Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Egzekutor: Lubiłem patrzeć na tryskającą krew

Andrzej Plęs
Wspomnienia Dąmbskiego przede wszystkim szokują krwawymi szczegółami. Rzucają też nieco inne światło na niepodległościowe podziemie.
Wspomnienia Dąmbskiego przede wszystkim szokują krwawymi szczegółami. Rzucają też nieco inne światło na niepodległościowe podziemie. Archiwum
"Egzekutor" oburzył środowiska akowskie, podzielił historyków. Kim był Stefan Dąmbski? Patriotą czy zbrodniarzem?

"Strzelałem do ludzi jak do tarczy na ćwiczeniach, bez żadnych emocji. Lubiłem patrzeć na przerażone twarze przed likwidacją, lubiłem patrzeć na krew tryskającą z rozwalonej głowy" - szczerze do bólu przyznaje Stefan Dąmbski.

Drugie wydanie jego wspomnień pt. "Egzekutor" wydane przez Wydawnictwo "Karta", trafia właśnie na półki księgarń.

Nie był seryjnym mordercą, choć do dziś wśród wielu mieszkańców Hyżnego, Błażowej i Dylągówki taką ma opinię. Był szeregowym, choć wyjątkowym żołnierzem Armii Krajowej.

Wyjątkowym, bo do wyjątkowych zadań powołanym. Z rozkazu swoich przełożonych likwidował konfidentów, obywateli polskich, którzy współpracowali z okupantem, wykonywał wyroki na wyjątkowo niebezpiecznych hitlerowcach, po wojnie na wyjątkowo aktywnych przedstawicielach miejscowej władzy komunistycznej, uczestniczył w odwetowej pacyfikacji ludności narodowości ukraińskiej na powojennym pograniczu.

I - sam przyznaje - czerpał z tego wyjątkową osobistą satysfakcję. Z jego ręki ginęli nie tylko winni, ale i niewinni, przypadkowe ofiary akcji egzekucyjnych, przypadkowi świadkowie.

Nad ich śmiercią we wspomnieniach specjalnie nie ubolewa. Tekst pełen jest krwawych i okrutnych szczegółów, pogardy dla życia własnego i cudzego. Nie tak w zbiorowej pamięci Polaków zachowali się żołnierze Armii Krajowej.

Nie, jako sadystyczni zabójcy, którzy mają kłopoty z odróżnieniem sojusznika od wroga. Publikacja wywołała oburzenie środowisk akowskich, historyków podzieliła.

Ochotnik do likwidacji

Półsierota ze szlacheckiej rodziny na Dylągówce, którym ojciec niespecjalnie się interesował, z rozpoczętą zaledwie szkołą we Lwowie, ale marzący o bohaterstwie. Bohaterem miał zostać w oddziale "Józefa", dowódcy placówki AK w Hymnem. I "Żbik I" został swego rodzaju bohaterem.

Pierwszym, którego zastrzelił, był jego serdeczny kolega Jurek, podejrzewany przez lokalnych dowódców AK o donoszenie władzom okupacyjnym. 16-letni Dąmbski, z zaledwie kilkunastotygodniowym stażem w konspiracji, sam zgłosił się do wykonania wyroku.

Spoił kolegę wódką, po pozorem polowania wyprowadził do lasu i zastrzelił z własnego kbk. I przyznaje, że nawet zbędne wydawało mu się odczytanie skazanemu wyroku.

Kolejne wykonywane wyroki wydają się być we wspomnieniach "Egzekutora" eskalacją fascynacji śmiercią. Sam przyznaje, że nie dbając o życie własne, nie dbał też i o cudze.

Jak wtedy, kiedy strzelał do podejrzewanej o kolaborację Jadzi Pierożanki z Harty, ślicznej niebieskookiej blondyny. Przejechał jej serią automatu przez pierś, bo nie chciał szpecić pięknej twarzy. Bo jak ona będzie wyglądać w trumnie?...

Jak wtedy, kiedy w przydrożnym rowie spotkał niemal nagiego żołnierza niemieckiego, który nie zdążył uciec z wycofującym wojskiem. Ograbiony z odzieży przez okoliczną ludność, siedział w rowie i płakał. Z litości Dąmbski… strzelił mu w głowę. Bo jak - nagi - miałby wracać do rodziny w Niemczech?

Jak wtedy, kiedy po drobnym zatargu z wojskiem sowieckim, poprzysiągł sołdatom zemstę. I znalazł okazję: sierżanta sowieckiego śpiącego przy drodze. Śpiącemu kolbą pistoletu wbił gwóźdź w głowę.

Jak wtedy, kiedy posłano go do wykonania wyroku na trójce braci, parających się grabieżami. Wspólnie z kolegami z "plutonu egzekucyjnego" nocą ostrzelali dom, w którym miał znajdować się jeden z braci.

Po kanonadzie z drzwi domu wypadł jedenastoletni chłopiec i wtedy - opowiada Dąmbski - tym dzieckiem zasłoniwszy się jak tarczą, weszli do domu upewnić się, że skazany wyrokiem AK rabuś nie żyje. I nie tylko on, ale kilka innych, przebywających w domu niewinnych ludzi, nad czym "Egzekutor" nie ubolewa.

A jego opisy akcji odwetowych, dokonywanych wspólnie z "Twardym" na ludności ukraińskiej na ziemi dynowskiej, ociekają gwałtem, krwią i okrucieństwem. Pochodzący ze Lwowa "Twardy" miał osobiste powody, Ukraińcy wymordowali mu rodzinę.

"Żbik I" chyba po prostu to lubił, choć nie gwałcił, bo - przyznawał - to nigdy nie sprawiało mu przyjemności.

Dąmbski we wspomnieniach obala kolejny mit, jakoby żołnierze AK w nadchodzącej Armii Czerwonej widzieli samo zło.

Przyznaje, że wspólnie z kolegami witał czerwonoarmistów serdecznie, opowiada o incydentach, w których współpracował z czerwoną milicją w celu pochwycenia i wyeliminowania szabrowników i bandytów.

Brzydsza twarz bohatera

Okrucieństwo szczegółów egzekucji, wojna traktowana jak przygoda, wszechmoc wynikająca z tego, że za paskiem nosi się visa, poczucie władzy nad tymi, którzy broni nie mają.

Pisząc "Egzekutora" w 30 lat po wojnie, Dąmbski wydaje się wciąż zafascynowany swoimi wojennymi latami. Czuć, że wciąż upojony jest śmiercią. I tylko kilkakrotnie na 100 stronach maszynopisu wspomina, że wtedy "Spełniły się moje marzenia; byłem człowiekiem bez skrupułów...

Byłem gorszy od najpodlejszego zwierzęcia. Byłem na samym dnie bagna ludzkiego. A jednak byłem typowym żołnierzem AK".

Nie siebie obwinia o to "zezwierzęcenie", ale..."doszedłem do tego zwierzęcego stadium głównie przez moje wychowanie w młodych latach - w atmosferze do przesady patriotycznej" - tłumaczy.

Obwinia też polityczną postawę dowódców AK, które - jak sugeruje Dąmbski - przymykało oczy dla drobną samowolę swoich podwładnych.

Armia Krajowa schronieniem dla sadystycznych zabójców, dla bandziorów, załatwiających bronią prywatne interesy? Na taką wizję AK, zawartą w "Egzekutorze", zaprotestowały środowiska akowskie, a część historyków odbiera Dąmbskiemu wiarygodność jako świadkowi historii.

Zaprotestował prof. Witold Czarnecki, Prezes Zarządu Okręgu Białystok Światowego Związku Żołnierzy AK: "I tu stawiam pytanie: czy ta książka nie jest fikcją literacką?

Przecież po wojnie ko¬ledzy autora musieli gdzieś być, coś pamiętać, komuś o tym mówić! Ktoś wymieniłby takiego "pistoleta" w swojej relacji. Byłyby jakieś dokumenty w archiwach AK czy archi¬wach niemieckich.

I tak mnożą się wątpliwości. Czy to nie jest fikcja literacka, a może to jest zwyczajnie bujda?" W liście do wydawnictwa "Karta" Czarnecki napisał: "Uważam, że środowisko Armii Krajowej powinno wyrazić swój zdecydowany protest przeciwko publikowaniu nie zweryfikowanych faktów".

Mieczysław Skotnicki, prezes ŚŹZAK w Tyczynie wylicza we wspomnieniach Dąmbskiego szereg błędów faktograficznych, publicyści po lekturze "Egzekutora" zszokowani są brutalnością opisów egzekucji. Wielu kwestionuje nie tylko prawdziwość faktów, przytaczanych przez "ŻBIKA I", ale w ogóle Dąmbskiego - akowca.

"Egzekutor" wiarygodny?

Prof. Dr hab. Grzegorz Ostasz, znawca dziejów AK na Rzeszowszczyźnie, który drugie wydanie "Egzekutora" poprzedził wstępem wprowadzającym, nie ma wątpliwości, że Dąmbski był cynglem niepodległościowego podziemia.

Historyk dotarł do dokumentów akowskich i powojennych ubeckich, zapisków w archiwach londyńskich, które to potwierdzają. Wiele wspomnień, faktów, nazwisk przytaczanych przez "Żbika I" potwierdzają też dokumenty.

To, z czym nie mogą pogodzić się środowiska akowskie, to chłodne okrucieństwo, chwilami bestialstwo Dąmbskiego, a ten sugeruje, że była to w AK postawa niemal powszechna.

- Istnieje szereg dokumentów, potwierdzających wykonywane przez AK egzekucje, ale zapiski te posługują się niemal wyłącznie liczbami, a nie opisami akcji - tłumaczy prof. Ostasz.

Tymczasem w relacji Dąmbskiego mamy i liczby, i fakty, i emocje, i te ostatnie najbardziej szokują.

- Warunki i charakter wojny powodowały, że wykonawcy wyroków nie mogli działać, jak nieskazitelni moralnie rycerze wolności - tłumaczy prof. Ostasz. - Rozmawiałem z członkiem akowskiej grupy likwidacyjnej. Szczegóły, jakie podawał, były bardziej przerażające w niektórych momentach niż to, co opisuje Dąmbski.

Nie ma też wątpliwości, że akowskie akcje odwetowe na sympatykach Ukraińskiej Powstańczej Armii dorównywały niekiedy okrucieństwu członków UPA, mordujących ludność polską.

Jeden z rozmówców prof. Ostasza, akowski egzekutor, jeszcze po latach nie ukrywał satysfakcji, kiedy opowiadał o zbezczeszczeniu zwłok działacza nacjonalistów ukraińskich, na którym wykonano wyrok.

- Legenda Armii Krajowej powoduje, że odruchowo odrzucamy wszystkie te potworne szczegóły, które niesie z sobą wojna, a które łamią kodeks etyczny - usprawiedliwia protesty prof. Ostasz. - Dokumenty i przekazy mówią, że były sytuacje, kiedy podczas likwidacji konfidentów ginęli również członkowie ich rodzin lub osoby postronne, jako potencjalni świadkowie, którzy mogliby wskazać sprawców. To straszne i trudno się z tym pogodzić, ale wojna ma i takie oblicze.

Dodaje, że zdarzało się, że egzekucje na konfidentach wykonywano, zanim zapadły wyroki, te "nadpisywano" później. Czy relacja Dąmbskiego jest więc wiarygodna?

- Co do wielu faktów, nazwisk - tak - ocenia prof. Ostasz. - Choć nie wszystkie udało się potwierdzić innymi przekazami.

Stefan Dąmbski, ścigany przez UB, uciekł do amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec, później do USA. Tam zmieniał miejsca pracy i miejsca zamieszkania, jakby po doświadczeniach wojny uciekał sam przed sobą. Nie uciekł, w zaawansowanym stadium choroby nowotworowej strzelił sobie w głowę w swoim mieszkaniu w Miami w 1993 roku.

"Egzekutor" - po części pamiętnik, po części spowiedź - zaczyna się wątpliwościami, czy maszynopis autora kiedykolwiek trafi na półki księgarni w Polsce.

Kończy gorzką refleksją: "Co kilka lat spotykam się z weteranami z Armii Krajowej w Chicago. Rozmawiamy szeptem o dawnych czasach. O tych przeżyciach partyzanckich się nie mówi. Nie chce mi się wierzyć, że tak wielka część polskiej historii z II Wojny Światowej może przepaść bezpowrotnie. Tyle krwi polskiej przelanej i za co?"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24