Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na mapie nie ma wody

ANDRZEJ KOZICKI
Na wydanej przez Przedsiębiorstwo Geodezyjno-Kartograficzne w Katowicach jest zaznaczony Stary San. Ale urzędnicy stalowowolskiego starostwa mają swoje mapy.
Na wydanej przez Przedsiębiorstwo Geodezyjno-Kartograficzne w Katowicach jest zaznaczony Stary San. Ale urzędnicy stalowowolskiego starostwa mają swoje mapy. AUTOR
ZALESZANY. Wyrugowano wędkarzy z dziesięciohektarowego zbiornika w Zaleszanach-Berdechowie, sprzedając go prywatnemu przedsiębiorcy. Pretekstem był fakt, że na mapach geodezyjnych stalowowolskiego starostwa zamiast jeziora widnieją nieużytki.

Starorzecze, zwane popularnie Jeziorem Berdechowskim, ma kilka kilometrów długości i 20-50 metrów szerokości, łączy się z Sanem. - Od ponad 20 lat gospodarzymy na tym akwenie. Na wspaniałe okazy szczupaków, karpi, linów, amurów przyjeżdżają wędkarze z całego regionu. Urzędnicy, naginając fakty do swoich potrzeb, kpiąc sobie z prawa, sprzedali zbiornik Janowi K. z Krzeszowa. Rzeki nie można sprzedać, więc "przerobiono" je na oczka i ugór - mówi Stanisław Rajtar prezes koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Zaleszanach. Winą obarcza Krystynę Lorec-Motykę, dyrektor wydziału ochrony środowiska stalowowolskiego starostwa, która zaopiniowała, że starorzecze nie istnieje.
Dyr. Motyka odrzuca zarzut jako bezpodstawny. - Na geodezyjnych mapach nie ma zbiornika wodnego. To, że ja tam widzę wodę, nie ma znaczenia. Wędkarze sami sobie są winni, że przed laty nie posłuchali mojej rady, aby wystąpili o przekwalifikowanie gruntu z nieużytków na rzekę. Z prawnego punktu widzenia AWRSP nie mogła być właścicielem tego spornego gruntu. Wystąpiła więc o jego skomunalizowanie, aby przeszły one w posiadanie gminy Zaleszany. To gmina sprzedała teren prywatnej osobie - oświadczyła dyrektor Lorec-Motyka.
Jej wypowiedź wywołała w zaleszańskim Urzędzie Gminy zaskoczenie. - Do nas należy tylko odcinek starorzecza w Zbydniowie. Na sprzedaż zaś wystawiono znajdującą się we władaniu AWRSP część beredechowską (10 hektarów wody oraz 40 hektarów pasa nadbrzeżnego) - usłyszały "nowiny" w referacie geodezji Urzędu Gminy w Zaleszanach.
- W Zaleszanach Agencja sprzedawała gorzelnię. Tego, abyśmy mieli tam starorzecze nie przypominam sobie. Ale być może bierze się to stąd, że na naszym stanie znajduje się kilkadziesiąt tysięcy działek. Pani Lorec myli się twierdząc, że dokonaliśmy komunalizacji. Agencja nie takich uprawnień - stwierdza Halina Żelechowicz z rzeszowskiego oddziału AWRSP.
Z informacji uzyskanych przez "n" wynika, że Jan K. teren okalający jezioro zamierza przekształcić w plantację wikliny. - Już w tej chwili obserwuję biologiczną degradacje zbiornika, zarastanie brzegów, zamulanie dnia, co w konsekwencji doprowadzi do śnięcia ryb. Sprawa jest o tyle skandaliczna, że rosną tam będące pod ochroną gatunki roślin, żyją bobry. Wystąpiliśmy do Zarządu Okręgu PZW Tarnobrzeg, aby w naszym imieniu domagał się sprawiedliwości i ukarania winnych - mówi Stanisław Rajtar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24