MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Sanoka: nie dostałem pieniędzy za pracę we Francji

Dorota Mękarska
Janusz Wolański zwrócił się o pomoc do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Janusz Wolański zwrócił się o pomoc do Ministerstwa Sprawiedliwości. Fot. Dorota Mękarska
Janusz Wolański, budowlaniec z Sanoka, nie może wyegzekwować od agencji pracy zapłaty za roboty wykonane we Francji. Przestrzega przed zatrudnianiem się w tej firmie

. Z kolei prezes spółki EST nie radzi wiązać się z tym pracownikiem.

Spółka EST jest licencjonowaną firmą pośrednictwa pracy praz doradztwa personalnego. Mieści się w Antoninie, a swój oddział ma w Rzeszowie.

Myjcie się w morzu

Wolański już w zeszłym roku znalazł pracę dzięki agencji. Pracował na Korsyce w oparciu o umowę o pracę tymczasową. W zeszłym roku nie podnosił jednak alarmu, choć dzisiaj mówi, że warunki zakwaterowania były tam koszmarne.

- Nie było się nawet gdzie umyć, nie mówiąc o ciepłej wodzie. Powiedziano nam, że mamy się myć w morzu.

- To są bzdury - zaprzecza Waldemar Nowiński, prezes spółki EST. - Nie przyjmujemy kontraktów, gdzie kontrahent nie zapewnia pracownikom godziwych warunków. Przez 1,5 roku do pracy wyjechało dzięki nam ponad 1000 ludzi. Nikt się nie skarży.

Żandarmeria pacyfikuje Polaków

W tym roku Janusz Wolański współpracował ze spółką EST we Francji. Pracował tam jako podwykonawca, gdyż ma zarejestrowaną jednoosobową firmę. 4 lipca w mieszkaniu w którym mieszkało kilkunastu Polaków, doszło do awantury. I tu relacje obu stron się różnią. Janusz Wolański twierdzi, że został przez pracownika firmy EST zaatakowany i uderzony metalowym krzesłem w głowę. Z kolei prezes, opierając się na relacji drugiej strony, utrzymuje, że to sanoczanin był agresorem. Pod wpływem alkoholu przewrócił się i doznał urazu. Wolański twierdzi, że był trzeźwy.

Porządek w mieszkaniu zaprowadziła francuska żandarmeria. Polakom nakazano wynosić się z lokalu, a Janusz Wolański trafił do szpitala. Nie przebywał w nim długo. Na leczenie wrócił do Polski.

Nie dostał pieniędzy

Gdy doszedł do siebie zaczął dopominać się o pieniądze, które zarobił we Francji. Jak twierdzi, firma EST jest mu winna 9 tys. zł. W odpowiedzi na swoje żądania dostał jednak pismo, w którym spółka EST informuje go, że z powodu rażącego naruszeniem przez niego warunków realizacji umowy i nie wykonaniem zobowiązań, za które wynagrodzenie miało był płatne po zakończeniu prac budowanych, nie zamierza pieniędzy wypłacić.

- Prezes wykorzystał ten incydent. Uznał, że mój powrót do Polski był przeze mnie "zawiniony" - skarży się Wolański.

- To nasz kontrahent wykluczył możliwość dalszej współpracy z tym panem. Zagroził nam zerwaniem kontraktu. Aby go wypełnić musiałem zatrudnić innych ludzi i to oni dostali pieniądze za robotę. To, że nie wystąpiłem jeszcze z roszczeniem odszkodowawczym w stosunku do Wolańskiego, to tylko moja dobra wola - dodaje Waldemar Nowiński.

Wojna na prokuratury

Sanoczanin zwrócił się do kancelarii prawnej o pomoc. Złożył również doniesienie do sanockiej prokuratury w sprawie pobicia. Wystąpił też do Ministerstwa Sprawiedliwości o zwrócenie się do władz tego kraju o przekazanie ścigania władzom polskim przestępstwa popełnionego na jego szkodę. Z kolei prezes Nowiński złożył do rzeszowskiej prokuratury doniesienie na trzech pracujących na jego zlecenie mężczyzn, wśród nich Wolańskiego.

Oskarża ich o zaczepianie, poniżanie i użycie gróźb karalnych w stosunku do swoich pracowników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24