Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My się grypy nie boimy!

Marcin Radzimowski
Jolanta Zięba, kierownik przychodni zdrowia w Tarnobrzegu-Wielowsi uspokaja, że nie ma żadnego zagrożenia. - Zgodnie z wytycznymi, poinformowaliśmy Sanepid, a pacjentka prosto z naszej przychodni została przewieziona do szpitala w Mielcu.
Jolanta Zięba, kierownik przychodni zdrowia w Tarnobrzegu-Wielowsi uspokaja, że nie ma żadnego zagrożenia. - Zgodnie z wytycznymi, poinformowaliśmy Sanepid, a pacjentka prosto z naszej przychodni została przewieziona do szpitala w Mielcu. Fot. Marcin Radzimowski
- Czuję się świetnie. Jest piękna pogoda, a ja zamiast grzebać w przydomowym ogródku, siedzę w szpitalu - śmieje się pani Halina z Tarnobrzega. To w jej organizmie właśnie wykryto pierwszy w Polsce przypadek wirusa świńskiej grypy.

Ludzie biegający w panice po ulicach miasta, każdy z maseczką ochronną na twarzy. W aptekach masowo wykupywane witaminy i szczepionki, a w oczach mieszkańców widać przerażenie… Rozczaruje się ten, kto się spodziewa, że tak właśnie od dwóch dni wygląda życie w Tarnobrzegu.

Maseczki nie kupię

- To bardzo dobrze, że nie ma paniki, bo nie ma ku temu najmniejszego powodu - przekonuje lekarz medycyny Małgorzata Korczyńska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Tarnobrzegu. - Określone procedury muszą być wdrażane, ale to absolutnie nie znaczy, że istnieje zagrożenie epidemią. U pacjentki objawy grypy całkowicie ustąpiły.

Wielu mieszkańców Wielowsi, rolniczego osiedla Tarnobrzega, nawet nie wie, że to u osoby, która mieszka na ich osiedlu, stwierdzono pierwszy w naszym kraju przypadek zarażenia wirusem A/H1N1. Ci, którzy wiedzą, zachowują się spokojnie.

- Nie mam maseczki na twarz i nie będę kupował. Tyle, że o naszej Wielowsi teraz głośno - mówi z uśmiechem Władysław Czopek, przewodniczący rady osiedla. - Ja tam się nie boję, bo nie ma czego.

Spokojnie, a nawet rzec by można - nudnawo jest w miejscowym ośrodku zdrowia. Pacjentów mało, ale nie ma najmniejszego związku ze strachem przed zarażeniem się wirusem świńskie grypy. To tutaj we wtorek zgłosiła się pani Halina, skarżąc się na objawy grypowe. Istotne było to, że dwa dni wcześniej wróciła ze Stanów Zjednoczonych, po półrocznym tam pobycie.

- Nie ma żadnego zagrożenia - uspokaja lekarz Jolanta Zięba, kierownik przychodni zdrowia w Tarnobrzegu - Wielowsi. - Zgodnie z wytycznymi, poinformowaliśmy Sanepid, a pacjentka prosto z przychodni została przewieziona do szpitala w Mielcu. To najbliższa placówka z oddziałem zakaźnym.

Profilaktycznie podano leki lekarce, która miała kontakt z pacjentką oraz pielęgniarce. Obie panie wczoraj normalnie pracowały, nie uskarżały się na najmniejsze dolegliwości.

Wolałabym w ogródku

Świńska grypa

Grypa typu A wywoływana przez wirus H1N1 to zakaźna choroba układu oddechowego świń. U zwierząt tych wirusy te wywołują liczne zachorowania, ale śmiertelność na skutek zakażenia jest niska. Wirus grypy świń typu A/H1N1 został wyizolowany po raz pierwszy u świń w 1930 roku. Do marca tego roku znane były jedynie rzadkie przypadki zakażeń tym wirusem ludzi, głównie wskutek bezpośredniego kontaktu ze świniami. Istnieje możliwość przenoszenia wirusów z człowieka na człowieka metodą kropelkową.

Udało nam się telefonicznie skontaktować z panią Haliną. Na wizytę osobistą nie ma szans, bo na oddział zakaźny Szpitala Powiatowego w Mielcu wstępu nie ma nikt, oprócz personelu. Z uwagi na procedury, tarnobrzeżanka jeszcze musi pozostać na oddziale szpitalnym do poniedziałku.

- Czuję się świetnie. Nie kicham, nie prycham i mam temperaturę 36 i 6 stopnia Celsjusza - śmieje się pani Halina. - Jest taka piękna pogoda, a ja zamiast grzebać w przydomowym ogródku, siedzę w szpitalu. No, ale nic na to nie poradzę, tak musi być.

W tym samym szpitalu, ale na innym piętrze, przebywa też mąż pani Haliny oraz synowie. Oprócz lekarza rodzinnego i pielęgniarki z ośrodka, właśnie z nimi pani Halina miała kontakt. Żadna z tych osób nie ma objawów choroby.

- Teraz ani mąż nie może tutaj do mnie w odwiedziny przyjść, ani ja do niego - dodaje kobieta. - Może to dziwne, ale ja na to wszystko patrzę trochę z przymrużeniem oka. Pewnie gdybym wzięła jakieś tabletki w domu i nie poszła do lekarza, to afery by przeze mnie nie było. Postanowiłam jednak postępować zgodnie z zaleceniami.

Wirus mnie dopadł na lotnisku?

Pierwsza osoba z naszego kraju, u której stwierdzono obecność wirusa świńskiej grypy A/H1N1, podejrzewa, że zaraziła się w czasie drogi ze Stanów Zjednoczonych do Polski. Przyleciała samolotem Polskich Linii Lotniczych LOT z Nowego Jorku do Warszawy. W USA, w Filadelfii przebywała pół roku.

- Wsiadłam do samolotu zdrowa jak rydz. W sobotę syn mnie odebrał na lotnisku i na godzinę 17 przyjechaliśmy do domu - wspomina. - Nic się nie działo niepokojącego. Zajęłam się normalną pracą w domu, okna myłam, sprzątałam. Dopiero we wtorek poczułam takie bóle mięśniowe, pojawiła się niewielka gorączka, miałam 37,4 stopnia Celsjusza.

Wówczas, zgodnie ze wskazaniami dla osób powracających z zagrożonych krajów, tarnobrzeżanka poszła do lekarza. Stamtąd przewieziono ją do Mielca, gdzie poddano szczegółowym badaniom.

- W samolotach i na lotniskach przewijają się setki, tysiące ludzi. Według mnie to gdzieś tam musiał mnie dopaść wirus - mówi 58-latka. - Zresztą w Stanach nie ma żadnej paniki w związku z tą grypą. Na lotnisku też nie było żadnych informacji. Dopiero tutaj, po przylocie do Polski, na lotnisku informowano pasażerów o tym, co zrobić w razie podejrzeń.

Pani Halina dodaje, że ona sama nie mogła też nikogo w samolocie zarazić, bo obok niej nie siedzieli inni pasażerowie.

- No, najbliżej to chyba siedziała pani o imieniu Genowefa. Tak zwracała się do niej siedząca obok kobieta. Ta pani docelowo podróżowała do Wrocławia - precyzuje tarnobrzeżanka.

Pod kontrolą

[obrazek4] - E tam, nie boimy się świńskiej grypy - śmieją się Karolina, Monika i Mateusz - uczniowie Zespołu szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Tarnobrzegu kiedy pytamy, czy nie chcą maseczek ochronnych.
(fot. Fot. Marcin Radzimowski)Tym samym samolotem co pani Halina, wśród 168 wszystkich pasażerów lotu LO 016, przyleciało jeszcze 22 mieszkańców Podkarpacia. Jak ustaliliśmy, troje z nich - mieszkańcy powiatu stalowowolskiego, zatrzymali się u rodziny pod Warszawą. Na pokładzie samolotu było też dwoje mieszkańców Nowej Dęby (powiat tarnobrzeski). Podobnie jak wszyscy inni, objęci zostali nadzorem epidemiologicznym.

- Do soboty codziennie pracownik Sanepidu będzie odwiedzał taką osobę i rozpytywał, czy nie pojawiły się objawy grypy. To normalne procedury - wyjaśnia lekarz Małgorzata Korczyńska, dyrektor tarnobrzeskiego Sanepidu. - Jeszcze raz podkreślam, że nie ma zagrożenia. Wirusy grypy, tej sezonowej, także mutują. Dlatego właśnie każdego sezonu są inne szczepionki.

Karolina, Monika i Mateusz - uczniowie Zespołu szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Tarnobrzegu, po wczorajszych zajęciach, wybrali się poleniuchować nad Wisłą.

- E tam, nie boimy się świńskiej grypy - śmieją się gdy pytamy, czy nie chcą maseczek ochronnych. - Na lekcjach biologii w szkole poruszany był ten temat. Może dlatego wiemy, ze nie ma się czego bać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24