MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krasiczyn w "Plebanii"

JUSTYNA WOŚ
Ks. Stanisław Bartmiński: - „Plebania" wpływa też na promocję Krasiczyna.
Ks. Stanisław Bartmiński: - „Plebania" wpływa też na promocję Krasiczyna. JUSTYNA WOŚ
Dłuższy czas ukrywał się pod pseudonimem. Ujawnił się dopiero po dwóch latach, po setnym odcinku serialu. - I tak wszyscy w środowisku wiedzieli - uśmiecha się ks. Stanisław Bartmiński, proboszcz parafii w Krasiczynie. Jego nazwisko jako konsultanta pojawia się po każdej emisji. "Plebania" gości cztery lata na telewizyjnych ekranach.

Ksiądz konsultant czyta scenariusze. Czuwa, żeby nie było religijnych wpadek. Poprawia błędy. Do dialogów wprowadza trochę księżowskiego slangu. Pilnuje kalendarza liturgicznego i kościelnego rytuału. Czasem jedzie na filmowy plan.
Święta nagrywano w połowie listopada. W Wigilię telewizja pokaże godzinny odcinek. - Moim zdaniem, on ma złe zakończenie, trochę wydumane - narzeka ks. Bartmiński. Proponował, żeby kamera podglądnęła proboszcza w wigilijny wieczór. Pokazała samotność księdza. - To jest problem! Choć mnie aż tak nie dotyka. Jadę na wigilię do brata na przemyski Kruhel. Wracam o ósmej. Do pasterki jestem sam.

Co powiedzą przełożeni?

Włodzimierz Matuszak, serialowy ks. Antoni, proboszcz Tulczyna, podglądał życie na plebanii w Krasiczynie z bliska
Włodzimierz Matuszak, serialowy ks. Antoni, proboszcz Tulczyna, podglądał życie na plebanii w Krasiczynie z bliska JUSTYNA WOŚ

Ks. Stanisław Bartmiński: - "Plebania" wpływa też na promocję Krasiczyna. (fot. JUSTYNA WOŚ )Na Bartmińskiego natrafił scenarzysta Olaf Olszewski. Ściślej, jego matka - artystka malarka. Znają się z czasów solidarnościowych. W stanie wojennym krasiczyńska plebania była azylem dla opozycji, dla wdów górniczych, sierot. Krasiczyn idealnie pasował do wyobrażeń realizatorów "Plebanii". Prowincja, pogranicze, przenikanie się kultur, religii, tradycji. I do tego taki proboszcz: otwarty, przyjazny, blisko ludzi.
Nie od razu przyjął ofertę. Sondował opinie u kolegów księży i przyjaciół, czy podjąć współpracę. Odradzali. Potraktował to jako wyzwanie. - To szansa, żeby pokazać życie i pracę księdza, codzienność parafii i problemy ludzi. Takiej telenoweli jeszcze nie było - argumentuje. Ale obawiał się reakcji przełożonych. Nie było wiadomo, w jakim kierunku serial pójdzie. Zastrzegł, że w każdej chwili może zerwać umowę. I parę razy groził, że się wycofa.

Proboszcz i gospodyni

Postacie "Plebanii" są wymyślone. Lecz dwie mają pierwowzory: proboszcz i gospodyni. Zanim padł pierwszy filmowy klaps, w Krasiczynie gościł Włodzimierz Matuszak, serialowy ks. Antoni, proboszcz Tulczyna. Mieszkał na plebanii. Przyglądał się wszystkiemu. Co bierze ksiądz, idąc do chorego. Jak w biegu naciąga sutannę, rozmawia z parafianami. - To mi bardzo pomogło zbudować tę rolę - przyznaje aktor.
Gospodyni Zuzanna Susowa z miejsca zaakceptowała aktora: - Jak prawdziwy ksiądz! Nazwana kiedyś przez wnuka "babą Ziuną" jest prototypem serialowej babci Józi. Katarzynę Łaniewską, odtwórczynię gospodyni, poznała trochę później. Aktorka zawitała w Krasiczynie, gdy "Plebania" była już popularna.
Gospodynie od razu padły sobie w ramiona. Jakby się znały od zawsze. Łaniewska zachwyciła się, że tyle realiów przeniesiono do serialu. Taki sam kuchenny piec kaflowy, wielki stół. Gościnność, atmosferę. I pierogi, ulubione danie krasiczyńskiego proboszcza, są podawane też tulczyńskiemu.

Trudny partner

[obrazek4] Włodzimierz Matuszak, serialowy ks. Antoni, proboszcz Tulczyna, podglądał życie na plebanii w Krasiczynie z bliska (fot. JUSTYNA WOŚ )- Ksiądz Antoni nie jest moją kopią. Niewiele ma ze mnie. Ale lubię tę postać - przyznaje ksiądz Stanisław. - Jednak niektórzy bohaterowie są przerysowani. Kto się z nimi będzie utożsamiał?
Ksiądz konsultant nie jest łatwym partnerem. Kłóci się z realizatorami, wysyła e-maile do Warszawy. Stoczył batalię o księdza Artura, nowego wikarego. - Walczyłem, żeby był. I chciałem żeby był zły - podkreśla Bartmiński. - Taki, co to podskakuje proboszczowi, rozrabia. Dlaczego? Może robi karierę, a może jest zagubiony? Te sprawy rozstrzygną się koło Wielkanocy.

Zapomnieli o tłustym czwartku

W komputerze Bartmińskiego są scenariusze na trzy miesiące do przodu. Odcinek 503, początek lutego. - No, proszę zapomnieli o tłustym czwartku! - otwiera na chybił trafił. - Nie wszystko w tym serialu mi się podoba. I nie musi. Realizatorzy uważają, że ma być intryga i sensacja. Żeby produkt się sprzedał.
Skoro jednak wplątał się w "Plebanię", chce mieć wpływ na tok wydarzeń. Chciałby, żeby pokazywano życie parafii od podszewki, a nie sytuacje wymyślone przy stoliku. I trzeba zachować "poświatę" religijno-moralną.

Tulczyn promuje Krasiczyn

A jakie są honoraria konsultanta? - To "tajemnica handlowa" - śmieje się. Pieniądze wsiąkają w parafię. Proboszczowi starcza satysfakcja. To go motywowało do różnych działań. Inicjował odbudowę cerkwi, odnowienie cmentarzy wojennych i kirkutu.
- Mam 40-letnie doświadczenie. Cieszę się, że mogę się tym podzielić. A "Plebania" należy do najchętniej oglądanych seriali.
Z zamkowej baszty w Krasiczynie przewodnik pokazuje turystom kościół i plebanię. Potem przychodzą, chcą oglądnąć proboszcza. - To mnie trochę złości - nie ukrywa ks. Bartmiński. - Nie zawsze jest czas na rozmowy. Ale z drugiej strony filmowy Tulczyn promuje Krasiczyn. A ludzi pociąga zderzenie fikcyjnego świata z prawdziwym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24