Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elektryczny rower przyszłości z Mielca podbija świat

Stanisław Siwak
Wynalazek mielczanina Marcina Piątkowskiego znany jest bardziej w Nowym Jorku i Londynie niż w naszym kraju. Elektryczny pojazd miejski „JIVR Bike” wkrótce może zawojować największe metropolie świata.

To właściwie nie jest rower, to raczej elektryczny wehikuł. Nie ma łańcucha, ma za to mechanizm napędowy przemyślnie ukryty w ramie. Mimo alumi- niowo-węglowej konstrukcji pojazd nie jest przesadnie lekki, bo silnik z akumulatorem trochę waży. JIVR, jak Marcin Piątkowski nazwał swój pojazd, może się rozpędzić do 25 kilometrów na godzinę.

Jeśli bateria się rozładuje, w odwodzie pozostaje tradycyjny sposób napędzania. Wystarczy 90 minut pedałowania, żeby ponownie naładować akumulator. U celu podróży rower można złożyć. Pojazd ma jeszcze jedną szczególną cechę, która pozwala go na-zwać inteligentnym. Dzięki technologii Bluetooth Smart wysyła on regularnie sygnały do otoczenia, które mogą być odbierane przez znajdujące się na jego trasie aplikacje.

Marcin ma pomysł,jak rozładować korki w Londynie

Kim jest twórca tego niby-prostego genialnego wynalazku? Marcin Piątkowski firmę założył w Londynie, ale w wywiadach dla prasy polskiej i światowej podkreśla, że pochodzi z Mielca. Po ukończeniu szkoły średniej wyjechał do Krakowa, podjął studia ekonomiczne, skończył licencjat, pracował w bankowości inwestycyjnej, trochę jako trader, trochę jako broker. Ale postanowił się wyrwać. Złożył dokumenty na studia w Anglii. Dostał się na Oxford i University College London.

Wybrał uczelnię londyńską i przedsiębiorczość w branży technologicznej. Warunkiem ukończenia studiów było wybranie jakiegoś globalnego problemu, który można rozwiązać za pomocą technologii. Dla młodego chłopaka z Mielca takim problemem stały się korki paraliżujące Londyn. Zaproponował stworzenie ekologicznego jednośladu, który umożliwi dynamiczne poruszanie się po mieście.

Kiedy na trzech największych stacjach metra w Londynie pokazywał ludziom, którzy podróżowali z rowerami, pierwszy szkic swego pojazdu, jedynie trzy na dziesięć osób odpowiadały, że to dobry pomysł. Ale gdy z kolegą pytali o opinie pod największym sklepem Apple w Londynie, reakcja była bardzo pozytywna. Zrozumiał wtedy, że problem bardziej leży w ludziach, ich stylu życia i tym, jak patrzą na produkt, niż w samym produkcie. Wiedział już, że jego przyszłymi klientami nie będą rowerzyści, którzy pedałują z zamiłowaniem, ale osoby, które do tej pory na rowerach nie jeździły i wolą poruszać się pojazdem bez wkładania w to wysiłku fizycznego.

Inżynierowie z Londynu nie dali rady, pomogli fachowcy z Mielca

Najważniejszym rozwiązaniem technicznym zastosowanym w nowatorskim pojeździe miał być ukryty napęd. Długo nad nim głowił się razem z przyjaciółmi. Kiedy w Londynie setka inżynierów uznała, że tego się nie da zrobić, pomogli fachowcy z Mielca.

- Mój ojciec jest inżynierem. Dobrał sobie kilku kumpli i wymyślili, jak ukryć napęd w konstrukcji roweru. To był przełomowy moment. Mieliśmy już design, wiedzieliśmy jak JIVR ma wyglądać. Mogliśmy teraz zrobić jego prototyp - opowiada konstruktor w wywiadzie dla Onetu.

Chcąc rozkręcić produkcję, potrzebował funduszy. Potrzebował też ludzi, którzy zbudują jego wiarygodność. Bo sam, jako Marcin Piątkowski, 23-letni student z Polski, nie miał szans. Postanowił stworzyć zespół doradców i zarząd firmy. I uznał, że w firmie musi być przedstawiciel renomowanej marki. W grę wchodziły Tesla Motors albo Apple. Udało mu się pozyskać wiceprezesa Tesli ds. marketingu i sprzedaży na Europę, Afrykę i Azję. Jak? W Internecie znalazł jego numer, zadzwonił, umówili się na kawę. Po sześciu miesiącach doradzania wiceprezes Tesli wszedł do zarządu firmy.

Potem konstruktor JIVR-a doszedł do wniosku, że potrzebuje specjalisty od marketingu strategicznego. I pozyskał panią wiceprezes Pepsi-Coli, która wtedy urzędowała w Londynie. Ją też znalazł w Internecie. Potrzebował jeszcze fachowca od wdrożeń. No to skaperował człowieka, który odpowiadał za wprowadzenie nowej marki BMW na rynek.

Dziś Marcin Piątkowski przyznaje, że z takimi fachowcami wszystko poszło mu łatwiej. Był wiarygodny, prościej było zdobywać fundusze. Wynajęta agencja PR zajęła się wyszukiwaniem kolejnych inwestorów. Nowatorskim rowerem zainteresowały się media. Testy zrobione przez dziennikarzy wypadły pozytywne. Dobra prasa pozwoliła pozyskać fundusze na uruchomienie produkcji. Strzałem w dziesiatkę okazała się decyzja, by z JIVR-em zacząć na amerykańskim portalu Kickstarter, na którym prowadzane są zbiórki pieniędzy na różne projekty z wielu dziedzin życia. To właśnie Kickstarter zrzuca się na rozpoczęcie masowej produkcji.

Szukając sposobu na rozreklamowanie swego roweru, konstruktor słusznie kombinował, że im częściej JIVR będzie widziany na ulicach, tym lepiej będzie się sprzedawał. Przygotował więc program ambasadorski, który polega na tym, że klient, zamiast płacić za pojazd 2 tysiące funtów, płaci 700, ale zobowiązuje się jeździć na rowerze w swoim mieście 50 km miesięcznie. Okazuje się, że mieszkańcom największych aglomeracji ten pomysł bardzo się podoba.

Zamówienia płyną z całego świata

We wrześniu tego roku Piątkowski rozpoczął seryjną produkcję w Mielcu. Zamówienia napływają praktycznie z całego świata. Ze Stanów Zjednoczonych, z rynków azjatyckich, z Europy Zachodniej, głównie z Anglii i Niemiec. Na początku nadchodzącego roku do odbiorców trafi trzysta pierwszych sztuk. Na cały 2016 rok ma już zamówienia na ponad 3 tysiące rowerów.

Za swój wynalazek konstruktor z Mielca zdobywa też nagrody. W czerwcu tego roku odbyła się gala finałowa pierwszej polskiej edycji prestiżowego konkursu Innovators Under 35. W gronie dziesiątki zwycięzców, najzdolniejszych polskich innowatorów, którzy nie ukończyli 35 lat, znalazł się właśnie Marcin Piątkowski. Wręczając nagrodę za elektryczny rower, który może zrewolucjonizować ruch uliczny, organizatorzy konkursu podkreślali, że mielczanin w swoim projekcie wykazał się pasją, zainwestował też sporo czasu i pieniędzy.

Kiedy JIVR-a zobaczymy na ulicach polskich miast? Póki co zamówienia z Polski nie płyną. Głównie dlatego, że na naszą kieszeń pojazd tani nie jest. Cena - około 10 tys. zł. Mielczanin nie nastawia się jednak na konkretne kraje, ale na światowe metropolie. W Europie jego bazą jest Londyn, w Stanach Zjednoczonych - Nowy Jork i San Francisco, w Azji - Singapur.

Ambicją Marcina Piątkowskiego jest zalanie w przyszłym roku rowerem miejskim JIVR rynku globalnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24