Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Detektyw kontra niewierny małżonek na wakacjach

Andrzej Plęs
Śledząc Agnieszkę w terenie, detektyw miał nietypowe warunki pracy.
Śledząc Agnieszkę w terenie, detektyw miał nietypowe warunki pracy. Tomasz Wilczkiewicz
Agnieszka za nic nie chciała wziąć męża na wycieczkę do Turcji. Ten dał w końcu za wygraną, został w kraju. Ale w tajemnicy wysłał prywatnego detektywa...

Rozwód, to kosztowna decyzja. Trzeba wyłożyć na adwokata, koszty sądowe też niemałe, podział majątku może zrujnować, a nawet trzeba się liczyć z dożywotnim płaceniem alimentów.

- I między innymi dlatego firmy detektywistyczne często trudnią się zbieranie materiałów do spraw rozwodowych - mówi Józef Przyboś, detektyw spod Rzeszowa. - W jednej ze spraw, do której zbierałem dowody, sąd zasądził alimenty na sumę 12 tysięcy zł miesięcznie, wiec czasem naprawdę jest o co walczyć.

Wysyp zleceń przedrozwodowych detektywi otrzymują w czasie wakacji, kiedy randkujące pary są pewne, że na wyjeździe mogą zdradzać swoich współmałżonków bez ograniczeń i skrępowania, bo nikt się o tym nie dowie. I bardzo się mylą.

Przykre rozstania, przykre powroty

Jacek nie chwalił się Agnieszce, jak spędza czas wolny na zagranicznej placówce firmy w jednym z państwa Unii Europejskiej. Agnieszka była "słomianą wdową" i dość zapracowaną, jako właścicielka salonu mody. Mówi się, że krótkie rozstania cementują związek, a powroty są romantyczne. Nie dla Jacka.

- Pod koniec czerwca zjechał na dwa miesiące do kraju, bo firma miała drobne problemy - opowiada Przyboś. - Liczył, że ucieszy stęsknioną żonę, wynagrodzi jej tygodnie rozłąki i razem wyjadą na urlop.

Powitanie nie było tak entuzjastyczne, jak sobie wymarzył, a po kilku dniach pobytu w ojczyźnie Jacek usłyszał od żony, że ta za kilka dni wyjeżdża do Turcji na wycieczkę, bo już dawno ją zarezerwowała i opłaciła. I na nic zdały się przekonywania Jacka, że się dołączy i pojadą razem, i że będzie fajnie, jak tuż po ślubie.

Agnieszka wykręcała się, jak mogła. A to, że opłaciła pokój jednoosobowy, a przecież Jacek nie będzie spał na podłodze. A to, że jest już za późno, żeby zmieniać umowę z agencją turystyczną. Sypała przeszkodami, aż mąż nabrał podejrzeń, gryzł się i po nocach nie spał.

W akcie rozpaczy zaalarmował Przybosia.

Agnieszka kłamie!

- Podpowiedziałem mu, by spróbował dorwać umowę żony z biurem podróży, to może pewne rzeczy da się rozwikłać - opowiada detektyw. - Proste to nie było, bo Agnieszka dobrze przed mężem umowy strzegła. Poradziłem, żeby żonę choć na chwilę "zneutralizował" koniakiem i kilka wypitych lampek wystarczyło, by Agnieszką straciła czujność. A w zasadzie przytomność.

Jacek dopadł do kluczy, przeszukiwał salon, znalazł kserokopię umowy z biurem turystycznym. A z umowy wynikało, że Agnieszka łgała. I nawet w podstawowej sprawie, bo zamówiony przez nią pokój wcale nie był jednoosobowy. Obawy Jacka graniczyły z pewnością, pozostało tylko zdobyć dowody. I w ten sposób Przyboś, na koszt klienta, zwiedził kawałek Turcji. Z czego kawałeczek tego kawałka - na ośle.

Jak po ślubie

- Dotarcie do Turcji na dzień przed przyjazdem Agnieszki nie sprawiało większych trudności - opowiada detektyw. - Mój hotel znajdował się około trzysta metrów od jej hotelu, więc prowadzenie obserwacji też nie było problemem.

Agnieszka czuła się rzeczywiście jak tuż po ślubie, tylko partner nie był ten sam. Ona i on - wyluzowani, wychodzili razem z dwuosobowego pokoju i razem w nim znikali.

Nie rozstawali w dzień i w nocy, przy czym w nocy nie sposób ich było "zdjąć" aparatem, bo zaszywali się w pokoju. Za dnia było to bajecznie łatwe - wszak turystyczny szał fotografowania nie mógł wzbudzać podejrzeń. Pstrykali wszyscy i nie trzeba było detektywa, żeby uwiecznić obściskującą się w Turcji parę. Czysta, prosta robota. Poza jednym incydentem.

Ośla robota

- Podczas jednej z wycieczek w programie była możliwość zwiedzania na osiołkach, jeśli ktoś chciał - relacjonuje Przyboś. - Nie chciałem, ale musiałem, bo Agnieszka z partnerem dosiedli swoich i poczłapali za przewodnikiem. Nie mogłem pieszo człapać za nimi, bo wzbudziłbym podejrzenia.

Ośli przewodnik detektywa, gość pod siedemdziesiątkę, wlókł się niemiłosiernie, co raz zerkając na młode Polki. Osioł Przybosia wlókł się za swoim leciwym przewodnikiem, więc detektyw szybko zaczął tracić z oczu śledzoną parę. Zaczął więc poganiać swojego wierzchowca "z buta" i z klapsa, z umiarkowanym skutkiem. Zwierzę wycieczkę zapamiętało, bo kiedy tylko Przyboś zeskoczył z grzbietu, osioł w rewanżu usiłował go skopać.

- Z oślej inwigilacji fotografii nie było, ale i tak materiał przekazany Jackowi wystarczyłby na trzy albumy, jak po ich ślubie - kończy Przyboś. - Podczas rozprawy rozwodowej sędzia miał co oglądać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24