Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy turyści nas lubią

KRZYSZTOF POTACZAŁA
W czasie deszczu Emilia i Jacek z Łodzi podziwiali prace lokalnych artystów w galerii państwa Chrapków w Bóbrce
W czasie deszczu Emilia i Jacek z Łodzi podziwiali prace lokalnych artystów w galerii państwa Chrapków w Bóbrce KRZYSZTOF POTACZAŁA
W ciągu ostatnich lat liczba turystów w Bieszczadach wzrosła kilkakrotnie, a miejsca noclegowe rezerwowane są na wiele miesięcy przed wakacjami. Nie chodzi tylko o Solinę czy miejscowości położone u stóp malowniczych połonin. Przeciwnie - coraz częściej turyści szukają dla siebie miejsc, w których mogą znaleźć święty spokój.

Co turyści mówią o Bieszczadach

Bogdan Kisiel, Siemianowice Śląskie: - Jestem w Bieszczadach z rodziną drugi raz, wcześniej w Polańczyku, teraz w Dźwiniaczu Dolnym. Wybraliśmy wypoczynek na wsi, bo na co dzień mamy dość zgiełku. Wszyscy jesteśmy zauroczeni tutejszą przyrodą i gościnnością gospodarzy. Inni mieszkańcy wsi też są bardzo sympatyczni, pozdrawiają nas na drodze, są uśmiechnięci, pełni życia. Od dawna szukaliśmy miejsca, w którym znajdziemy to, o czym zawsze marzyliśmy i wreszcie się udało. Jest swojskie jedzenie, możliwość podglądania natury i ten szczególny rodzaj luzu, który nie jest możliwy gdzie indziej. Zaskoczyło nas, że można tu spotkać tyle gatunków ptaków i roślin. Staramy się korzystać z wolnego czasu efektywnie, by jak najwięcej zobaczyć i wrócić do domu z pełnym bagażem wspomnień. Wielką frajdą było dla nas pieczenie chleba w wiejskim piecu. Żadne pieczywo ze sklepu tak nie smakuje. A parę dni temu mogliśmy podziwiać wyczyny paralotniarzy. Jak wrócimy na Śląsk, będziemy polecać ten zakątek wszystkim znajomym.

W czasie deszczu Emilia i Jacek z Łodzi podziwiali prace lokalnych artystów w galerii państwa Chrapków w Bóbrce
W czasie deszczu Emilia i Jacek z Łodzi podziwiali prace lokalnych artystów w galerii państwa Chrapków w Bóbrce KRZYSZTOF POTACZAŁA

Poobiednie pogaduszki gości wypoczywających "Na Zamłyniu" w Jałowem. Barbara Walkiewicz (stoi) przyjeżdża tu co najmniej dwa razy w roku (fot. KRZYSZTOF POTACZAŁA)Barbara Walkiewicz, Śrem: - Bieszczady urzekły mnie wiele lat temu i nie wyobrażam sobie, by nie być tu choćby raz w roku. Wciąż nie mogę się nimi nasycić, to region o bogatej kulturze, zamieszkany przez ludzi o wielkich sercach. Interesuje mnie historia polsko-ukraińskiego pogranicza, zabytki, obyczaje. Wędruję więc z aparatem po górach i wsiach, rozmawiam z gospodarzami. Najbardziej uderza mnie ich bezpośredniość i życzliwość. To dzisiaj rzadkie cechy, bo w coraz bardziej stechnicyzowanym świecie człowiek odchodzi od człowieka. Obecnie piszę pracę licencjacką na temat gospodarstwa agroturystycznego w Jałowem, gdzie od lat się zatrzymuję. Z moich obserwacji i wywiadów wynika, że ta forma wypoczynku powoli zaczyna dominować wśród urlopowiczów, zwłaszcza tych w średnim wieku. Wkrótce Bieszczady będą jeszcze popularniejsze - oferta turystyczna jest coraz bogatsza i dociera do ludzi w całej Polsce.
Emilia Grochala i Jacek Kizeweter, Łódź: : - Nie mieliśmy pomysłu na te wakacje, więc znajomi poradzili nam, byśmy wyjechali w Bieszczady. Wcześniej niewiele słyszeliśmy o tym regionie, ale po kilku dniach pobytu jesteśmy w siódmym niebie. Znaleźliśmy spokojne miejsce w Bóbrce, nieopodal Zalewu Myczkowieckiego, mamy czas dla siebie, nikt nam nie przeszkadza.
[obrazek4] W czasie deszczu Emilia i Jacek z Łodzi podziwiali prace lokalnych artystów w galerii państwa Chrapków w Bóbrce (fot. KRZYSZTOF POTACZAŁA)Macie tu tyle wspaniałości drewnianej architektury sakralnej, są galerie, dobrze oznakowane szlaki rowerowe i piesze. No i ludzie wydają się mili, żyją inaczej niż w mieście, bez tego męczącego pośpiechu. Tylko pozazdrościć.

Czego oczekują nasi goście

Roman Glapiak, właściciel gospodarstwa "U Flika" w Dźwiniaczu Dolnym: - Bieszczady kojarzą się turystom z dzikością i nieskażonym środowiskiem. Ludzie za tym tęsknią, przejadły im się zatłoczone Mazury i Bałtyk, szukają czegoś nowego i to znajdują. Jednocześnie mają poczucie odpowiedzialności za ten skrawek Polski - wyrażają nadzieję, że góry nie zostaną zadeptane, jak to stało się w Tatrach.

Danuta Wawryszczuk, szefowa gospodarstwa "Na Zamłyniu" w Jałowem: - U mnie goście czują się jak u siebie w domu, to dla nich jest najważniejsze. Niektórzy po raz pierwszy w życiu mogą pojeździć na koniu, łowić ryby w rzece, samodzielnie rozpalić ognisko, nazbierać grzybów i jagód. Przyciąga ich też nasza regionalna kuchnia, takich potraw nie ma nigdzie w Polsce. Poza tym, chętnie pomagają w pracach polowych, uczą się sztuki wikliniarskiej, przychodzą nawet na próby ludowego zespołu.

Grażyna Kaznowska-Chrapko, właścicielka gospodarstwa w Bóbrce koło Soliny: - Turyści zaczynają doceniać wypoczynek w Bieszczadach, bo mamy im coraz więcej do zaoferowania. Minęły czasy, gdy przyjeżdżali prawie w ciemno i nie oczekiwali nic poza miejscem do spania. Dziś jest inaczej, musimy wciąż wymyślać nowe atrakcje, by goście czuli, że przeżywają w czasie lata prawdziwą przygodę. Dlatego organizujemy wycieczki szlakiem cerkwi, spotkania z lokalnymi artystami, koncerty, czy warsztaty malarskie. Ale wszystko w kameralnej atmosferze, która przebywającym u nas wczasowiczom odpowiada najbardziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24