Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa oblicza Grozera

Marek Bluj
Georg Grozer wzbudzał wśród kibiców największy aplauz.
Georg Grozer wzbudzał wśród kibiców największy aplauz. Krzysztof Kapica
Takiej armaty Resovia nigdy wcześniej nie miała. To niemiecki atakujący Georg Grozer poprowadził ją do mistrzowskiego tytułu.

Ankieta - wypełnia Georg Grozer

Ankieta - wypełnia Georg Grozer

- Budapeszt czy Rzeszów?
- Budapeszt. Tam jest mój rodzinny dom i mieszka mój tato.
- VfB Friedrichschafen czy Asseco Resovia?
- To dwie różne części mojej kariery. Kiedy zaczynałem grać w VfB, był to ważny moment mojego życia. W Rzeszowie jest wyższy poziom. I spędzony tutaj czas uważam teraz za najmilszy etap mojej kariery.
- Zagrywka czy atak?
- Próbuję być dobry i w tym i w tym.
- Wakacje w górach czy nad morze?
- Zdecydowanie nad morzem, na plaży. Potrzebuję słońca (śmiech)
- Ranny ptaszek czy śpioch?
- Lubię długo spać. Zresztą sen jest bardzo ważny, aby odzyskać siły.
- Domek na wsi czy mieszkanie w mieście?
- Może nie na wsi, ani też w wielkim mieście. Sam pochodzę z dużego miasta, Budapesztu, ale muszę przyznać, że właśnie Rzeszów mi się podoba. Tutaj mieszka 200 tysięcy mieszkańców i jest całkiem miło.
- W wolnej chwili dobra książka czy film?
- Wybieram film. Może to być każdy gatunek.
- Poukładany, spokojny charakter czy chuligan?
- W życiu prywatnym myślę, że jestem dobrym facetem, a na boisku staram się być chuliganem.
- W przyszłości trener czy kibic?
- Trudno powiedzieć, co będzie. Chciałbym być trenerem, ale może też otworzę jakiś swój biznes.

Spisała Edyta Baran

Na boisku wulkan, poza parkietem zupełnie inny facet.

- Spokojny, uśmiechnięty, punktualny, zdyscyplinowany, życzliwy, dobry kolega, skromny człowiek - charakteryzuje byłego już, niestety, zawodnika Resovii, Wojciech Groszek, kierownik drużyny.

- W życiu prywatnym, myślę, że jestem dobrym facetem, a na boisku staram się być chuliganem - mówi o sobie Grozer w specjalnej ankiecie dla Nowin.

- Naprawdę fajny kolega. No i super zawodnik - dodaje swoją laurkę Olieg Achrem, kapitan mistrzów Polski. - Pod siatką prawdziwy żywioł, energicznie reagujący po każdej udanej akcji, miał na nas wszystkich bardzo duży wpływ. Prawdziwy profesjonalista. Zawsze grał na maksa, dawał z siebie wszystko. Wkładał w swoją grę całe swoje serce.

128 kilometrów na godzinę

Do każdego meczu był perfekcyjnie przygotowany. Starannie ogolony, z nienaganną fryzurą. Podobno przed każdym meczem golił sobie nogi.

Miał świadomość, że bierze udział w wielkim widowisku, że będą na niego skierowane oczy kibiców i obiektywy kamer. Po pierwszym gwizdku żył tylko tym, co się działo po obu stronach siatki.

Kiedy Grozer obstrzeliwał rywali zagrywką, piłka fruwała z szybkością 120 (a nawet 128!) kilometrów na godzinę. Rywale tylko się uśmiechali, kiedy udało się im przyjąć taki pocisk. Atakował z jeszcze większym animuszem.

Najlepsi kibice na świecie

- Siłę odziedziczyłem po ojcu, zachowania na boisku także, ale siła to nie wszystko. Zwracam uwagę na technikę i taktykę - mówił i… robił, bo w decydujących spotkaniach w Resovii grał świetnie w każdym elemencie. Zdobywał najwięcej punktów, otrzymywał najwięcej oklasków.

- Zdobywam więcej punktów niż moi koledzy z drużyny, ponieważ gram na pozycji atakującego i wykonuję jedynie moją pracę. W niedzielnym meczu ze Skrą cały zespół zagrał świetnie, a ja byłem tylko jego częścią. To ogromne wyróżnienie być jedną z tych osób, które sprawiły, że wspaniali rzeszowscy kibice po tak długiej przerwie mogą wreszcie znowu świętować - mówił po finale i założył koszulkę z napisem: "Dziękuję Wam za wszystko, jesteście najlepsi kibice na świecie".

Koszulka z numerem 9

Po meczach odbierał gratulacje od żony i… brał na ręce dziecko.

- Nawet po najcięższym pojedynku wychodził z hali ostatni, nie odmawiając nikomu autografu, zdjęcia - mówi Agnieszka Gola z klubu kibica. - W ramach podziękowania, przekazał Klubowi Kibica statuetkę MVP, którą otrzymał za lutowy mecz z ZAKSĄ w Rzeszowie. Jakby chciał pokazać, że tę drużynę tworzą nie tylko zawodnicy, ale także kibice, którzy potrafią poderwać ich do walki. Na trybunach aż roiło się od fanów ubranych w koszulki z numerem 9. Kiedy spiker podczas prezentacji wyczytywał jego nazwisko, słychać było najgłośniejszy aplauz.

Podczas fety na rzeszowskim rynku Georg Grozer podkreślił, że w całej swojej karierze nie spotkał tak wspaniałych kibiców jak tutaj, w Rzeszowie.

Niezapomniane dwa lata

- Spędziłem tutaj niezapomniane dwa lata i chciałbym wszystkim za to podziękować. Pora jednak spróbować czegoś nowego i sprawdzić się w Superlidze. Nie ukrywam, że ważny był także aspekt finansowy - nie ukrywał wyjeżdżając z Rzeszowa. - Do widzenia…

W nowym sezonie zapewne oczaruje kibiców rosyjskiego Lokomotivu Biełgorod.

- Dla mnie to błąd, że nie udało się go zatrzymać - kwituje sprawę prosto z mostu Jan Such.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24