Kto nie lubi miejscowego biznesu

Ważny, właściciel firmy handlującej meblami, 2,5 ha działkę przy Armii Krajowej, kupił z kolegami (m.in. Markiem Czarnikiem, właścicielem salonu Toyoty) od miasta 5 lat temu. Teraz chcieli tam wybudować hipermarket z meblami i artykułami przemysłowymi, o łącznej pow. ok. 7 tys. m kw.
Na sesji, radni prawicy nie zgodzili się na budowę. Argumentowali, że nowy, duży sklep w części miasta, w której są już dwa hipermarkety i właśnie otwarty Media Markt, doprowadzi do paraliżu na drogach. - Taki wniosek można wyciągnąć z analizy przygotowanej przez Wyższą Szkołę Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie - mówi Robert Kulty, radny PiS.
Argumentacja nie przekonuje prezydenta Tadeusza Ferenca. - Po meble nie jeździ się tak często jak po chleb. To są rzeszowscy biznesmeni. Jestem zainteresowany tym, żeby nasz kapitał był na rynku - mówi Ferenc.
Niektórzy radni tłumaczyli, że pozwolenie na budowę jest ryzykowne, bo nie ma przepisów, które zabraniają właścicielowi sklepu meblarskiego, przemianowanie go na sklep spożywczy. - Przecież my nigdy nie zajmowaliśmy się handlem artykułami spożywczymi, tylko przemysłowymi. Mam sobie rękę uciąć, żeby ktoś uwierzył, że tam mają być meble i art. przemysłowe - mówi Ważny.
Na sesji padały także sugestie, że być może przedsiębiorcy wcale nie chcą budować sklepu, a zależy im tylko na pozwoleniu. - Ja z nimi rozmawiałem. Raz twierdzili, że chcą sklep o pow. 8 tys. m kw., potem, że mniejszy. Nawet nie rozumieli, że ważny problem przy takich inwestycjach, to sposób odprowadzenia deszczówki z tak dużej powierzchni dachu - mówi radny Kultys.
- Nie wiem komu stoimy na drodze. Kupiliśmy te tereny z przeznaczeniem na usługi i handel. Jeśli radni nie wyrażają zgody, niech miasto weźmie sobie te tereny i odda nam pieniądze - mówi Ważny.