MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jedna wali młotem, druga rządzi na produkcji

Kinga Rymut-Sobala
Stefania Jabłońska mówi, że w kuźni odpoczywa.
Stefania Jabłońska mówi, że w kuźni odpoczywa. Fot. Tadeusz Poźniak
Silne, wytrwałe, mocno stąpają po ziemi. Praca w typowo męskich zawodach to dla nich przyjemność, a nawet relaks.

Jak wykuć gwóźdź, zrobić łopatę, widły czy motykę? To żadna tajemnica dla pani Stefanii, która zawodu kowala nauczyła się przy mężu. Panią Wiesławę od małego ciągnęło do nauki przedmiotów technicznych. Od 20 lat jest mistrzem produkcji.

Kuźnia to dla niej miejsce, gdzie może odpocząć i zrelaksować się. Jako pomocnik kowala pracuje od 38 lat. Do takiego zawodu zmusiła ją proza życia.

- Przy mężu nauczyłam się tego fachu - opowiada Stefania Jabłońska z Niedźwiady. - Musiałam pomagać mu, żeby zarobić na godne życie i mieć za co wychować i wykształcić dzieci.

Jedna z sześćdziesięciu

Wiesława Tronina od 20 lat związana jest z rzeszowskim Zelmerem.

- Z historii byłam noga, 400 lat w tą czy w tamtą stronę nie robiło mi różnicy - wspomina ze śmiechem. - Za to nauka przedmiotów ścisłych zawsze łatwo mi przychodziła i tak jakoś naturalnie wybrałam studia techniczne.

Ukończyła lotnictwo i przez 6 lat pracowała w zawodzie w Świdniku.

- Tęsknota za Rzeszowem i rodzicami przygnała mnie z powrotem na Podkarpacie - opowiada.

Tu "zdradziła" lotnictwo i znalazła pracę w rzeszowskim Zelmerze. Jako trzecia kobieta w historii firmy została mistrzem produkcji. Przez wrodzoną skromność sama nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. To jednak spore wyróżnienie, bo na 60 mistrzów tylko ona jedna jest kobietą.

Siłę zastąpiła sprytem

Stefania Jabłońska na początku przyglądała się pracy męża, tłukła koks, miechowała.

- Z czasem nauczyłam się sama tak młotkiem władać, jak łyżką do jedzenia - mówi.

Nie było to łatwe, bo za młodu szczupluteńka była i delikatna jak 14-latka. Niedostatki siły nadrabiała sprytem.

- Mięśnie w kuźni nie wystarczą, trzeba wiedzieć, jak uderzyć młotem, żeby nie zrobić sobie krzywdy, a i robotę szybko wykonać - tłumaczy.

Zna takich panów we wsi, co to dumni ze swojej krzepy byli i do kowalstwa się garnęli. Ale tak jakoś zawsze się zdarzało, że do pomocy w kuźni mąż wolał ją.

- Są takie rzeczy, np. lemierze do pługa, które łatwiej wykuwa się we dwoje - tłumaczy. - Trzeba jednak umieć złapać odpowiedni rytm bicia młotkiem, a jeszcze uważać, żeby się nie oparzyć.

[obrazek2] Wiesława Tronina, to pogodna, ciepła kobieta. Lubi i dba o swoich pracowników.
(fot. Fot. Krystyna Baranowska)Kobieta z charakterem

Wiesława Tronin w dziale montażu odkurzaczy i podzespołów w Zelmerze zawiaduje grupą ponad 30 pracowników. Dogadać się z tyloma ludźmi, z których każdy ma inny charakter, a do tego cieszyć się ich szacunkiem to zadanie, z którym nie każdy sobie poradzi. Do tego potrzeba mocnego charakteru.

A ten ta szczupła blondynka o delikatnej, dziewczęcej urodzie ma na pewno. Rzeczowa, konkretna, umie podejmować decyzje, a przy tym lubi ludzi i troszczy się o nich. Twardo stąpa po ziemi, ceni sobie niezależność, ale jest też bardzo rodzinna. Wady?

- Jestem cholerykiem, co mam w sercu, to i na języku, więc czasem działam pochopnie - mówi. - Lubię też sobie porządzić, ale tylko troszeczkę.

Niezbędnej na tym stanowisku pewności siebie dodaje jej wiedza techniczna. Nie jest typem słabej kobietki, która prosi o pomoc męża, gdy coś się zepsuje w domu. A już z pewnością nie mają przed nią tajemnic odkurzacze. Podobną zaradność wpoiła dzieciom.

- Córka woli koło w samochodzie zmienić, niż ziemniaki na obiad ugotować - śmieje się.

Dla relaksu macha młotkiem

W kuźni oprócz poparzeń, czyha jeszcze wiele innych niebezpieczeństw. Pani Stefania oparzyła się tylko jeden raz i zapamiętała tę lekcję do końca życia.

- Gołą stopą stanęłam na rozgrzanym żelazie i tak ją przysmażyłam, że miesiąc kurować się musiałam - mówi.

Kowal musi też uważać, żeby młot od kowadła nie odskoczył i w głowę nie uderzył. Z kleszczy może wyskoczyć żelazo i też krzywdę zrobić. A najbardziej podstępne są opiłki, które do oka mogą wpaść. Mimo tego pani Stefania lubi pójść do kuźni, młotem uderzyć i zobaczyć, jak spod jej ręki wychodzi coś pięknego.

Z mężem zjeździli pół Polski, biorąc udział w różnych konkursach dla kowali. Największym wyzwaniem było wykucie wizerunku Pana Jezusa.

- Na początku wyglądał jak pajac i do Jezusa wcale nie był podobny - opowiada. - Trzeba było zrobić głowę, ręce, nogi, brzuszek, potem to wszystko połączyć w całość. Dobierało się, krzyżowało to żelazo, ale w końcu piękny wyszedł.

Rozsądek i ciekawość świata

Zanim kowalstwo przekształciło się w hobby, pani Stefania lekkiego życia nie miała. Pracowała na cztery etaty: na polu, w stajni, w domu i w kuźni, do tego piątkę dzieci trzeba było wychować.

- Nie ma co narzekać, w tamtych czasach taki był żywot co drugiej kobiety we wsi - mówi skromnie.

Z okazji Dnia Kobiet życzy sobie dla siebie i rodziny zdrowia oraz chęci i siły do pracy. To według niej jest najważniejsze w życiu.

- Trzeba też umieć od czasu do czasu odpocząć, zabawić się - dodaje. - Tylko trzeba umieć znaleźć odpowiedni czas na wszystko.

Pani Wiesława to osoba bardzo aktywna i ciekawa świata. Uwielbia teatr, nie przepuści żadnego spektaklu. Chętnie zaszywa się w domu z dobrą książką. Lubi odpoczywać w górach - latem wędrując po nich, w zimie jeżdżąc na nartach. Czego sobie życzy z okazji Dnia Kobiet?

- Dzięki moim kolegom z pracy codziennie mam Dzień Kobiet - mówi. - Ale marzeń mam sporo: wyjazd na narty do Szwajcarii, wycieczka do Tybetu, a największe to zostać babcią. Marzą mi się spacery z maluszkiem w wózku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24