Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drobni sklepikarze: Nowa ustawa nas pogrąży

Anna Janik
Bartosz Frydrych
- Jeśli nowe prawo podatkowe wejdzie w życie w tym kształcie, pójdę z torbami, bo nie będę w stanie się utrzymać - mówi Ryszard Hanejko, który prowadzi sklep w Kamieniu.

Ryszard Hanejko w handlu pracuje już 15 lat. Najpierw przez lata sam prowadził sklep w Kamieniu, od sześciu lat jest zrzeszony w sieci Nasz Sklep.

- To pomaga mi negocjować warunki z hurtowniami i dostawcami. Mam po prostu lepsze ceny, których sam bym nie dostał, bo z małymi nikt się nie liczy - tłumaczy Hanejko. - Poza tym - dzięki wspólnemu logo, gazetkom promocyjnym i programom lojalnościowym jesteśmy bardziej rozpoznawalni na rynku - dodaje.

Uderzy w najmniejszych

Takich niezależnych przedsiębiorców, którzy sprzedają pod logo Nasz Sklep w całej Polsce jest 5 tys. Samych sieci franczyzowych - jak np. sklepy ABC, Freshmarket, Groszek, Delikatesy Centrum - kilkanaście. To tak naprawdę małe lub średnie punkty prowadzone przez rodzimych lub wręcz lokalnych przedsiębiorców. Niestety, projekt ustawy PiS o podatku od sprzedaży detalicznej, który miał zmusić rynkowych gigantów, jak np. Tesco, Lidl lub Biedronka, do płacenia w Polsce wyższych podatków, de facto traktuje te sklepy na równi z nimi. Bo - zgodnie z założeniami projektu - obrót tych sklepów liczy się nie osobno, ale w całości, jako sieci. Tymczasem wielkość sprzedaży wdanym sklepie nie jest tak duża, by podlegać nowemu podatkowi, bo większość z nich nie osiąga miesięcznie obrotu na poziomie 1,5 mld zł. Gdyby ustawa pozwalała im występować w rozliczeniu osobno, byłyby więc zwolnione z podatku.

- Według wstępnych wyliczeń, miesięczne obroty mojej sieci przekraczają 300 mln zł, więc łapałbym się na próg 1,3 proc. podatku. Dla mnie to dodatkowo 7-10 tys. zł wydatku miesięcznie - łapie się za głowę Ryszard Hanejko. - Za same soboty wyszło mi 30 tys. zł dodatkowego wydatku w skali roku. A przecież ja na koniec roku mam 20-30 tys. zł zysku, więc jakim cudem i z czego mam to zapłacić - denerwuje się.

Nie tak miało być

Jak podkreśla przedsiębiorca, podatek, który według deklaracji PiS miał obciążyć giganty, najbardziej uderzy w tych najmniejszych na rynku.

- Hipermarkety jakoś sobie tę stratę odrobią, np. negocjując z producentami niższe ceny. My nie mamy jak tego zrobić, cen też nie podniesiemy, bo stracimy klientów - rozkłada ręce Ryszard Hanejko. - Mam tylko nadzieję, że ktoś pójdzie po rozum do głowy i zmieni założenia tej ustawy, bo ona mnie i innych handlowców po prostu wykończy. A jak rząd ma nam tak pomagać, to niech lepiej już nic nie robi, byle nie przeszkadzał - kręci głową.

Podobnego zdania jest zarząd sieci. Prezes firmy Specjał, skupiającej sieć Nasz Sklep, Delikatesy Sezam oraz Delikatesy Premium, wysłał do rządzących pismo, w którym ubolewa nad kształtem ustawy i zachęca do jej zmiany.
„Uczestniczące w danej sieci sklepy detaliczne to oddzielne, samodzielne podmioty gospodarcze. Organizator sieci nie zna obrotów detalicznych uczestników sieci. Objęcie podatkiem niezależnych przedsiębiorców tylko za to, że oznaczają swoje sklepy wspólną marką, uderza w ich rentowność i możliwość konkurencyjnej walki” - pisze Krzysztof Tokarz, prezes zarządu. „Małe rodzinne sklepy nie będą najczęściej w stanie udźwignąć dodatkowego fiskalnego obciążenia. Zostaną zmuszone do rezygnacji z uczestnictwa w sieci i funkcjonowania samodzielnie na ogromnie trudnym rynku, zdominowanym przez dyskonty o olbrzymim kapitale. Bez dodatkowych narzędzi marketingowych i korzyści, jakie daje współdziałanie w grupie, będą narażone na utratę rentowności, a w dalszej perspektywie likwidację działalności” - zaznacza.

Sieć się rozpadnie

Jan Sałata, wiceprezes sieci Nasz Sklep, mówi wprost: gdyby ustawa weszła w życie, jego firma jako organizator fran- czyzy zbankrutowałaby już w 1. dniu jej wejścia w życie.

- Choć obrót jednego sklepu wynosi 130-140 tys. miesięcznie, jako sieć płacilibyśmy kilka mln zł podatku. Musielibyśmy ogłosić upadłość, więc fiskus i tak by nie zyskał - stwierdza Sałata. - Ta ustawa cofa nas o 20 lat, do czasów, kiedy sklepy działały samodzielnie. Tyle że teraz realia są zupełnie inne - zaznacza.

Jak dodaje zarząd sieci, jeśli ustawa miałaby zostać poprawiona, musi uwzględniać fakt powiązań kapitałowych lub osobowych pomiędzy franczyzodawcą a sprzedawcami detalicznymi. Bo tylko wtedy podatek faktycznie zapłacą sieci handlowe, a nie mali przedsiębiorcy zrzeszeni pod wspólną marką.

„Podatnikiem nie może być podmiot skupiający jedynie współpracujących ze sobą niezależnych małych przedsiębiorców” - czytamy w piśmie prezesa Tokarza. „Postulujemy zmianę projektu ustawy, u-względnienie tych uwag i wspólne dążenie do wypracowania takiej konstrukcji podatku, która nie będzie godzić w najsłabszych uczestników rynku sprzedaży detalicznej” - dodaje.
============04 Autor tekstu (5783043)============

[email protected]
============11 Zdjęcie Autor (5783053)============
Fot. bartosz frydrych
============06 Zdjęcie Podpis 8.5 (5783052)============

============08 Cytat 12 (5783055)============

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24