Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narkotykowa mafia pod naszymi oknami

Norbert Ziętal
Pod Jarosławiem policjanci zlikwidowali doskonale zorganizowane plantację i laboratorium produkujące narkotyki. Przestępcy planowali zarobić 10 mln złotych, a potem przenieść się w inne miejsce.
Pod Jarosławiem policjanci zlikwidowali doskonale zorganizowane plantację i laboratorium produkujące narkotyki. Przestępcy planowali zarobić 10 mln złotych, a potem przenieść się w inne miejsce. Archiwum KWP
To była jedna z największych i najnowocześniejszych w kraju nielegalnych plantacji konopi indyjskich. Gang wpadł przez przypadkowy pożar.

Z autostrady z Zadąbrowia k. Radymna zjeżdżamy węzłem Jarosław Wschód w Pawłosiowie. "Fabryka" znajdowała się nieopodal, w pomieszczeniach byłej fermy drobiarskiej. Legalnie wynajętej przez przestępców. Działała od września 2011 r. do maja 2012 r.

Od węzła do najbliższego większego skrzyżowania jest kilka kilometrów prostej drogi. A przy niej szkoła, kościół i kilka sklepów. Przy publicznych zabudowaniach grupki ludzi. Ujawniona w poniedziałek przez policję informacja o zlikwidowaniu plantacji szybko rozeszła się wśród mieszkańców. Regionalne radio już w poniedziałek w południe poinformowało, że chodzi o Pawłosiów. Ludzie snują przypuszczenia, o który obiekt może chodzić.

Nikt nic nie widział, nie słyszał

- Narkotykowa mafia u nas? Pod naszymi oknami? To nie do pomyślenia, nie chce się w to wierzyć - dziwi się starszy mężczyzna. Twierdzi, że o sprawie dowiedział się od reportera Nowin.

- To może chodzić o te magazyny blisko autostrady - przypuszcza młodszy mężczyzna. - Tam rzadko było kogoś widać. Zwykłe budynki, zaniedbane, trochę na uboczu. Ot, takie stare gospodarstwo rolne. Może działali w nocy?
Jakoś specjalnie nikt się tym u nas nie interesował. Ja myślałem, że tam działa jakiś magazyn. Niedaleko od tego miejsca była budowana autostrada, teraz remontują drogę do Jarosławia. Dużo się u nas dzieje. Drogi budzą większe zainteresowanie.

W magazynach działała ultranowoczesna plantacja konopi i wytwórnia marihuany. Urządzone i prowadzone w sposób, którego nie powstydziłaby się najlepsza nawet firma ogrodnicza.

Przestępcy zainwestowali 700 tys. złotych, aby zorganizować uprawę i produkcję. Nasiona sprowadzili z Holandii. Rośliny miały doskonałe warunki rozwoju. Pomieszczenia podzielone były na kilka stref, a krzewy przenoszono w zależności od wzrostu. Miały odpowiednią ilość światła, ciepła i wody. Każda doniczka z osobnym systemem nawadniania. Pełna automatyka, dlatego do codziennej obsługi wystarczała jedna osoba.

- Przestępcy tak bardzo starali się zakamuflować swoją działalność, że aby nie wzbudzać podejrzeń, nie korzystali z publicznej sieci energetycznej. Mieli prąd z własnych agregatów - mówią policjanci.

To jednak zgubiło plantatorów.

- W maju ub. roku ok. godz. 3 w nocy zapalił się jeden z agregatów prądotwórczych. Na miejsce pożaru pojechali strażacy, a za nimi policjanci. Po wejściu do środka funkcjonariusze od razu zorientowali się, z czym mają do czynienia - mówi prokurator Damian Mirecki, naczelnik wydz. ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.

Ściśle tajne - dla dobra śledztwa

W podjarosławskiej plantacji policjanci znaleźli sprzęt do uprawy roślin, 17 kg marihuany oraz 3534 rośliny konopi Amnezja. Z tej ilości roślin można wyprodukować 81 kg narkotyków. Na czarnym rynku hurtowa wartość takiej ilości wynosi ok. 1,6 mln złotych. Dodatkowo policjanci znaleźli kilkaset kilogramów tzw. sieki, służącej jako wypełniacz lub narkotyk dla mniej wymagającego odbiorcy. Jego wartość to ok. 3 mln złotych.

Ze względu na skalę przedsięwzięcia odkrycie postanowiono utrzymać w ścisłej tajemnicy. Przez ponad rok nic nie przeciekło do mediów. Nic nie dowiedzieli się mieszkańcy Pawłosiowa.

- To ze względu na dobro śledztwa. Dopiero dwa miesiące po ujawnieniu plantacji zatrzymaliśmy dwóch pierwszych sprawców. Potem kolejnych - mówi Mirecki.

W sumie zatrzymanych zostało 11 osób. Dwudziesto- i trzydziestolatkowie z Podkarpacia i Dolnego Śląska. Większość wcześniej karana. Oficjalnie utrzymywali się z dorywczych prac. Sześć osób zostało tymczasowo aresztowanych, w tym przywódca grupy, 33-letni Piotr P. Trzy osoby nadal są poszukiwane listami gończymi i europejskimi nakazami aresztowania.

W razie wpadki wszystko spalić

Według śledczych, mózgiem gangu był Piotr P. Oficjalnie prowadzący działalność handlową. Wcześniej wielokrotnie karany za przestępstwa narkotykowe, pobicia i nielegalne posiadanie broni. Nieoficjalnie mówi się, że to mistrz MMA, czyli mieszanych sztuk walki. Takie informacje podała "Gazeta Wyborcza". Prokuratura nie komentuje nieoficjalnych doniesień.

Piotr P. nie tylko zorganizował grupę i nią kierował, ale zajmował się uprawą konopi. Osobiście miał udzielać wskazówek swoim ludziom, jak mają dbać o rośliny.

Grupa była doskonale zorganizowana. Mieli telefony komórkowe, którymi łączyli się tylko pomiędzy sobą. I plan awaryjny w razie wpadki: puścić plantację z dymem.

- Z aresztu Piotr P. wysyłał grypsy, w których namawiał ludzi do składania fałszywych zeznań i utrudniania naszych czynności - mówi prok. Mirecki.

Pod nadzorem prokuratury apelacyjnej funkcjonariusze rzeszowskiego Centralnego Biura Śledczego i jarosławscy policjanci prowadzili żmudne śledztwo. I po kolei zatrzymywali członków grupy. Coraz więcej dowiadywali się o jej działaniach.

Ustalono, że grupa zdołała wyprodukować i wywieźć do Holandii ok. 10 kg wysokiej jakości suszu, marihuany, o łącznej wartości minimum 50 tys. euro.

Przestępcy nie byli zachłanni. Przewidywali, że jeszcze dwa razy powtórzą cykl produkcyjny, po czym "fabrykę" opuszczą.

Drogowcy pokrzyżowali przestępcom plany

Dwa dni po ujawnieniu sprawy plantacja jest głównym tematem rozmów pod miejscowymi sklepami.

- Mieli pomyślunek. Założyli firmę zaraz przy węźle. Wskakiwaliby na autostradę w Pawłosiowe i zjeżdżali z autostrady w Holandii - rozmyśla nastolatek.

- Tylko że nasi drogowcy im plany pokrzyżowali. Nie uwinęli się z robotą. Naszą autostradą można dojechać, ale w przeciwnym kierunku niż do Holandii. Co najwyżej do Radymna - śmieje się jego kolega.

Niektórych mieszkańców, na myśl o narkotykowej mafii, która działała pod ich nosem, oblatuje strach.

- A jak pomyślą, że to ktoś z naszych ich zakapował? Tylko że nikt o niczym nie wiedział. Ja nawet o tym pożarze nie słyszałem - zapewnia mieszkaniec.

W poniedziałek prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko pięciu osobom, w tym hersztowi Piotrowi P. Zarzuca się im wytworzenie znacznej ilości narkotyków i udział w grupie przestępczej. Szefowi gangu dodatkowo zorganizowanie i kierowanie grupą. Wcześniej trzy osoby zostały oskarżone o utrudnianie śledztwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24