Czwarta porażka Developresu. Tie-break był blisko

Dąbrowianki wyjechały z hali na Podpromiu z kompletem punktów, ale jak przyznał trener Juan Manuel Saramalera nie były to łatwo wywalczone punkty.

Od pierwszego seta widać było, że gra rzeszowianek wygląda lepiej niż w poprzednich meczach, ale już po pierwszej przerwie technicznej odskakiwały rywalki i przez cały niemal set nasz zespół musiał gonić. Prym w ekipie gości wiodła Rebecca Perry, a świetnie rozgrywała Micha Hancock.

Sytuacja odwróciła się w trzecim secie. Przyjęcie rzeszowianek wyglądało już znacznie lepiej, a coraz trudniejsza zagrywka sprawiała wiele kłopotów przyjezdnym. Na drugą przerwę techniczną Developres schodził prowadząc 16:8 i wydawało się, że spokojnie dociągnie tego seta do końca. Nic z tych rzeczy, bo dzięki świetnym zagrywkom Hancock zrobiło się 16:15. Niemoc przy dużym szczęściu przełamała Agata Skiba i gospodynie odblokowały się. W czwartym secie naszej drużynie przydarzyła się podobna seria. Z 10:7 zrobiło się 10:13, ale rzeszowianki potrafiły się obronić i znów objąć prowadzenie. Prowadziły nawet 24:22 i miały w sumie trzy piłki setowe. Nie skończyły jednak żadnej, a decydujący punkt zdobyła z zagrywki Kamila Ganszczyk.

- Cieszę się, że dziewczyny zaczęły grać lepiej, ale mam duży niedosyt, bo biliśmy bardzo blisko tie-breaka - mówił po meczu Mariusz Wiktorowicz, trener Developresu.

W ekipie z Rzeszowa bardzo dobre zawody zagrała m.in. Magdalena Hawryła, która zanotowała 7 punktowych bloków. Dobre wejście zanotowała też Dominika Nowakowska. a ciężar zdobywania punktów atakiem wzięły na siebie Joanna Kapturska i Agata Skiba.

Developres SkyRes Rzeszów - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 1:3

(22:25, 23:25, 25:19, 25:27).

Developres: Kapturska, Hawryła, Głaz, Bonczewa, Otasević, Skiba, Borek (libero) oraz Nowakowska, Jelić, Warzocha. Budzoń, Jagodzińska. Trener Mariusz Wiktorowicz.
MKS: Perry, Różycka, Ganszczyk, McClendon, Dziękiewicz, Hancock, Strasz (libero) oraz Piekarczyk, Pavan, Urban. trener Juan Manuel Saramalera.