Sokoły wystąpiły w meczu ze Śląskiem mocno osłabione - na ławce trener Marek Łukomski w zasadzie miał do dyspozycji tylko trzech graczy, którzy w trakcie sezonu regularnie grali, bo Mikołaj Płowy i Krystian Balawender to gracze dopiero poznający Energa Basket Ligę. Brakowało natomiast aż trzech podstawowych graczy: Delano Spencera, Corey'a Sandersa i Ray'a Thorntona. Dwaj pierwsi rozwiązali kontrakty natomiast Thornton ma kontuzję kolana.
W I kwarcie jednak zespół z Łańcuta pokazał, że nie przyjechał do Wrocławia na wycieczkę i postawił miejscowym bardzo duży opór. Prowadzenie w tej części gry zmieniało się kilkakrotnie, a miejscowi zakończyli ją z zaledwie 2-punktową przewagą choć prowadzili już w pewnym momencie 10 punktami (25:15). W kolejnej kwarcie zaczęła się uwidaczniać przewaga Śląska, który powoli zaczynał Sokołowi odskakiwać. Tuż przed przerwą za trzy jeszcze trafił Mateusz Szczypiński i goście schodzili po pierwszej połowie z 9-punktową stratą.
Na drugą część spotkania Sokół jednak wyszedł z zamiarem odrobienia dystansu i po kilku minutach i trafieniach Kempa, Nowakowskiego oraz Eadsa Śląsk prowadził już tylko 2 punktami (49:47). Na niespełna pięć minut przed końcem III kwarty Sokół ponownie wyszedł na prowadzenie po celnym lay upie Eadsa (53:52). Śląsk odpowiedział kilkoma skutecznymi akcjami i uciekł na 4 "oczka" (57:53), ale nie zrobiło to wrażenia na sokołach, bo na dwie i pół minuty przed końcem tej odsłony Kołodziej ponownie wyprowadził zespół z Łańcuta na prowadzenie. W samej końcówce raz jeszcze poderwali się miejscowi i ostatecznie to oni minimalnie prowadzili przed decydującą kwartą (63:61). IV kwarta dobrze rozpoczęła się dla Śląska, bo Karolak trafił za trzy i przewaga wzrosła do 5 punktów. W kolejnych minutach kibice byli świadkami bardzo wyrównanego spotkania - Śląsk wciąż nie mógł się odkleić od ambitnego Sokoła. Na trzy minuty przed końcem ponownie wyrównał Kemp, a chwilę potem punkty Eadsa dały prowadzenie łańcucianom. Trener gospodarzy Ertugrul Erdogan widząc, co się dzieje poprosił o przerwę i dokonał kilku zmian. Chwilę potem Dziewa nie wykorzystał dwóch rzutów wolnych po faulu Kempa, a trafił za to za trzy Szczypiński i Sokół uciekł nawet na 5 punktów (76:71). Zaraz potem Dziewa zrehabilitował się za nieudane osobiste i odrobił 2 "oczka". Do końca pozostawało półtorej minuty i o przerwę poprosił tym razem Marek Łukomski. W ostatniej minucie Sokół miał punkt przewagi 76:75, a oba zespoły nie unikały błędów - a to strata, a to niecelne rzuty osobiste (Dziewa) czy też nieskuteczne akcje.
WKS Śląsk Wrocław - Rawlplug Sokół Łańcut 75:76
Kwarty: 27:25, 20:14, 16:22, 12:15.
Śląsk: Kolenda 9 (2x3), Gołębiowski 2, Dziewa 6, Ramljak 6, Nizioł 16 (4x3) oraz Mitchell 2, Karolak 11 (3x3), Parakhouski 9, Wiśniewski 4, Tomczak 4, Bibbs 6, Mindowicz 0. Trener Ertugrul Erdogan.
Sokół: Struski 3 (1x3), Eads 21 (1x3), Kemp 20, Nowakowski 4, Szczypiński 12 (4x3) oraz Bręk 0, Wrona 1, Kołodziej 15 (3x3). Trener Marek Łukomski.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Były ukochany Maryli nieźle się urządził! Jasiński mieszka lepiej niż ona! | ZDJĘCIA
- Prywatne nagranie Sary James wyciska łzy z oczu. Oddała hołd ukochanej babci
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób