Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Luksusowe zakupy po rzeszowsku

Katarzyna Mularz
- Ciuchy droższych marek sprzedawane w Rzeszowie niczym nie odbiegają od tych z butików w większych polskich, czy zagranicznych miastach – mówi Justyna Półtorak. - Jako pasjonatka mody, często zaglądam do takich miejsc. To dla mnie trochę jak spotkanie ze sztuką, jak wyjście na wystawę do galerii. Dzięki temu mogę być na bieżąco z trendami, zobaczyć je "na żywo", dotknąć, poczuć strukturę materiału, przyjrzeć się  detalom wykończenia takim jak podszewka, szwy. Bo to one stanowią o całości.
- Ciuchy droższych marek sprzedawane w Rzeszowie niczym nie odbiegają od tych z butików w większych polskich, czy zagranicznych miastach – mówi Justyna Półtorak. - Jako pasjonatka mody, często zaglądam do takich miejsc. To dla mnie trochę jak spotkanie ze sztuką, jak wyjście na wystawę do galerii. Dzięki temu mogę być na bieżąco z trendami, zobaczyć je "na żywo", dotknąć, poczuć strukturę materiału, przyjrzeć się detalom wykończenia takim jak podszewka, szwy. Bo to one stanowią o całości. Dariusz Danek
Coraz częściej chcemy nosić ubrania z metką wielkich domów mody. Niektórzy gotowi są wydać na jeden ciuch nawet kilka tysięcy złotych.

"Wręczył mi dwie ogromne torby na zakupy.(…) Były tam spodnie od Josepha (…), para brązowych zamszowych spodni od Gucciego(…), dwie pary idealne spranych dżinsów od Marca Jacobsa(…), osiem czy dziewięć różnych wersji na górę, od przylegającego golfa w prążki od Calvina Kleina, po maleńką zupełnie przezroczystą bluzkę chłopkę od Donny Karan. Porządnie złożona wystrzałowa, wzorzysta sukienka od Diane Von Furstenburg leżała pod granatowym aksamitnym kostiumem ze spodniami od Tahari"

Dla niewtajemniczonych ten cytat z bestsellerowej książki "Diabeł ubiera się u Prady" oznacza tylko ciąg mniej lub bardziej znanych projektantów, o których słyszy się głównie w filmach. Ci, co znają się na rzeczy, na samą myśl o takiej zawartości szafy chętnie otwierają portfele albo pustoszą kartę kredytową. I żeby kupić ciuch z tak znaną metką wcale nie muszą ruszać się z Rzeszowa.

High, premium i sieciówki

Noszenie produktów sygnowanych nazwą jednego z wielkich domów mody jest luksusem, na który coraz częściej chcą sobie pozwolić rzeszowianie. Na ciuchy z super znanym logo chętnych nie brakuje, choć może niewielu wie, że do prawdziwego high fashion nieco im jeszcze brakuje.

- Ubrań high fashion u nas na pewno nie kupimy - tłumaczy Justyna Półtorak, projektantka i właścicielka kilku butików z "wyższej półki" w Millenium Hall. - Tak naprawdę, to nigdzie na świecie nie kupimy tych ubrań wchodząc do sklepu z ulicy. Żeby kupić takie cudo, trzeba się umówić w wybranym domu mody i słono zapłacić. Oczywiście w Rzeszowie można już kupić ciuchy bardzo znanych projektantów, ale będą to jedynie tańsze kolekcje z domów mody.

Takie ubrania Justyna nazywa "premium" albo "pretendującymi". Stroje i dodatki tych marek są dla wymagających klientów, którzy oczekują czegoś więcej.

- Za tym kryje się lepsza jakość ubrania i obsługi, atmosfera w sklepie, ciekawe eventy tworzone dla zamkniętej, elitarnej grupy odbiorców, czy chociażby ładnie podany i zapakowany produkt. Ta cała otoczka, która sprawia, że zakupy nie są tylko zwykłą codzienną czynnością, odróżnia je od ubrań z popularnych sieciówek.

Kto kupuje na bogato?

Justyna mówi, że nie ma profilu typowego klienta drogich marek. Wiadomo, że zwykle są to ludzie, którzy mogą pozwolić sobie na większy wydatek, ale przychodzą i tacy, którzy na "mega" zakupy zbierali przez dłuższy czas.

- Klienci na takie produkty w naszym mieście są i zawsze byli - przekonuje. - Różnica jest taka, wcześniej musieli jeździć do innych miast, aby się w nie zaopatrzyć, teraz sklepy mają na miejscu. Choć są też i tacy, którzy przekonali się do tych ubrań, dopiero kiedy pojawiły się w Rzeszowie. Mogą zobaczyć, dotknąć, przymierzyć i zwyczajnie przekonać się, że czasem warto zamiast trzech średnio gatunkowych sweterków, kupić jeden, ale taki, który na pewno będzie się wyróżniał, bo pochodzi z niewielkiej serii oraz z pewnością posłuży na dłużej.

Zdaniem Marcina, który ma w swoim CV etap pracy w sklepie z ciuchami w wyższej półki, Rzeszów to świetne miejsce do sprzedawania drogich ubrań. Gotowych wydać kilka tysięcy złotych na jeden ciuch nie brakuje. Coraz chętniej nasze sklepy odwiedzają też bogaci klienci zza wschodniej granicy.

- Do naszego sklepu przychodzili lekarze, biznesmeni, właściciele firm budowlanych czy tzw. "lokalne VIP-y" - wylicza Marcin. - Głównie byli to stali klienci, których widywało się regularnie. Czasem na większe zakupy przyjeżdżali też Ukraińcy. Największe zakupy, jakie pamiętam, zamknęły się w kwocie ok. 17 tysięcy złotych. Przyszło starsze małżeństwo, które dosłownie wywróciło sklep do góry nogami. Mierzyli wszystko. Ostatecznie bez mrugnięcia okiem zapłacili rachunek. Wyglądali na takich, którzy mają po prostu kaprys wydać dużo pieniędzy. Albo na lotto milionerów - uśmiecha się i wspomina też klienta, który miał ochotę kupić drogi garnitur, ale miał problem z rozmiarem.

- Pasowały na niego spodnie od jednego zestawu, a marynarka od drugiego. Zażartowałem, żeby kupił oba garnitury, to złoży z nich jeden. Stwierdził, że to świetny pomysł i zapłacił za oba. Bagatela 2400 zł.

Spodnie droższe niż samochód

Część przechodniów omija jednak takie sklepy szerokim łukiem. Nic dziwnego, czasem manekin na ekspozycji ma na sobie droższe skarpetki niż klient cały ubiór. Na Zachodzie można znaleźć butiki, do których wpuszczani są tylko ci klienci, którzy odpowiednio "wyglądają". U nas wciąż wejść można każdemu, ale niektórzy zwyczajnie się… boją.

- Dawno przekonałam się, że w tej branży nie można sądzić po pozorach - śmieje się Justyna. - "Zwyczajnie" ubrani ludzie wychodzą ze sklepu z rękami pełnymi toreb z zakupami. Niestety niektórzy klienci boją się wejść do środka i choćby pomierzyć sobie ciuchy dla przyjemności. Nie trzeba przecież od razu kupować!

Są też i tacy, którzy do droższego sklepu zaglądną przez pomyłkę. Wtedy reakcja na ceny ubrań jest raczej podobna.

- Przyszło do nas dwóch zwyczajnie ubranych mężczyzn - opowiada Marcin. - Chcieli kupić spodnie, które kosztowały około tysiąca złotych. Zapytali o cenę, kiedy im podałem, jeden z nich powiedział :proszę pana, my jesteśmy braćmi zakonnymi! Ja swoje audi stare za 200 zł sprzedałem i jeszcze dwa gołębie dorzuciłem do tego, a pani mi chce sprzedać spodnie za tyle? Tego chyba nigdy nie zapomnę, zwłaszcza tych gołębi - uśmiecha się.

Wiem, co ubierzesz w przyszłym roku!

Jakie ciuchy najchętniej kupują klienci rzeszowskich sklepów z wyższej półki?

- Jeśli jest to zima, to kurtki i płaszcze. Natomiast w okresie komunijno-weselnym sukienki. Sylwester to czas wieczorowych kreacji i błyskotek. Bez względu na porę roku chętnie kupujemy torebki, spodnie i spódnice wszelkiego rodzaju bluzki, zwłaszcza takie które nadają się do codziennego użytku - wylicza Justyna.

Marcin mówi, że w sklepie, w którym pracował, najlepiej sprzedawały się garnitury i wszelkie ubrania na wyjście do pracy, czy weekendowe półoficjalne kreacje. Większość klienteli stanowili ludzie dojrzali, którzy szukają stonowanych biznesowych ciuchów.

- Najtrudniej jest się zdecydować, co będzie się podobało klientkom w następnej zimie czy lecie. Kolekcję należy wybrać już rok wcześniej - mówi Justyna. - Trudne to było zwłaszcza na początku. Teraz już mniej więcej wiem, jakie kroje lubią klientki, do czego nie są przekonane. Jednak rzeczywistość potrafi być zaskakująca. Tak na przykład było ze spódnicą, która bardzo mi się podobała, jednak brand manager marki odradzał mi ten model, mówiąc, że jest trudny handlowo. Idąc na kompromis, wzięłam jedynie trzy sztuki. Efekt był taki, że spódnica od razu zniknęła ze sklepu i okazała się hitem sezonu.

Kupujmy, ale z głową

Chęć posiadania ciucha z górnej półki łatwo zrozumieć. Marcin sugeruje jednak kierowanie się nie tylko chwilowym kaprysem, modą czy chęcią zaimponowania towarzystwu, ale przede wszystkim zdrowym rozsądkiem.

- Ja sam, pracując w takim sklepie, nauczyłem się mądrze robić zakupy. Widziałem klientów, którzy dosłownie wyskrobywali ostatnie grosze z portfela na jakiś markowy ciuch. Ciuch - dodajmy - na który większość osób nie zwróci nawet uwagi, nie mówiąc już o docenieniu marki. Pamiętam chłopaka, który wydał 400 zł na T-Shirt tylko dlatego, że był sygnowany przez Armaniego. Ludzie kupowali rzeczy, które nie były tego warte, ale miały metkę i logo. Pół biedy, jeśli robi to człowiek, którego stać na taki wyskok. Jeśli jednak nie robimy takich zakupów na co dzień, warto przemyśleć ten wydatek i wybrać coś naprawdę wyjątkowego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24