MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcą "Miasta marzeń"

Dorota Mękarska
Paweł Kusal (tu jeszcze podczas kręcenia odcinka o bieszczadzkich zakapiorach) dzisiaj zarzeka się, że do programu "Miasto marzeń” nie przyłoży ręki.
Paweł Kusal (tu jeszcze podczas kręcenia odcinka o bieszczadzkich zakapiorach) dzisiaj zarzeka się, że do programu "Miasto marzeń” nie przyłoży ręki. Dorota Mękarska
Mieszkańcy Leska na samą myśl o powrocie do programu "Miasto marzeń" zgrzytają zębami. Uważają też, że telewizja powinna wywiązać się ze swoich wcześniejszych obietnic.

- Ten program to jedna wielka porażka - mówi Małgosia Chodorowska, jedna z bohaterek programu. - Ale dobrze, że będzie kontynuowany. Program urwał się tak nagle, że ludzie nie wiedzieli, co się stało.
Jesienią ub.r. TVP 1 zrezygnowała z realizacji programu "Miasto marzeń", w którym rywalizowało Lesko z Czaplinkiem. Nie doszło do zapowiadanego szumnie wielkiego finału, który miał wyłonić zwycięzcę. Telewizja wycofała się z programu tak cicho, że nikogo nie poinformowała o rezygnacji z finałowego koncertu. Burmistrz Leska dowiedział się o tym od dziennikarzy.
Okazuje się jednak, że na wiosnę TVP 1 chce powrócić do starego pomysłu. Raz w tygodniu będzie emitować jeden odcinek programu. - Chcemy pokazać pozytywne zmiany, jakie nastąpiły w obu miastach. Udowodnić, że program, okrzyknięty przez większość jako porażka TVP, przyniósł jednak pozytywne efekty - mówi Piotr Dejmek, wicedyrektor TVP 1.
- Telewizja powinna zapomnieć o tym programie, i to jak najszybciej - uważa Paweł Kusal, bohater "MM". - Nic dla Leska nie zrobiła, a mnie osobiście naraziła na duże koszty.
Kusal, zainspirowany przez producentów programu, wystąpił do Mieleckiej Agencji Rozwoju Regionalnego z wnioskiem o pomoc. Za 100 tys. euro chciał wyposażyć lecznicę dla zwierząt. - Sam biznesplan kosztował mnie 2 tys. zł. Uruchomienie specjalnego konta i dwie wizyty w Mielcu też nie były za darmo. Ale ekspert, który miał mi doradzać, już się w Lesku nie pokazał. A ja zostałem z długami - mówi pan Paweł.
Kiedy producenci wpadli na pomysł leczenia koni Krzysztofa Brossa, poprosili Pawła Kusala o lekarstwa do odrobaczania zwierząt. Leki otrzymali wraz z fakturą na około 150 zł. Konie Brossa medykamenty dostały, ale Kusal pieniędzy do dziś nie zobaczył.
- Nie chcę mieć z nimi już nic wspólnego. Również moja rodzina, a szczególnie żona, nie chcą brać udziału w tym programie - mówi senior rodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24