Firma ESI gwarantuje, że dokończy budowę elektrowni wodnej w Rzeszowie

Potężna góra ziemi i zarośnięte chaszczami wykopy obok zapory w ciągu al. Powstańców Warszawy straszą rzeszowian od ubiegłego roku. Wtedy inwestor, firma ESI z Warszawy niespodziewanie wstrzymała prace przy budowie elektrowni wodnej na Wisłoku.

- Podobno inwestor zbankrutował i nie jest w stanie dokończyć budowy. Czy to prawda? - pyta pan Marek z osiedla Nowe Miasto.

Informację sprawdziliśmy w dwóch miejscach. W Urzędzie Miasta o rzekomej plajcie firmy ESI nic nie wiadomo.

- Z inwestorem rozmawiałem kilka dni temu. Załatwia ostatnie formalności, zależy mu na jak najszybszym wznowieniu prac. Zainwestował w elektrownię już mnóstwo pieniędzy, dlatego nie wierzę, żeby nie zależało mu na dokończeniu inwestycji - mówi Stanisław Homa, dyr. wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Rzeszowa.

Plotka o bankructwie dziwi też Ryszarda Fabczaka, prezesa ESI.

- To nieprawda. Załatwiłem już unijne dofinansowanie na budowę przepławki dla ryb, czekam jedynie na przyznanie kredytu na pozostałe prace. To jednak inwestycja warta prawie 12 mln zł, dlatego bank wymaga coraz to nowych dokumentów. Żeby wrócić na budowę potrzebuję już tylko przyznania tej pożyczki - mówi prezes Fabczak.

Od decyzji banku zależy też, kiedy ESI przekaże na konto Urzędu Miasta Rzeszowa 750 tys. zł na budowę przejścia podziemnego pod al. Powstańców Warszawy.

- Póki co przelaliśmy te pieniądze na konto gdańskiej firmy, która buduje turbinę do naszej elektrowni. Dzięki temu mamy pewność, że urządzenie powstanie na czas. Budowę przejścia sfinansujemy z kredytu, na który czekamy - dodaje prezes Franczak.

Na dokończenie rzeszowskiej elektrowni trzeba ok. pół roku. Instalacja będzie w stanie produkować ok. 3000 MWh energii rocznie, co wystarczy do zasilenia ok. 1500 gospodarstw domowych.