Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze z Ukrainy będą leczyć w Rzeszowie?

Małgorzata Motor
Andrzej Skręt: - Prędzej czy później ginekolodzy, którzy odeszli będą musieli wrócić. Z tej prostej przyczyny, że nie znajdą nigdzie pracy, no chyba że na Ukrainie.
Andrzej Skręt: - Prędzej czy później ginekolodzy, którzy odeszli będą musieli wrócić. Z tej prostej przyczyny, że nie znajdą nigdzie pracy, no chyba że na Ukrainie. Fot. Tadeusz Poźniak
Jeśli lekarze nie wrócą, to Ukraińcy będą odbierać porody. Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa,chce ściągnąć specjalistów z Ukrainy.

Mieliby zastąpić dziewięciu lekarzy, którzy odeszli ze Szpitala Miejskiego. Zdaniem konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie ginekologii i położnictwa, to nienajlepszy pomysł.

Przypomnijmy. W ub. tygodniu dyrektor Szpitala Miejskiego wstrzymał przyjęcia na oddział ginekologiczno-położniczy. Był do tego zmuszony po tym, jak ze szpitala odeszło dziewięciu lekarzy.

Domagają się lepszych warunków pracy. Nie chcą każdego dnia pracować o innej liczbie godzin i różnej porze. Chcą też zbliżonych stawek, jakie mają koledzy po fachu w okolicznych szpitalach.

Porodówka musi wznowić przyjęcia

- Nie możemy dopuścić do tego, by oddział ginekologii nie funkcjonował w Szpitalu Miejskim. Nie możemy pacjentek zostawić bez opieki lekarskiej. A poza tym w remont tego oddziału włożyliśmy 1,5 mln zł i jest to chyba najlepiej urządzony oddział w tym szpitalu - wyjaśnia Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa.

Nie czekając na wynik rozstrzygnięcia konkursu ofert dla ginekologów ogłoszonego przez dyrektora szpitala, wpadł na pomysł ściągnięcia ginekologów z Ukrainy. W tej sprawie rozmawiał już z polskim konsulatem we Lwowie.

Problem w tym, że sprowadzenie Ukraińców może jednak potrwać od miesiąca do trzech. A sytuacja na rzeszowskich porodówkach już jest poważna.

- Nawet przy trzech działających oddziałach w mieście bywały problemy, więc przy dwóch musi być ciężko. Taka sytuacja na dłuższą metę rodzi pewne zagrożenie, szczególnie dla wcześniaków, ale za wcześnie by bić na alarm - uspokaja prof. Andrzej Skręt, konsultant wojewódzki w dziedzinie ginekologii i położnictwa.

- Już teraz odczuwamy skutki paniki, bo kobiety zaniepokojone sytuacją na porodówkach, przychodzą na oddział i chcą się wcześniej położyć w obawie przed ewentualnym brakiem miejsca - dodał.

W pierwszej kolejności polscy lekarze

Mimo, że brak jednego oddziału to duży kłopot, Andrzej Skręt uważa, że pomysł sprowadzenia ginekologów z Ukrainy nie jest trafiony.

- Co innego, jak się chce ściągnąć jednego lekarza, a co innego jak dziewięciu, którzy mają stanowić trzon zespołu. Ważne jest nie tylko doświadczenie, ale też kontakty z personelem i sprawne posługiwanie się sprzętem oddziale. Ten pomysł może być dobry tylko, jeśli ma na celu postraszenie lekarzy, którzy odeszli - podkreśla prof. Skręt.

- Zapewniam, że przede wszystkim będziemy robić wszystko, żeby dogadać się z naszymi lekarzami. Po specjalistów z Ukrainy sięgniemy tylko wtedy, gdy rozmowy nie przyniosą efektów - zapewnia wiceprezydent Sienko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24