Śledztwo w sprawie afery korupcyjnej w podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim trwało prawie rok. Mimo że akty oskarżenia trafiły do sądu już wcześniej, proces nie mógł się rozpocząć, bo pojawiły się pewne zastrzeżenia.
- Sędzia referent stwierdził, że są obawy o bezstronność, bo jedna z osób pokrzywdzonych jest córką naszej ławniczki - wyjaśnia sędzia Grzegorz Maciejowski, wiceprezes rzeszowskiego Sądu Rejonowego.
- Ale Sąd Okręgowy w Rzeszowie rozpatrzył wniosek i stwierdził, że sprawa może być rozpatrywana przez sędziów Sądu Rejonowego.
Ci, którzy współpracowali przy innych sprawach z tą panią ławniczką, od tej sprawy zostali odsunięci. Najdalej w przyszłym tygodniu zostanie wyznaczony termin rozprawy.
Z karierą koniec?
Afera wybuchła rok temu w lutym. Z urzędu wyprowadzono w kajdankach dwoje pracowników - Łukasza A., zastępcę szefa gabinetu marszałka i Agnieszkę M., sekretarkę jednego z członków zarządu.
Zostali aresztowani na trzy miesiące. Zdaniem prokuratury Agnieszka M., by wygrać konkurs na wyższe stanowisko w urzędzie, miała za pośrednictwem swojego brata (również został oskarżony) wręczyć Łukaszowi A. korzyści majątkowe.
Trudno się dziwić, że wiadomość o zatrzymaniach zszokowała pracowników urzędu. Łukasz A. był jednym z najbliższych współpracowników marszałka Zygmunta Cholewińskiego.
W ostatnich dwóch latach był jego asystentem, rzecznikiem prasowym, pełnił obowiązki dyrektora jego gabinetu.
- Marszałek źle sobie dobrał pracowników. Zaufał nie tym, co trzeba - komentował wtedy wicemarszałek Bogdan Rzońca.
Cholewiński w dzień po aresztowaniu swoich urzędników stwierdził, że jest zdruzgotany. Tłumaczył ich postępowanie głupotą i brakiem doświadczenia.
- Mieli wszystko: stanowiska, dobre pensje. Co im strzeliło do głowy? - dziwili się pracownicy urzędu, znajomi aresztowanych. - Teraz z karierą koniec.
Kolejni oskarżeni
Wkrótce zarzuty usłyszały dwie kolejne osoby - Kazimierz K., dyrektor Urzędu Marszałkowskiego i Bogusław K., jego zastępca. Obaj zasiadali w komisji konkursowej, która przeprowadzała rozmowy z kandydatami na stanowisko inspektora w oddziale współpracy międzynarodowej.
Konkurs wygrała, jak wykazuje prokuratura, po wręczeniu łapówki, Agnieszka M. Pomagał jej w tym Łukasz A. Kazimierz K. i Bogusław K. Zdaniem prokuratury, brali udział w poświadczeniu nieprawdy w dokumentach z tego konkursu. Obaj podejrzani nie przyznali się do winy.
W tej sprawie przesłuchano także, jako świadków, marszałka Zygmunta Cholewińskiego i jego żonę.
Cholewiński tłumaczył wtedy dziennikarzom, że nie widzi powodu, żeby podawać się do dymisji.
- To są tylko takie "michałki" - bagatelizował sprawę marszałek.
Nie wrócił na stanowisko, dostał inne
Kazimierz K. to były komendant wojewódzki policji w Rzeszowie. Nadal pracuje w Urzędzie Marszałkowskim.
- Złożył wniosek o uchylenie zastosowanych środków zapobiegawczych, czyli zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych, ale wniosek nie został uwzględniony - mówi Mariola Zarzyka-Rzucidło, rzecznik prokuratury okręgowej.
Tak więc Kazimierz K. nie może być już dyrektorem. Dostał inne stanowisko - jest zastępcą dyrektora w jednym z departamentów.
***
Oskarżonym grożą kary nawet do 10 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć