Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już 5 lat czeka na sprowadzenie ciała córki z Włoch

Dariusz Delmanowicz
- Razem z mężem tracimy nadzieję, że kiedykolwiek staniemy nad grobem Joasi – żali się pani Felicja trzymając w rękach zdjęcie córki.
- Razem z mężem tracimy nadzieję, że kiedykolwiek staniemy nad grobem Joasi – żali się pani Felicja trzymając w rękach zdjęcie córki. Dariusz Delmanowicz
Dwadzieścia pięć tysięcy złotych. Tyle Felicja Tomaszewska zapłaciła Piotrowi N. za sprowadzenie z Włoch zwłok jej córki. Chociaż minęło kilka lat, szczątków kobiety ciągle nie ma w Polsce.

Pani Felicja (70 l.) z mężem Romanem mieszkają w skromnym domu na obrzeżach Skopowa, niewielkiej wioski w powiecie przemyskim. Trudno do nich trafić. Na początku lat dziewięćdziesiątych ich najstarsza córka Joanna opuściła rodzinne strony i wyjechała do Włoch.

- Znalazła pracę, regularnie przyjeżdżała w odwiedziny - wspomina jej mama. - Później na stałe osiadła w Palermo. Z zawodu była krawcową, radziła sobie jak umiała.

W 2006 roku do Tomaszewskich dotarła dramatyczna wiadomość: ukochana, wówczas 31-letnia córka zmarła.

- Dostała zapalenia opon mózgowych - pani Felicja wciąż rozpamiętuje tamte chwile. - Postanowiliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby przynajmniej po śmierci Joasia wróciła do siebie.

Spotkanie z Piotrem N.

Tomaszewscy z trudem wiążą koniec z końcem. Utrzymują się z niewielkiej renty i emerytury. Kiedy odwiedzali zakład pogrzebowy, pytając o koszty sprowadzenia ciała do Polski, ktoś polecił im Piotra N. Prezes działającej m.in. w Przemyślu spółki finasowo-prawnej zrobił na nich dobre wrażenie. Obiecał przewieźć zwłoki, chociaż jego firma specjalizuje głównie w uzyskiwaniu odszkodowań.

- Całość miała kosztować 25 tysięcy złotych - przypomina sobie pani Felicja. - Nie mieliśmy astronomicznej dla nas kwoty, ale on (Piotr N. - przyp. red.) powiedział, że poczeka, aż nazbieramy.

Każdy dał ile mógł

Przez kilkanaście następnych miesięcy pogrążeni w żałobie małżonkowie gromadzili pieniądze.

Pomogli mieszkańcy Skopowa. Każdy dał ile mógł, z ambon w okolicznych kościołach płynęły prośby o wsparcie. Na konto Piotra N. lub bezpośrednio do jego rąk Tomaszewscy wpłacali różne sumy: 500 zł, 1000 zł, 2400 zł, 3700 zł.

W międzyczasie pani Felicja udzieliła prezesowi niezbędnego pełnomocnictwa do występowania w jej imieniu. Ponadto zgodziła się, aby do chwili zebrania gotówki, córkę pochowano we Włoszech na koszt tamtejszej opieki społecznej.

Dopiero później miałaby zostać ekshumowana, poddana kremacji i przywieziona do Polski. Chcąc to przyśpieszyć małżonkowie pożyczyli w banku 15 tysięcy zł. W maju 2008 roku dali je Piotrowi N., który na jednym z pokwitowań napisał odręcznie: "Kwota całkowicie wystarczy na wykonanie zlecenia do końca".

Czeka miejsce na cmentarzu

- Do dzisiaj ciała Joasi nie ma na naszym cmentarzu, gdzie przygotowaliśmy dla niej miejsce - żali się zapłakana matka. - Czujemy się oszukani, bezradni. Tracimy nadzieję, że kiedykolwiek staniemy nad grobem córki.

Piotr N. deklaruje: lada dzień trumna ze szczątkami zostanie przywieziona do Polski.

- Dlaczego dopiero teraz - dopytujemy.

- Wykazałem maksimum dobrej woli, aby im pomóc - zapewnia mężczyzna. - Niestety, wystąpiły komplikacje. Najpierw rodzinie brakowało pieniędzy. Później należało od nowa uruchomić procedurę związaną z ekshumacją: decyzje, pozwolenia, itp. Poprzednie dokumenty straciły ważność, konieczne były aktualne. Na bieżąco informowałem małżonków, na jakim etapie jest sprawa.

Według Piotra N., obecnie ze względu na upływ czasu nie ma konieczności kremacji zwłok, co podnosiło cenę zaoferowanej usługi. Obiecuje, że za otrzymane dotychczas pieniądze sfinansuje też nagrobek dla zmarłej.

Przedłużające się w nieskończoność sprowadzanie ciała zza granicy dziwi pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Przemyślu.

- Taka procedura powinna trwać nie dłużej niż miesiąc - słyszymy od jednego z nich zorientowanego w pochówkach.

Prezes znany prokuraturze

Działalnością Piotra N. interesuje się prokuratura.

- Skierowaliśmy przeciwko niemu dwa akty oskarżenia - informuje Jacek Staszczak, zastępca prokuratura rejonowego w Przemyślu. - Jedna dotyczyła przestępstwa przeciwko mieniu i zakończyła się skazaniem. Druga jest rozpoznawana przez sąd. Niezależnie od tego prowadzimy inne, dotyczące go śledztwo.

Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24