Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komu stołeczek, komu ciepłą posadkę. Co ma większą moc: kwalifikacje czy partyjne poparcie?

Karolina Jamróg
Co ma większą moc - kwalifikacje czy partyjne poparcie?
Co ma większą moc - kwalifikacje czy partyjne poparcie? Mirosław Hajnos
Czy politycy, którzy dostają funkcje w radach nadzorczych różnych państwowych spółek, albo dyrektorskie stanowiska, są ekspertami od wszystkiego? Co ma większą moc - kwalifikacje czy partyjne poparcie?

Premier Donald Tusk pierwszy raz o potrzebie wyczyszczenia państwowych spółek mówił w 2007 r. podczas expose. Już wówczas deklarował zakończenie "politycznego procederu zawłaszczania spółek z udziałem Skarbu Państwa".

Niedawno dziennikarze "Pulsu Biznesu" opublikowali "listę wstydu Platformy Obywatelskiej". Znalazło się na niej ponad 400 nazwisk osób związanych z Platformą, które dostały atrakcyjne stołki w różnych państwowych spółkach i instytucjach. Nie zabrakło na niej osób z Podkarpacia.

PGE, ZEW Solina - Myczkowce

Sławomir Miklicz, członek zarządu województwa podkarpackiego, na liście figuruje jako członek rady nadzorczej PGE ZEORK. Jak ustaliliśmy, Miklicz faktycznie zasiadał w radzie spółki od 19 grudnia 2008 r. do 3 marca 2010 r., tak więc obecnie funkcji już nie piastuje.

- Członkiem rady zostałem z ramienia właściciela firmy, nie zaś Skarbu Państwa - podkreśla Miklicz. I dodaje: - Nie tylko nie czuję wstydu, ale jestem dumny z tego, że właściciel dostrzegł moje kwalifikacje. Mam uprawnienia do zasiadania we wszystkich radach nadzorczych, jestem prawnikiem. A na członka zarządu wybrał mnie z kolei Sejmik Województwa Podkarpackiego.

Renata Szczepańska, wójt gminy Cisna, na liście figuruje jako członek rady nadzorczej ZEW Solina-Myczkowce.

- Tej funkcji nie pełnię już od około 1,5 roku - zaznacza pani wójt. - W przypadku Eko-Topu też kończę działalność, bo firma została sprzedana. Ale będę dalej startować w konkursach do rad nadzorczych, bo po to zdawałam specjalne egzaminy w ministerstwie. Jako wójt mogę zasiadać w radach spółek Skarbu Państwa, spółkach samorządowych i będę z tej możliwości korzystać. Nie wstydzę się tego, bo wiem, że mam odpowiednie kwalifikacje. Jestem też wójtem, bo zostałam wybrana w wyborach. Każdy może ubiegać się o tę posadę. Kadencja wójta trwa cztery lata.

WORD, RAR, Lotnisko

W podobnym tonie wypowiada się Marek Poręba, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Rzeszowie.

- Niczego się nie wstydzę. Nie zostałem dyrektorem dlatego, że jestem zaangażowany politycznie, ale dlatego, że mam kwalifikacje. Mam wykształcenie ekonomiczne i doświadczenie w pracy jako menadżer. Dyrektora WORD-u powołuje marszałek województwa, nie ma tutaj żadnych konkursów. Gdybym przejmował się sugestiami, mówiącymi o tym, że stanowisko zawdzięczam partii, musiałbym chyba zostać bezrobotnym i nie podejmować żadnej pracy w obawie przed pomówieniami.

Także Krzysztof Kłak, prezes Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, nie widzi niczego złego w tym, że jako działacz polityczny dostaje też intratne stanowiska.

- Jestem szczęśliwy, że moje nazwisko pojawiło się wśród osób, które wspierają nie tylko rząd, ale i gospodarkę w tych trudnych czasach. Z drugiej strony nie zgadzam się z przesłaniem tekstu (dot. "listy wstydu" "Puslu Biznesu" - red.), że te około czterysta osób to niekompetentni nieudacznicy, którzy nie poradziliby sobie bez rekomendacji partii. Idąc tym tokiem myślenia można założyć, że osoby zaangażowane politycznie w ogóle nie powinny pracować, tylko siedzieć na bezrobociu. Uważam też, że to niesprawiedliwe, że czterysta osób wsadzono do jednego worka. Mogą być w tej grupie osoby mniej i bardziej kompetentne.

Kłak na "liście wstydu" funkcjonuje także jako członek rad nadzorczych Poldim Dębica i Port Lotniczy Rzeszów-Jasionka.

- Członkiem rady nadzorczej Poldim Dębica przestałem być około roku temu - zaznacza. - Co do Portu Lotniczego to od ponad dziesięciu lat mam uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Ukończyłem kurs, zdałem egzamin.

A stanowisko szefa RARR?
- Nie jest to tajemnicą, że zostałem powołany przez rządzącą województwem koalicję - przyznaje.

WFOŚiG i Eko-Top

Jan Tomaka, kolejne nazwisko na liście, półtora roku temu zrzekł się poselskiego mandatu, by objąć stanowisko prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie.

- Nie wstydzę się - rozpoczyna rozmowę Tomaka. - Uważam, że mam odpowiednie kompetencje, by tą placówką zarządzać. Jestem geologiem, dwadzieścia lat pracowałem jako geolog, mam uprawnienia geologiczne. Poza tym przez jedenaście lat byłem samorządowcem, a ochrona środowiska to moja pasja.

Jak otrzymał stanowisko?
- Prezesa powołuje zarząd województwa podkarpackiego, tak też było w moim przypadku - odpowiada.

Na "liście wstydu" znajdujemy informację, że prezes Tomaka jest również członkiem rady nadzorczej Eko-Topu. Ale rzecz już nieaktualna, bo firma ta została sprzedana dwa tygodnie temu.

- Wojewódzki Fundusz był właścicielem Eko -Topu i jako właściciel miał dwa miejsca w radzie nadzorczej. Zostałem jednym z nich, bo chciałem wiedzieć, jak firma działa od wewnątrz. - wyjaśnia swe istnienie w radzie Tomaka.

Łukacijewska: Coś się zmienia

Elżbieta Łukacijewska, eurodeputowana Platformy Obywatelskiej, pytana o to, jak się mają deklaracje premiera o czyszczeniu spółek z ludzi Platformy do rzeczywistości, odpowiada:

- Zmiany nastąpiły, choć nie wiem czy w stu procentach. Przyznaję, że zdarzało się, że stanowiska w spółkach były obsadzane ludźmi z partii. Ale nie tylko związanymi z Platformą. Tak samo było za rządów Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony, ale i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Jej zdaniem, w ostatnim czasie część osób powiązanych partyjnie pożegnało się z pracą w państwowych spółkach. Mogło to wynikać m.in. z faktu, że zasiadały w nich osoby niekompetentne. A to - według posłanki - zdarza się w każdej firmie.

Europosłanka zastrzega jednak: - Nie możemy w Polsce doprowadzić do sytuacji, w której osoba, będąca członkiem partii i mająca wszystkie wymagane kwalifikacje, z założenia nie może starać się o dane stanowisko, bo zachodzi podejrzenie nepotyzmu. W takiej sytuacji nie mielibyśmy partii politycznych. Ważne jest, żeby osoba związana z partią, która stara się o jakąś posadę, przestrzegała wysokich standardów moralnych i zawodowych, a jej kwalifikacje były autentyczne.

Ekspert: problem nie zniknie

O to, czy problem obsadzania spółek i rozdawania stanowisk ludziom związanym z Platformą to przeszłość, zapytaliśmy dr. Dariusza Tworzydło z Uniwersytetu Wrocławskiego.

- Skoro sam premier tak twierdzi, to problem musiał zostać przez niego dostrzeżony. Politycy jednak zdają sobie sprawę z tego, że wyborcy widzą takie działania i oceniają ich między innymi przez ten pryzmat. Właśnie dlatego może to być obecnie mniej odczuwalne. Należy zauważyć jednak, że kwestia jakiegokolwiek powiązania osób z zarządów i rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa nigdy nie zostanie całkowicie rozwiązana, gdyż o powiązaniu można mówić nie tylko w kontekście legitymacji partyjnej, ale także sympatii, jaką osoba darzy ugrupowanie - mówi ekspert.

I dodaje, że w przypadku osób związanych z partią, a piastujących ważne stanowiska, powinna istnieć szczególna transparentność.

- Podobnie jest z oświadczeniami majątkowymi urzędników - są jawne i dostępne dla wszystkich. Im bardziej oczywiste i precyzyjne zasady czy ograniczenia, tym mniejsza szansa na to, że dojdzie do nieprawidłowości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24