MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Era kamienia łupanego w... Bieszczadach

Grzegorz Król, Wojciech Zatwarnicki
Widok ze szczytu zapiera dech w piersiach.
Widok ze szczytu zapiera dech w piersiach. Fot. Wojciech Zatwarnicki
Kiedyś w kamieniołomie w Bóbrce na trzy zmiany pracowało 150 osób. Teraz, juz nieczynny, jest atrakcją turystyczną. Choć "nieczynny" to za dużo powiedziane. Potrzebujesz przyczepę kamienia? Masz załatwione.

Kamieniołom dobrze widać z drogi między Uhercami a Soliną. Na samej górze drewniany krzyż i prowizoryczne, metalowe barierki, które teoretycznie maja chronić przed upadkiem. Są tak lichej konstrukcji, że wystarczyłoby się mocniej o nie oprzeć, by wylądować poziom niżej. Kilkanaście metrów różnicy wystarczy, by był to ostatni lot.

Co roku w Wielki Piątek na górę idą wierni w drodze krzyżowej, a na co dzień ciągną tu rzesze turystów. Gdy pokonają wyżłobioną przez ciężkie maszyny leśną stokówkę i w nagrodę otrzymują niesamowity widok. Przy dobrej pogodzie można liczyć łódki na oddalonym o kilka kilometrów Jeziorze Solińskim i oglądać panoramę połonin.

Nikt wam nic nie powie

Era kamienia łupanego w... Bieszczadach
Fot. Wojciech Zatwarnicki

Widok ze szczytu zapiera dech w piersiach. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)W Bóbrce i okolicznych wioskach w przeszłości z kamieniołomem miał styczność niemal każdy. Na pytania, jakie to ekipy dziś tam pracują, ludzie jednak wzruszają tylko ramionami.

- Panie, jak trzeba komuś kamienia, to się go zwozi. Nikt tam nie robi na stałe - mówi starszy mężczyzna.

- Pracy nie ma, to trzeba jakoś dorobić - śmieje się inny.

W sąsiednim Orelcu pod sklepem spotykamy Andrzeja. Starszy mężczyzna raczy się piwem od wczesnych godzin porannych. Strój trochę nie pasuje do okoliczności - spodnie na kant, biała koszula rozpięta do połowy.

- Wesele dzisiaj we wsi mamy, to się wystroiłem, bramę będę robił - śmieje się na powitanie. - A z tym kamieniem to jest tak, że wszyscy wszystko wiedzą, ale nikt wam nic nie powie. No bo czym się tu chwalić. Każdy by chciał uczciwie zarabiać, a że nie do końca się da…

Na chwilę milknie, po czym odsyła nas dalej: - Szukajcie w Bóbrce. Jakiś ciągnik gdzieś będzie może zaparkowany na podwórku, sterta kamieni pod stodołą. Ktoś w końcu coś powie. Chociaż ręki za to nie dam sobie uciąć…

My tu tylko sobie dorabiamy

[obrazek3] (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)W Bóbrce też jest sklep, nawet dwa. W pierwszym młoda ekspedientka uśmiecha się zza lady. Podaje colę i papierosy, pyta co jeszcze.

- Kamienia trochę chcielibyśmy kupić - walimy bez zastanowienia. Ona nic nie wie, facet za nami tylko się uśmiecha. - To jaki macie problem? W nocy z przyczepą zajedźcie i co naładujecie to wasze.

Pod drugim spożywczym jest nieco lepiej. Wygrzewająca się w słońcu ekipa raczy się browarem prosto z butelek.

- Panowie, potrzebujemy trochę kamienia na drogę dojazdową do domku letniskowego. Da się coś zrobić?

- Ile potrzebujecie? Do czego? - pada pytanie o konkrety. Szybko przechodzimy do sedna sprawy i niemalże dobijamy targu. Za 70 - 100 zł przyczepa będzie gotowa. Około pięciu, sześciu godzin roboty i możemy odbierać towar. Nad większym zamówieniem powinniśmy się zastanowić.

- My tu tylko sobie dorabiamy. Jak chcecie 30 kubików, to lepiej jedźcie do kamieniołomu w Czarnej. Płacicie i bierzecie od ręki tyle towaru, ile chcecie - pada szczera odpowiedź.

Po cholerę to było likwidować

Jedziemy pod sam kamieniołom. Miarowy, głuchy stukot słychać już na prowizorycznym parkingu, na którym stoi kilkanaście aut z rejestracjami z całej Polski. To właśnie turyści, dla których kamieniołom jest dodatkową atrakcją. Kilkaset metrów dalej, na poziomie zerowym, robota wre pełną parą. Chłopaki pracują bez żadnych zabezpieczeń. Trzymając się jakimś cudem na prowizorycznych stopniach na wysokości ponad dziesięciu metrów rzeźbią metalowymi łomami w skale.

Po chwili spada z wielkim hukiem potężny blok. Teraz za pomocą wielkich młotów ekipa kruszy go na kawałki, które lądują na zaparkowanej między krzakami dwukołówce.

- Taka robota, ciężka i trochę niebezpieczna - mówi jeden z robotników ocierając pot z wygolonej na zapałkę głowy. - Trzeba uważać, ale można coś zarobić. Najgorsze jest to, że można by robić to samo mając do dyspozycji porządne maszyny. Po cholerę to było likwidować. Ale ten rząd jest chory. Zamiast dać ludziom zarobić, ściąga na budowę dróg tani kamień z Ukrainy. Chociaż mamy go tu pod dostatkiem…

Po chwili robotnik dodaje: - A co? Chcielibyście trochę tego kupić?

* * * * *

Kamieniołom w Bóbrce powstał na potrzeby budowy zapory w Solinie. Wydobywano tu kamień głównie metodą strzelniczą. Po zakończeniu budowy zapory funkcjonował jako samodzielne przedsiębiorstwo. W latach 90. sprzęt i maszyny wywieziono. W tej chwili kamieniołom dzierżawi firma "Procent", która - jak się dowiedzieliśmy - już fizycznie nie istnieje. Właścicielem kamieniołomu jest Skarb Państwa, czyli starostwo powiatowe. Urząd Gminy Solina wystosował pismo do starosty z prośbą o zabezpieczenie terenu i ustawienie tablic informacyjnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24