Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muszę ochronić córkę przed pedofilem

Karolina Jamróg
- Gdybym mógł postawić pięciometrowy mur, ten mężczyzna nie miałby jak podglądać ani zaczepiać córki – mówi ojciec.
- Gdybym mógł postawić pięciometrowy mur, ten mężczyzna nie miałby jak podglądać ani zaczepiać córki – mówi ojciec. Krzysztof Kapica
Gdy wyjdzie na wolność, zamieszka po sąsiedzku obok swojej ofiary. Ojciec skrzywdzonej dziewczynki zapowiada: odgrodzę nasze domy pięciometrowym murem!

Wiktoria dziś 8 lat. Sympatyczna, grzeczna, rezolutna. Na pierwszy rzut oka nie sposób domyślić się, przez jakie piekło przeszła.

W 2012 r. padła ofiarą pedofila. Okazał się nim sąsiad. 47-letni dziś Bogusław R. w Zakładzie Karnym w Przemyślu spędził dwa lata. W sierpniu wyjdzie na wolność.

Milczała przed 9 miesięcy

Dziewczynka miała 6 lat, kiedy sąsiad zwabił ją do swojego domu. Obnażony, przytrzymywał ją i dotykał jej miejsc intymnych. Całował w policzki, szyję, usta.

Po wszystkim zagroził, że jeśli powie o tym, co się stało, rodzicom, to on przekona ojca dziewczynki, że ta mu coś ukradła. Straszył, że jeżeli to się wyda, jej mama trafi do więzienia.

Udało mu się zastraszyć dziewczynkę. Wiktoria milczała. Przez dziewięć miesięcy. W kwietniu 2012 roku Bogusław R. ponownie zwabił 6-latkę do domu. Posadził ją na swoich kolanach, przytrzymywał za brzuch.

- Gdyby nie pies Wiktorii, który przybiegł za nią i widząc, jak ta się szarpie, ugryzł tego człowieka w nogę, nie wiem, jak by się to skończyło. Na szczęście, Wiktoria wykorzystała moment nieuwagi i po prostu uciekła - mówi pan Andrzej, ojciec dziewczynki.

Wiktoria przybiegła z płaczem do domu. Opowiedziała matce, co stało się tego dnia. O tym, co wydarzyło się 9 miesięcy wcześniej, opowiedziała dopiero podczas kolejnej wizyty u psychologa.

Był dobrym sąsiadem

Rodzina Wiktorii mieszka w niewielkiej wsi w powiecie przemyskim. Jej rodzice nie mogli nawet podejrzewać, jakie oblicze skrywa ich sąsiad.

- Zanim to się wydarzyło, nasze relacje były bardzo dobre, nawet przyjacielskie - wspomina matka dziewczynki. - Kiedy nie było męża, on przyszedł i porąbał drewno. Kiedy zakopałam się w śniegu autem, pomógł mi je odkopać, odśnieżył wokół domu.

Mama Wiktorii twierdzi, że i dzieci w sąsiadach widziały dobrą "ciocię" i dobrego "wujka". - Nie zapaliła mi się czerwona lampka - podkreśla kobieta.

A ojciec dodaje: - Dopiero później dowiedzieliśmy się, że pedofil potrafi nawet przez pięć lat zdobywać zaufanie rodziny i dopiero potem atakuje. Po tym, jak rodzice Wiktorii zgłosili na policji, że ich córkę molestował seksualnie sąsiad, kontakty pomiędzy rodzinami zmieniły się diametralnie.

- Gdy dowiedziałem się, co się stało, zadzwoniłem do siostry Bogusława R. Powiedziałem jej, co wiem i że zgłoszę to na policji. Wiecie, jaka była jej reakcja? Nie denerwowała się, nie nakrzyczała na mnie. Powiedziała, że porozmawia z bratem i załatwi, żeby nie zbliżał się do Wiktorii - dziwi się ojciec 8-latki.

Wyrok: dwa lata więzienia

Jak przekonują rodzice, od zgłoszenia sprawy na policji do momentu zatrzymania Bogusława R. upłynęły cztery miesiące.

- W tym czasie nikt nie zaoferował córce pomocy psychologa. Do tego sąsiad, ojciec tego mężczyzny, zaczął mi grozić. W środku nocy straszył, że spali nasz dom, do mnie przyjdzie z siekierą, a naszym dzieciom pokaże, gdzie jest ich miejsce - mówi mama Wiktorii.

Bogusławowi R. postawiono trzy zarzuty. Pierwszy z nich dotyczył molestowania seksualnego małoletniej, dwa kolejne - kierowania gróźb karalnych wobec 6-latki. W kwietniu ubiegłego roku

Bogusław R. usłyszał wyrok: dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Orzeczono także wobec niego zakaz kontaktowania się z dziewczynką oraz zakaz zbliżania się do niej przez pięć lat.

Bogusław R. trafił za kratki na dwa lata między innymi dlatego, że w momencie popełnienia przestępstwa miał "ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu".

Zdaniem biegłych sądowych, R. jest upośledzony w stopniu lekkim. Ma problemy m.in. z liczeniem.

- Nie wierzę w to upośledzenie - kręci głową mama Wiktorii. - On potrafił jeździć traktorem, ciągnikiem z dwoma przyczepami, pracował na roli. I jak trzeba mu było dać na papierosy, to wiedział, ile pieniędzy mu brakuje.

W sierpniu skazany wyjdzie na wolność. Wróci do swojego domu. Rodzice Wiktorii nie odwoływali się od wyroku sądu.

- Wtedy cieszyliśmy się, że on w ogóle został ukarany - tłumaczy pan Andrzej. - Ale sąd mógł przecież wydać inny wyrok, wyższy. Sędzia mógł przyjechać do nas i zobaczyć, jak blisko siebie mieszkamy. Wtedy zrozumiałby, że zakaz zbliżania się nic tu nie pomoże

Ojciec chce zbudować mur

Pytani, jak chcą uchronić ośmiolatkę przed kontaktem z sąsiadem, rodzice bezradnie rozkładają ręce.

- Chcę wybudować pięciometrowy mur, który rozdzieli nasze posesje. Niestety, nie mam na to pieniędzy. Gdybym postawił mur, ten mężczyzna nie miałby jak podglądać ani zaczepiać córki - tłumaczy ojciec Wiktorii.

Właśnie w trosce o bezpieczeństwo córki rodzice zdecydowali się sprawę nagłośnić.

- Za kilka lat być może nasza czujność zostanie uśpiona - mówi pan Andrzej. - Córka pójdzie do sklepu, on będzie z niego wracał. Nie ma siły, spotkają się. Jeśli zacznie ją zaczepiać, podejdzie do niej, to mam nadzieję, że ludzie odpowiednio zareagują. Będą pamiętać o tym, co zrobił. Poza tym Wiktoria nie jest jedynym dzieckiem w tej miejscowości. Inni rodzice powinni wiedzieć, że Bogusław R. skrzywdził naszą córkę i podobny los może spotkać ich dzieci.

Jak w więzieniu

Wiktoria jest pod opieką psychologa. Spotkania odbywają się raz na dwa, trzy miesiące.

- Teraz niby wszystko jest w porządku. Do tej pory zdarza się jednak, że Wiktoria budzi się w nocy z płaczem, albo zaczyna krzyczeć "ratunku!". Jako ojciec nie miałem pojęcia, że to, co się wydarzyło, może tak bardzo odbić się na córce - przyznaje pan Andrzej.

Rodzice przenieśli Wiktorię do innej szkoły. Z początku panicznie bała się księdza i nauczyciela j. angielskiego.

- Była przestraszona do tego stopnia, że przez trzy miesiące chodziłam razem z nią na zajęcia z języka angielskiego. Tyle samo czasu bała się księdza. Dziś Wiktoria sama potrafi powiedzieć, że potrzebuje porozmawiać z psychologiem. Że znów się boi, ale wracają do niej minione wydarzenia - dodaje matka

Wiktoria wie, że sąsiad wkrótce wyjdzie na wolność.

- Nie ukrywamy tego przed nią - podkreślają rodzice. - Ale chyba jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Cieszy się, że nie ma go obok, bo wtedy jest bezpieczna. Kiedy córka ostatni raz widziała tego mężczyznę, strach dosłownie ją sparaliżował. Nie była w stanie nic powiedzieć ani się poruszyć. Trzeba ją było wziąć na ręce i zanieść do domu. Dopiero wtedy się otrząsnęła.

Mama Wiktorii stwierdza gorzko:

- Jeśli on wyjdzie i tutaj wróci, będzie śmiał nam się w twarz. Bo on przecież odsiedział swoje, jest teraz wolnym człowiekiem. To my będziemy czuć się jak w więzieniu. My będziemy musieli go unikać, nie on nas.

Wieś podzielona

We wsi ludzie niechętnie mówią o tym, co zrobił Bogusław R. Nie wszyscy są też przekonani o jego winie.

- Nie znam tej sprawy. Pracuję tutaj od niedawna i nie mieszkam w tej miejscowości. Ale klienci, którzy przychodzą, twierdzą, że tego człowieka wrobili i że jest niewinny - mówi sprzedawczyni w jednym ze sklepów.

- Mój syn jest niewinny, nic tej dziewczynce nie zrobił - przekonuje matka Bogusława R. - Ona często się tu bawiła. Bogdan nieraz ją podsadzał na ciągnik, jak chciała. Tak jak inne dzieci - opowiada kobieta.
I dodaje: -Tak. Syn wróci do domu po powrocie z zakładu karnego. A gdzie miałby wracać?

List do prezydenta

Pan Andrzej jest rozgoryczony. Nie tylko wyrokiem sądu.

- Tyle mówi się o tym, jak państwo pomaga walczyć z pedofilami, że powstał ośrodek do leczenia pedofilów i o tym, jak powinno się ich karać. Ale nikt nie mówi o tym, co ma zrobić rodzina taka jak nasza - kręci głową.

Dlatego napisał list m.in. do prezydenta. Prosi go o pomoc i pyta, jak ma chronić swoją rodzinę. Odpowiedź z Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej przyszła kilka dni temu.

Czytamy w niej, że jeśli pan Andrzej obawia się o życie i zdrowie swoje i najbliższej rodziny, powinien zgłosić ten fakt na policję lub złożyć zawiadomienie do prokuratury.

Ojciec Wiktorii gorzko kwituje odpowiedź:
- Policja? A w czym mają mi pomóc? Zadzwonię i powiem, że sąsiad - wolny człowiek - stoi na swojej posesji i patrzy na moje dzieci? Odrobinę rozsądku i ludzkiego podejścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24