonił czyjeś nogi. Myśleliśmy, że to trup... Ale ten człowiek zaraz wstał. Był ubrany w dżinsy, białe adidasy, kurtkę. Chudy, jakieś 50 lat... Wyglądał normalnie, ale kto śpi w dzień pod słomą? Kazaliśmy mu podnieść ręce do góry. Posłuchał, nie mogliśmy się z nim dogadać.

Przyjechała policja z tłumaczem i pogotowie ratunkowe. Mężczyzna obiecał, że zapłaci za wszystkie straty, jakie wyrządził.

- Był wystraszony, spokojnie wsiadł do karetki - relacjonują świadkowie.
[obrazek3] Ślady na pobliskim polu świadczą, że kierowca terenówki jeździł po nim dookoła. W jakim celu?? (fot. FOT. TADEUSZ POŹNIAK)Dlaczego popełnił samobójstwo?

W Szpitalu Powiatowym w Łańcucie dowiadujemy się, że 63-letni Peter C. trafił na oddział chorób wewnętrznych.

Mówi lekarz, który opiekował się tajemniczym pacjentem:

- Przyjęliśmy go w sobotę, był mocno wychłodzony, chętnie zjadł i napił się. Rozmawiałem z nim po angielsku, nie zdradzał żadnych objawów choroby psychicznej. Szybko wracał do sił. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego w poniedziałek popełnił samobójstwo.

Przyjechał na wycieczkę

Policja nabrała wody w usta. Nie pozwala obejrzeć auta Petera C. Wiadomo jedynie, że przyjechał do Polski na wycieczkę, a do Białobrzegów dotarł przez pomyłkę. Tłumaczył policjantom, że zabłądził, a do Wisłoka wpadł przez przypadek, gdy chciał się umyć. Dlaczego nie szukał drogi powrotnej i spędził nad rzeką dwa dni? Nie wiadomo. Być może chodzi o to, że się narkotyzował. Mogłyby wskazywać na to igły, które podobno znaleźli w jego aucie miejscowi.

Być może coś nowego wniosą zeznania żony Petera C. Ale kiedy i czy w ogóle przyjedzie do Łańcuta, też jednak nie wiadomo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24