Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak sołtys Mikołajczyk tropi układy w Raniżowie

Andrzej Plęs
Fot. Andrzej PlęsWalkę o pieniądze za diety wygrał. Właśnie dostał klauzulę wykonalności sądowego wyroku. Ale broni nie składa.
Fot. Andrzej PlęsWalkę o pieniądze za diety wygrał. Właśnie dostał klauzulę wykonalności sądowego wyroku. Ale broni nie składa. Andrzej Plęs
Mikołajczyka niedobrze jest wkurzyć. Rada Gminy w Raniżowie go wkurzyła, wójt go wkurzył, to teraz muszą się tłumaczyć.

Sołtys wsi Staniszewskie wypowiedział wojnę gminnej władzy. Poszło o diety za sołtysowanie, których Kazimierz Mikołajczyk nie pobierał przez całą poprzednią kadencję samorządową, bo był jednocześnie radnym gminnym. Albo diety radnego, albo diety sołtysa - dano mu do wyboru - bo można pobierać tylko jedną. Takie jest prawo. Mikołajczyk uwierzył i zapomniał.

A potem go tknęło, pogrzebał w Internecie, a ten uświadomił mu, że wybierać nie musiał, bo obie mu się należą. Do wójta Raniżowa napisał żądanie wypłaty zaległych diet sołeckich. Odmówiono. To Mikołajczyk rozpętał wojnę prawną. Do nowej rady gminy już nie wszedł, więc nie miał nic do stracenia

I oporów politycznych też nie miał, skoro on sympatyzuje z PSL, a nowy burmistrz jest z PiS. A do tego ma głęboki żal za - jak mówi - dyskryminowanie jego sołectwa. Poszedł na wojnę nie dla prywatnego interesu, ale za te cztery lata dyskryminacji wsi i żeby wójtowi zagrać na nosie.

Jak z końcem ub. roku zaczął głośno domagać się wypłacenia mu zaległych diet sołeckich, to w nowej radzie gminy zaczęto publicznie przebąkiwać, że Mikołajczyk pazerny jest na kasę.

Dopiero wtedy Mikołajczyk wściekł się na dobre. Wyciągał radnym, który i gdzie siedzi na stołku i zaczął kreślić pajęczynkę powiązań w gminnym establiszmencie. Wyszło mu na to, że gminą rządzi układzik.

Ludzie listy piszą

Na bożonarodzeniowe święta ubiegłoroczne raniżowska rada dostała od Mikołajczyka życzenia. Sołtys życzył sobie zaległych diet sołeckich za prawie cztery lata i sypnął w piśmie odnośnikami do ustaw. "Ustawa nie pozbawia prawa do diety sołtysa z tego tytułu, że jest radnym, ani radnego, że jest sołtysem" - konkludował. I postraszył Sądem Administracyjnym w Rzeszowie.

Rada nie ugięła się pod żądaniami, co wyraziła w piśmie zwrotnym. Bo w gminie Raniżów nie dostaje się pieniędzy za bycie radnym czy sołtysem, ale za posiedzenie: radny 150 zł, a sołtys - 100 zł. I nie można zasiadać na posiedzeniu pod dwiema postaciami i pobierać dwie diety.

Sołtys raz jeszcze dokładnie przetrzepał Internet, upewnił się, że ma rację i napisał do wojewody podkarpackiego. Z przekonaniem o sukcesie czekał na wyrok instancji wojewódzkiej.

Nie zawiódł się. Wojewoda wydał opinię, że na sesjach rad gminnych można występować w podwójnej roli, bo obie role określają dwie odrębne ustawy. I przecież wewnętrzne regulacje prawne Rady Gminy Raniżów wcale nie wprowadzają tu żadnego zakazu czy ograniczeń w wypłacie diet.

"Osoba będąca jednocześnie radnym i sołtysem winna otrzymywać dwie niezależne diety z uwagi na pełnienie dwóch odrębnych funkcji społecznych" - zdecydował wojewoda.

Sołtys z wójtem w sądzie

Uzbrojony w wyrok od wojewody sołtys napisał do swojego wójta krótko: zwracam się o wypłacenie mi zaległej kwoty wraz z odsetkami ustawowymi. A jak nie, to kieruję sprawę do sądu. Takie miał życzenia do wójta tuż przed świętami Wielkanocnymi.

I myślał, że po sprawie, kiedy dostał pocztą zwrotną zapytanie od wójta: "Czy to ma być w formie gotówki w kasie Urzędu Gminy Raniżów, czy też na wskazany przez Pana rachunek bankowy?"

Mikołajczyk uznał, że wójt uderzył się w piersi, choć przymuszony przez wojewodę. A niech będzie na rachunek - odpisał, podał numer i czekał. I sprawdzał stan konta. I czekał. I znów sprawdzał. Na koncie nie przybywało.

W maju nie wytrzymał. Lojalnie uprzedzając wójta o zamiarach, oddał sprawę do Sądu Rejonowego w Kolbuszowej. W uzasadnieniu podpowiadał, że przecież Sąd Administracyjny w Gliwicach wydał w 2008 roku wyrok w identycznej sprawie i kazał samorządowi płacić.

Stanowisko wojewody też podrzucił do sądowego pozwu. Trochę trwało, ale sołtysowi bardziej zależało na zwycięstwie niż na kasie. Doczekał się we wrześniu: nakazuje się pozwanej Gminie Raniżów, aby zapłaciła na rzecz powoda Kazimierza Mikołajczyka 6421,05 zł wraz z ustawowymi odsetkami. Plus 80 zł zwrotu kosztów procesu. I ma na to dwa tygodnie. Gdyby urząd zapłacił od razu, to suma - bez odsetek - byłaby o połowę niższa.

Mikołajczyk pomyślał, że wójt nie będzie przecież kłócił się z sądem, odczekał czternaście dni roboczych i zerknął w konto bankowe. A tu nic.

I nie chwaląc się przed wójtem zamiarami, złożył w sądzie wniosek o klauzulę wykonalności dla nakazu płatniczego. Tym razem trwało chwilkę: kolbuszowski sąd przysłał dokument w połowie października. Klauzula wykonalności jest ostateczna, zaskarżyć jej nie można, można tylko wykonać. Do wczoraj jej nie wykonano.

- Jeszcze troszkę poczekam, a jak się nie doczekam, to idę do komornika - zapowiada sołtys Staniszewskich. - Niech ściąga z kasy gminu całą sumę, odsetki i jeszcze 15 procent kosztów komorniczych.

Wygląda na to, że urząd się ugiął. Choć na razie tylko deklaratywnie.

- Urząd rozważał możliwości zaskarżenia decyzji sądowej, ale nasz prawnik uznał, że taka skarga ma nikłe szanse powodzenia - zdradza Marek Margański, sekretarz gminy. - A teraz już jest klauzula wykonalności, więc po ptakach. O ile wiem, to Kaziu Mikołajczyk rozmawiał z Janem Rzeszutkiem, przewodniczącym rady gminy. Przewodniczący ma wysłać do Mikołajczyka list z zapewnieniem o wypłacie.

Mikołajczyk mówi, że właśnie przetarł szlaki innemu sołtysowi raniżowskiemu, który jest w podobnej, jak on, sytuacji, tylko ma do odebrania diety za dwie i pół kadencji.

- Waha się, bo jest sołtysem, ale wciąż jeszcze radnym gminnym - zastrzega sołtys Staniszewskich.

Kto tu jest pazerny?

Mikołajczyka najbardziej ubodła sierpniowa sesja rady gminy, podczas której dyskutowano o jego wojnie prawnej z urzędem.

- Niektórzy radni sugerowali, że jestem chytry i pazerny - opowiada. - Że chcę żerować na publicznych pieniądzach. A ja zwracałem uwagę na szereg innych spraw. Choćby na sołtysów, którzy przez trzy miesiące sołtysami nie byli, bo wygasł im mandat poprzedniej kadencji, a nowych wyborów nie było. I oni też dostawali diety sołeckie, choć mandatu do tego nie mieli.

Mikołajczyk pogrzebał głębiej, dokładnie przeczytał ustawę o samorządzie, zajrzał do Krajowego Rejestru Sądowego i wyszło mu, że niektórzy z władców gminy są zarazem władcami w organizacjach i stowarzyszeniach, które to organizacje i stowarzyszenia korzystają z majątku gminy.

- A tak nie wolno, o czym mówi ustawa o samorządach - kwituje sołtys. - Na przykład obecny wójt Daniel Fila był w 2010 roku członkiem zarządu Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska i jednocześnie przewodniczącym rady gminy. A spółdzielnia działa w nieruchomościach należących do gminy, więc można mieć podejrzenia, że przewodniczący rady Fila sprzyjał Fili - członkowi zarządu spółdzielni.

Mikołajczyk znów wskoczył do netu i wygrzebał wyrok sądu z woj. pomorskiego, który pozbawił radnego mandatu, bo jego firma wydzierżawiła działkę od gminy. Sołtys zaczął przyglądać się i innym radnym. W przypadku dwóch wystąpił do biura prawnego wojewody. Bo nie spodobała mu się podwójna rola obu.

- Radny Bolesław Pruś sugerował, że to ja jestem pazerny, a on jest w zarządzie Ochotniczej Straży Pożarnej w Woli Raniżowskiej. OSP siedzi w budynku gminnym, gmina ją wyposaża w sprzęt i utrzymuje - zauważa Mikołajczyk. - A poza tym OSP organizuje dochodowe imprezy. Można powiedzieć, że radny Pruś szefuje firmie, która dorabia się na majątku komunalnym. A tego ustawa zabrania.

Obiektem zainteresowania sołtysa stał się też radny Marian Pomykała. Ten sam, który podczas sesji rady gminy sugerował, że niechby sobie Mikołajczyk domagał się diet choćby w Trybunale w Strasburgu.

To Mikołajczyk wygrzebał, że - według KRS - Pomykała jest członkiem zarządu spółdzielni GS, a GS korzysta z budynków komunalnych w Korczowiskach. Poza tym jest w zarządzie klubu sportowego Raniżowia, a klub działa na komunalnym boisku, ma dochody z biletów na mecze, więc prowadzi działalność dochodową, a poza tym dostaje gminne dotacje.

I Mikołajczyk zauważa: albo chce się robić interesy z gminą, a wtedy trzeba zrezygnować z mandatu radnego, albo zachować mandat, ale wypisać się z wszystkich instytucji, które robią interes z gminą. Tak chce prawo.

Urząd wojewódzki zalecił zbadanie sprawy przewodniczącemu rady Janowi Rzeszutkowi. I zasugerował, że taka sytuacja może grozić wygaśnięciem mandatu obu radnym.

- Obaj złożyli wyjaśnienia, które zostały przesłane wojewodzie - zapewnia Rzeszutek. - Radny Pruś zrezygnował z funkcji w zarządzie OSP, radny Pomykała też zrezygnował z funkcji. Tylko Krajowy Rejestr Sądowy mówi co innego.

Mikołajczyk wciąż przygląda się funkcjonowaniu gminy. Ostatnio zastanawia go, dlaczego GS ma w gminie monopol na sprzedaż "ciężkich" alkoholi. Pomimo, że prywatni starają się o koncesje, którymi rządzi rada.

Z układanki wyszło mu, że tajemnicę tego zjawiska mogłaby wyjaśnić pani, która jest członkiem powoływanej przez wójta Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, a zarazem członkiem zarządu spółdzielni GS. I byłą księgową tej firmy. Sołtys zastanawia się, co z tą wiedzą zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24