Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nad Uniwersytetem Rzeszowskim wisi widmo degradacji

Stanisław Siwak
- Zyskaliśmy wtedy kredyt zaufania i teraz musimy go spłacić - mówi Sylwester Czopek.
- Zyskaliśmy wtedy kredyt zaufania i teraz musimy go spłacić - mówi Sylwester Czopek. Stanisław Siwak
Po obniżeniu rangi moglibyśmy się nazywać np. uniwersytetem humanistyczno-przyrodniczym. Nie wolno do tego dopuścić - mówi prof. dr hab. SYLWESTER CZOPEK, prorektor ds. nauki Uniwersytetu Rzeszowskiego.

- Uniwersytet Rzeszowski ma problem. Nie spełnia wymogu posiadania 10 uprawnień do nadawania naukowych stopni doktora. Dorobił się 9, a czasu pozostaje coraz mniej. To grozi degradacją. Co dalej z rzeszowską wszechnicą?

- To kwestia o fundamentalnym znaczeniu dla władz rektorskich obecnej kadencji. Chodzi o wypełnienie przepisu ustawy, który mówi, że uniwersytetem bezprzymiotnikowym, czyli w pełnym tego słowa znaczeniu, może być taki, który posiada 10 uprawnień do prowadzenia przewodów doktorskich i nadawania stopnia naukowego doktora. W tym co najmniej po dwa takie uprawnienia w trzech obszarach wymienionych w ustawie, czyli w naukach humanistycznych, prawnych, ekonomicznych; matematycznych, fizycznych, technicznych; biologicznych, medycznych, rolniczych.

- W jakiej dziedzinie brakuje tego uprawnienia?

- W grupie nauk matematycznych. Może to być informatyka, matematyka lub inna pokrewna dyscyplina. I nasze wysiłki biegną w tym kierunku, aby wypełnić ustawowy wymóg. Oczywiście, zależy nam także na rozszerzaniu uprawnień doktorskich w innych dziedzinach. Wszystkie dyscypliny i kierunki funkcjonujące na uczelni powinny dążyć do tego, aby uzyskać brakujące uprawnienia. To dla nas bardzo istotne jeszcze z jednego powodu. Przecież studia doktoranckie są właśnie istotą akademickości. Od tego momentu liczy się powaga uczelni - dostojeństwo uniwersytetu, jak to niegdyś określano. Nie możemy się ograniczać do kształcenia na studiach I i II stopnia.

- Jest wyznaczona konkretna data, do kiedy uczelnia powinna spełnić ten wymóg?

- Ustawa nakłada na nas bardzo ścisły termin, a jest nim 30 czerwca 2016 roku. Mając to na uwadze, jeszcze we wrześniu zeszłego roku senat uczelni przyjął specjalną uchwałę, w której ustaliliśmy kalendarz składania wniosków do Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych. Precyzujemy w niej, do kiedy i który wydział ma się z tego obowiązku wywiązać. I jako władze rektorskie będziemy z realizacji tego harmonogramu rozliczać poszczególne wydziały uczelni. Dodam, że wnioski do Centralnej Komisji formułuje się z poziomu dziekana wydziału, z pełną akceptacją władz rektorskich.

- Które wydziały czy też kierunki są najbliżej uzyskania uprawnień do nadawania tytułów doktorskich?

- Jestem przekonany, że filozofia uzyska je w niedługim czasie. Bardzo dobrze przygotowany i uzasadniony wniosek został już złożony. Tyle że on wzmocni uczelnianą humanistykę. A my w tej chwili potrzebujemy wzmocnienia sfery matematyczno-przyrodniczej, czyli najpilniej potrzebujemy uprawnień z matematyki lub informatyki. Przygotowywane są też kolejne wnioski: z ekonomii, prawa, sztuk pięknych, biotechnologii, pedagogiki, aby maksymalnie zwiększyć liczbę uprawnień. Wspomniana uchwała senatu dodatkowo obliguje wydziały, które już posiadają prawo doktoryzowania, aby podejmowały starania o uprawnienia habilitacyjne.

- Trudno uzyskać uprawnienia do prowadzenia przewodów doktorskich?

- Jeśli spojrzymy na podstawowe wymagania, czyli obsadę kadrową, większość naszych kierunków już je spełnia. Tylko że Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, która jest organem decyzyjnym w zakresie przyznawania uprawnień, nie ogranicza się wyłącznie do tego kryterium formalnego. Wniosek o przyznanie uprawnień musi być podbudowany efektywną działalnością naukową, prowadzoną w tych właśnie dyscyplinach i z udziałem pracowników naukowych, którzy będą kształcić na poziomie doktorskim. Dlatego robimy wszystko, aby zwiększyć efektywność działalności naukowej na uczelni. Temu służy m.in. uchwała senatu, podjęta jeszcze rok wcześniej, wprowadzająca tzw. politykę projakościową. Najbardziej istotnym jej elementem jest uzależnienie płacy pracownika naukowo-dydaktycznego od wyników jego działalności naukowej. Zasadę tę wprowadziliśmy jako jedna z nielicznych uczelni w kraju i będziemy ją kontynuować w drugim etapie. Jako szkolnictwo wyższe jesteśmy bowiem na etapie trzyletnich regulacji płac, czyli podwyżek. W każdym roku ma to być zapisane w ustawie budżetowej, w tym roku będzie po raz drugi. A przy okazji dokonujemy przewartościowania, czyli uzależnienia płacy od efektów działalności naukowej.

- Większe zarobki z pewnością mobilizują. A inny kierunek działań wytyczony przez władze uczelni?

- Chodzi o pokazywanie i nagradzanie najlepszych. Tych, którzy są liderami w poszczególnych specjalnościach. Co roku przyznajemy statuetkę i tytuł Laur Naukowy UR, a w czterech obszarach wiedzy przyznajemy statuetki i tytuł Lidera UR właśnie w działalności naukowej. Dotykamy tu dość skomplikowanego mechanizmu, który nazywa się parametryzacją, czyli przeliczaniem na punkty naszych działań naukowych.

- Wyniki badań można przeliczać na punkty?

- Tak, jest to schemat ogólnopolski i wszystkie jednostki i uczelnie oraz pracownicy nauki są w ten sposób oceniani. A my ten schemat przyjmujemy jako wskazówkę, że skoro uczelnia może być oceniana według takich kryteriów, to my według podobnych kryteriów oceniamy naszych pracowników. Suma ocen indywidualnych składa się na ocenę całej uczelni. A więc nie chodzi wyłącznie o samą kwestię złożenia wniosku o uprawnienia dotyczące doktoryzowania, ale wypracowanie dorobku naukowego, który wzmocni minimalne wymagania, które my w wielu wypadkach już spełniamy. Dodam, że mamy sporo kierunków bardzo mocnych kadrowo, o dużym dorobku naukowym, które nie powinny mieć kłopotów ze zdobyciem uprawnień doktoryzowania. Mam na myśli ekonomię, prawo, biotechnologię czy nasz wydział sztuki.

- Co by się jednak stało, gdyby wynik starań był negatywny, gdyby uczenia nie uzyskała tych praw do doktoryzowania na dziesiątym kierunku?

- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Nastąpiłoby obniżenie rangi naszego uniwersytetu.

- Co to oznacza w praktyce?

- W tej chwili nazywamy się Uniwersytetem Rzeszowskim, a wtedy moglibyśmy się nazywać, np. uniwersytetem humanistyczno-przyrodniczym. Od razu dodam, że z perspektywy studenta kształcącego się na jednym czy drugim kierunku, czy też prowadzonych tutaj badań naukowych nie miałoby to większego znaczenia. Natomiast efekt prestiżowy, marketingowy byłby, rzeczywiście, fatalny.

- Jednym z problemów jest niedostatek kadr z dużym dorobkiem naukowym. Nie można ich pozyskać z zewnątrz?

- Oczywiście, częściowo wykorzystujemy te możliwości, ale nam najbardziej zależy na awansie kardy miejscowej. W ocenie wniosku Centralna Komisja inaczej patrzy na kogoś, kto wyrasta w danym środowisku i swą działalnością naukową je legitymizuje, a inaczej na osobę, która przychodzi z zewnętrz i tylko na chwilę, gdyż to budzi pewną nieufność oceniających. Decyduje siła ośrodka, zespołu.

- Słychać opinie, także w środowisku akademickim, że jednym z czynników, które przeszkadzają w uzyskaniu uprawnień, jest podejmowanie przez naukowców pracy na kilku etatach, co nie sprzyja koncentrowaniu się na żmudnych nieraz pracach badawczych, powiększaniu dorobku naukowego.

- Rzeczywiście, takie przykłady można znaleźć. Nie sądzę jednak, aby praca na dwóch etatach - bo na więcej nie zezwala prawo - była jakąś wielką przeszkodą w osiąganiu efektów badawczych. Chyba że ktoś zaniedbuje działalność naukową. Natomiast są liczne przykłady na uczelni, że ludzie pracujący na dwóch etatach prowadzą jednocześnie bardzo intensywną działalność naukową i to im w niczym nie przeszkadza. Bardziej jest to więc kwestia samodyscypliny niż formalnych zakazów. Istotą działalności uniwersytetu są badania naukowe. To nauka decyduje o naszej pozycji.

- Dzięki środkom unijnym bardzo rozbudowała się baza badawcza uczelni, przybyło wiele świetnie wyposażonych laboratoriów, których zazdroszczą nawet naukowcy z zagranicy. Czy to pomoże przyśpieszyć rozwój prac badawczych, pomnożyć dorobek naukowy i zwiększyć skuteczność starań o uprawnienia do doktoryzowania?

- Bardzo na to liczymy. Sądzę też, że bogato wyposażone laboratoria mogą być magnesem pozwalającym ściągać kadry z zewnątrz.

- A może wymagania dotyczące liczby uprawnień do doktoryzowania są zbyt wygórowane i należy powalczyć, aby młodej uczelni dać więcej czasu?

- Nie. Jestem kategorycznym przeciwnikiem takiego sposobu myślenia. Tego czasu Uniwersytet Rzeszowski miał sporo. Wierzę, wypełnimy kryteria zgodnie z wymogami ustawy - do połowy 2016 roku. Kiedy uniwersytet powstawał, słychać było głosy, że to zbyt wcześnie, że brakuje kadr. Zyskaliśmy wtedy kredyt zaufania i teraz musimy go spłacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24