Koszykarze Stabill Jezioro na początku sezonu zawodzą, a najwięcej krytyki pod swoim adresem wysłuchują Polacy. Jednym z naszych rodzimych graczy, który jest chwalony przez kibiców, jest kielczanin Marcin Nowakowski, który pierwszy sezon gra w tarnobrzeskiej drużynie.
Pierwsze mecze sezonu pokazały, że Marcin jest najlepszym polskim zawodnikiem grającym w tarnobrzeskim zespole. Na parkietach najwyższej klasy rozgrywkowej występuje od kilku lat, ma więc już niezłe doświadczenie.
Czegoś brakuje
Kiedy w letnim okresie przygotowawczym podczas rozmowy powiedzieliśmy do Marcina, że tarnobrzeska drużyna zajmie w nadchodzącym sezonie ostatnie miejsce w tabeli, ten się nieco oburzył. Teraz widzi, że niepotrzebnie. "Jeziorowcy" przegrywają mecz za meczem, ustępują rywalom pod wieloma względami, są bez szans na wygrywanie.
- Trzeba coś zmienić, czegoś brakuje, ale czego, sami nie wiemy. Nie załamujemy się, to przecież dopiero początek sezonu i nie można popadać w melancholię. Nikt nie usiądzie i nie będzie płakał, trzeba wziąć się w garść - mówi.
Marcin doskonale wie, jakie są przyczyny słabszej postawy drużyny, ale najwyraźniej nie zamierza wkładać kija w mrowisko i psuć atmosfery. Z nowym trenerem Arkadiuszem Papką nasz zespół będzie chciał wreszcie zacząć wygrywać. Kiedy mówimy o tym, że drużyna jest słaba, bowiem nie ma wartościowych zawodników, nie do końca się z tym zgadza, ale i nie protestuje.
- Brakuje przede wszystkim stabilizacji, ciągle ktoś wypada ze składu. Najbardziej zabolała mnie porażka ze Śląskiem Wrocław, którą ponieśliśmy przez własną widownią. W tym meczu zderzyliśmy się ze ścianą i to było mocne uderzenie, które zabolało. Nie myślałem, ze będzie aż tak źle.
Potrzeba cierpliwości
Później przyszedł mecz z Asseco w Gdyni. Pierwsza kwarta przegrana przez tarnobrzeską drużynę różnicą aż 21 punków (33:12) pozbawiła wiele osób złudzeń. Całe spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy 87:70.
- Po pierwszej kwarcie było już prawie po wszystkim. Później goniliśmy rywali, ale o wygranej nie było można nawet marzyć. Brakowało rotacji w składzie. Ja grałem przez 36 minut, to trochę za dużo. Gdybym w pewnym momencie dostał dwuminutową zmianę, zresztą nie tylko ja, wtedy byłby czas odsapnąć i ruszyć w końcówce jeszcze mocniej, Niestety, zmian nie było, nie miał kto wejść na boisko - mówi.
Rozgrywający tarnobrzeskiego zespołu przyznał, że bardzo przeżył przegraną w Gdyni, podczas całonocnej podróży do Tarnobrzega nie usnął nawet na minutę.
- Nie jest łatwo, kiedy na początku sezonu przegrywasz mecz za meczem. Musimy być teraz cierpliwi i w każdym meczu szukać swojej szansy na odniesienie wygranej. Potrzebujemy już zwycięstwa jak powietrza - dodał Marcin.
W niedzielę Jeziorowcy grali we własnej hali z PGE Turów Zgorzelec i przegrali 65:86. Marcin znów był bardzo niezadowolony, ale nie dramatyzuje, tylko czeka na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Może przyjdzie ono w sobotę, kiedy nasz zespół zagra w Sopocie z Treflem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak NAPRAWDĘ wyglądają przedramiona 68-letniej Kwaśniewskiej! Tego nie da się ukryć
- Ojciec dziecka Tomaszewskiej nie spełnia się w nowej roli? "Już jest przestraszony"
- Bliscy Murańskiego boją się mówić prawdy o jego śmierci! "I tak byście nie uwierzyli"
- Chwajoł tłumaczy się z nieprzyzwoitej kreacji na komunię. Szok, co napisała [FOTO]