Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam czas na przyjaźnie

ANETA GIEROŃ
kierownik Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania oraz kierownik Zakładu Polityki Społecznej w Instytucie Socjologii w Uniwersytecie Rzeszowskim. Absolwent filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Doktorat napisał z socjologii, a habilitację z politologii. Kilka lat temu osiadł w jednej z podrzeszowskich wsi. Wybudował dom na wspólnym podwórku z przyjacielem. Entuzjasta sportu i muzyki. Kiedyś zaliczył poważny upadek z konia. Ale nie przeszkadza mu to nadal galopować, grać w tenisa i jeździć na nartach.
kierownik Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania oraz kierownik Zakładu Polityki Społecznej w Instytucie Socjologii w Uniwersytecie Rzeszowskim. Absolwent filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Doktorat napisał z socjologii, a habilitację z politologii. Kilka lat temu osiadł w jednej z podrzeszowskich wsi. Wybudował dom na wspólnym podwórku z przyjacielem. Entuzjasta sportu i muzyki. Kiedyś zaliczył poważny upadek z konia. Ale nie przeszkadza mu to nadal galopować, grać w tenisa i jeździć na nartach. KRYSTYNA BARANOWSKA

Jaruzelskiemu to ja mogę być tylko wdzięczny - podkreśla sarkastycznie Jerzy Chłopecki. - Dzięki niemu zostałem profesorem. Na początku lat 80. negatywnie mnie zweryfikowali jako dziennikarza i wyrzucili ze stanowiska naczelnego "Ekranu". No to zabrałem się za doktorat.
Chłopecki miał wówczas ponad czterdzieści lat. Swoim dokonaniem zaprzeczył więc obiegowej opinii, że prawdziwe sukcesy osiąga się tylko do czterdziestki.
- Wprawdzie moi doktoranci bronią się przed trzydziestką, ale na zmiany w życiu nigdy nie jest za późno. W ciągu ostatnich 20 lat, kiedy byłem już mocno dojrzały, napisałem doktorat i habilitację, kilka książek i zbudowałem dom.
A wszystko trochę przez przypadek. Chłopecki od zawsze związany był z Warszawą. Tam się urodził, skończył studia, kilkanaście lat pracował jako dziennikarz, prowadził galerię, po prostu żył. Zawsze na najwyższych obrotach. Inaczej - jak mówi - nie potrafi.

Rzeszów to nie zesłanie

Kiedy w 1984 r. obronił doktorat w Instytucie Badawczym, stolica była szalenie smutnym miejscem. - Spotkałem wtedy prof. Kazimierza Z. Sowę. Powiedział: przyjeżdżaj do Rzeszowa. Długo się nie zastanawiałem i tak trafiłem do Wyższej Szkoły Pedagogicznej.
Nigdy potem nie myślał już o powrocie do Warszawy. Na kilka dni albo tygodni, czemu nie. Na stałe - nie ma mowy.
- Brakowałoby mi ludzi. W Rzeszowie mam czas na bezinteresowne przyjaźnie z ludźmi.- tłumaczy. Warszawa jest hermetyczna. Znajomych ma się z korporacyjnego układu.
Ta mentalność powoli toruje sobie drogę także do Rzeszowa. Brakuje już czasu na spotkania z przyjaciółmi. Bezinteresowne przyjaźnie wypierane są przez całkiem interesowną aktywność zawodową i zarobkową.
- Mamy coraz więcej przestrzeni i coraz więcej problemów ze sobą - uważa Chłopecki. - Jeszcze kilkanaście lat temu dzieci, rodzice, wnuki - wszyscy byli blisko siebie, mieli wobec siebie obowiązki. Czuli się za siebie odpowiedzialni. Dziś każdy ma prywatny świat i nie chce w nim gości.
- To dociera do nas z zachodniego świata, a do tego dochodzi nasza narodowa specjalność - zawiść i pieniactwo diagnozuje Chłopecki. - W ciągu ostatnich kilkunastu lat świadomość prawna i sądowa rodaków tak karykaturalnie wzrosła, że teraz wokandy są zawalone sprawami chłopów procesujących się o miedzę albo wspólny przejazd.

Z Pomiankiem musi się udać

Chłopecki pamięta czasy, kiedy na okrągło mógł słuchać ulubionego Bacha, jeździć konno albo grać w tenisa. A teraz tylko praca i praca. Kilka lat temu coś go podkusiło i związał się z Wyższą Szkołą Informatyki i Zarządzania.
- Czasem żartuję, że prof. Pomianka poznałem na swoje nieszczęście, bo przez niego na nic już nie mam czasu. Na co on odpowiada, że dzięki niemu nie zdążę się zestarzeć. Może coś w tym jest.
Dlaczego tak mocno utożsamia się z prywatną szkołą, skoro prestiż i renomę dają państwowe uczelnie z tradycjami?
- Nie wiem, czy tłumaczenia mają sens, bo większość i tak wie swoje, czyli jest przekonana, że chodzi o duże pieniądze. A ja na Uniwersytecie Rzeszowskim relatywnie zarabiam więcej niż w WSIiZ.
Profesor Chłopecki uważa, że państwowe uczelnie muszą zmienić się mentalnie. - Przypuszczam, że wystarczyłyby dwa lata państwowego zarządzania, by dobra prywatna uczelnia zbankrutowała. - mówi.
W opinii Chłopeckiego bez względu na spory, czy lepsze są państwowe czy prywatne uczelnie, najważniejsze jest to, że od kilku lat coraz więcej osób studiuje.
- Zawsze powtarzam moim studentom, że nikt ani nic nie daje gwarancji pracy. Ale dyplom daje kartę wstępu do starania się o zatrudnienie.

Profesor marszandem sztuki

Co by robił, gdyby nie pracował na uczelni?
- Na pewno bym się nie nudził - stwierdza bez namysłu. - Mam ponad tysiąc płyt, może zdążyłbym wszystkie jeszcze raz przesłuchać. Albo otworzyłbym galerię. Przez kilka lat prowadziłem zresztą galerię na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Pracując jednocześnie najpierw w Ośrodku Badawczo Rozwojowym Informatyki, później w Spółdzielczym Instytucie Badawczym. Rzadko zdarzało mi się pracować tylko w jednym miejscu. Oczywiście, jeździłbym też na nartach i biesiadował z przyjaciółmi przy winie.
Czy zapomniał o dziennikarstwie? - Nie, jeszcze kilka lat temu pisałem felietony do Gazety Wyborczej. Poza tym lubię krytykować waszą pracę (śmiech). To "dzięki" telewizji i prasie większość Polaków całkiem optymistycznie ocenia najbliższe środowisko i jest przerażone ogólną sytuacją w Polsce.

Polityczna Galeria Chłopeckiego

Aleksander Kwaśniewski - polski Clinton. Inteligentny, wybitny polityk i kiepski mąż stanu.
Leszek Milller - powinniśmy mieć już dość elektryków.
Lech Wałęsa - może się już bawić tylko w gaszenie świateł.
Jan Maria Rokita - ogromnie inteligentny, wieczny outsider. Nie lubi ludzi i nigdy nie zdoła zbudować wokół siebie zespołu.
Lech Kaczyński - klasyczny przykład jak z całkiem sympatycznego bobasa z filmu "O dwóch takich, co ukradli księżyc", wyrósł całkiem nieciekawy mężczyzna.
Donald Tusk - sympatyczny chłopiec, którego niestety nikt nie potrafi nie lubić.
Andrzej Lepper - klasyczny reprezentant motłochu. Już wszystko powiedział.
Józef Oleksy - uroczy biesiadnik, którego wszyscy lubią. Chyba na jego nieszczęście.
Ryszard Kalisz - coś musi mieć, skoro młoda i ładna dziewczyna zechciała zostać jego żoną.
Leszek Balcerowicz - jest rzadkim w Polsce przykładem polityka myślącego w kategoriach racji stanu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24