Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie lubię komputerów

Wojciech Malicki
mistrz świata w programowaniu, już dziś mógłby świetnie zarabiać w Microsofcie. Jemu marzy się jednak kariera naukowa.
mistrz świata w programowaniu, już dziś mógłby świetnie zarabiać w Microsofcie. Jemu marzy się jednak kariera naukowa. Wojciech Malicki
Jeszcze niedawno Tomek Czajka był najlepszym informatykiem w stalowowolskim liceum. Dzisiaj w programowaniu nie ma sobie równych na świecie. Mógłby od jutra pracować amerykańskiej centrali Microsoftu i zarabiać (na początek) 60 tys. dolarów rocznie. Ma jednak inne plany...

Zawodnik "A" w sezonie zdobywał średnio punktów x i miał y przechwytów, zawodnik "B" zdobywał... Napisz program, który obliczy, ile cała drużyna zdobędzie punktów w finale ligi bejsbola - takiej treści zadanie przyszło rozwiązać 22-letniemu Tomkowi Czajce podczas grudniowego finału "TopCodera", międzynarodowych mistrzostw świata w programowaniu.
- Więcej czasu zajęło mi poznanie zasad gry bejsbola niż napisanie programu - mówi Tomek.
Niewysoki, uśmiechnięty szatyn. Zadanie z obliczaniem punktów o bejsbola rozwiązał w dwadzieścia parę minut. Z pozostałymi łamigłówkami poradził sobie równie szybko i został najlepszym z kilkuset informatyków na całym świecie. W nagrodę dostał czek na 50 tys. dolarów. "To informatyczny geniusz" - pisały gazety. O jego sukcesie mówiły bodaj wszystkie radia i stacje telewizyjne w kraju.

Geniusz, jaki geniusz?

Algorytm

dokładny przepis podający sposób rozwiązania określonego zadania w skończonej liczbie kroków; zbiór poleceń odnoszących się do pewnych obiektów, ze wskazaniem porządku, w jakim mają być realizowane. Nabrał znaczenia z rozwojem informatyki, gdzie opisuje logiczny ciąg operacji, które ma wykonać program.

Sukces w USA nie był jedynym. W marcu tego roku wraz z dwoma kolegami z wydziału informatyki Uniwersytetu Warszawskiego wygrał Akademickie Mistrzostwa Świata. Jego ekipa pokonała 2873 zespoły, reprezentujące 1329 uczelni z 68 państw!
- Jaki geniusz... - uśmiecha się Tomek - Każdy programista napisałby bez problemu taki program. No, może zajęłoby mu trochę więcej czasu niż mnie...
Nie pamięta dokładnie, kiedy napisał swój pierwszy program. Nie pamięta nawet, co to było. Nic dziwnego, miał wtedy nie więcej jak 12 lat. Właśnie rodzice, informatycy pracujący w Hucie Stalowa Wola, kupili mu pierwszy komputer, albo raczej "zabawkę" klasy ZX Spektrum. Na tej "zabawce" napisał jednak wiele programów, także gier...

Komputery się wieszają

- Tak naprawdę to ja nie lubię komputerów - twierdzi Tomek. - To cholernie skomplikowane urządzenia, które lubią się zawieszać. I to w najmniej odpowiednim momencie.
Przyznaje, że nie zna się na sprzęcie komputerowym. Ale nie musi, bo to nie jego działka. On zajmuje się algorytmiką, czyli matematyczną informatyką. Komputer służy mu głównie do odbierania listów elektronicznych. Czasem zagra w jakąś grę lub poczatuje ze znajomymi. Także z mamą, bo na przyjazdy do rodzinnego miasta rzadko ma czas.

Na imprezie z Gatesem

Ostatnie wakacje Tomek spędził w amerykańskim Redmont. W centrali Microsoftu, największej informatycznej firmy świata, która zaprosiła go na płatną (2 tys. dolarów miesięcznie) praktykę studencką.
- To ogromny ośrodek - mówi Tomek. - W stu budynkach pracuje 50 tys. osób. Przez dwa miesiące pracowałem na Longhornem, czyli najnowszą wersją Windowsa, który w sprzedaży pokaże się dopiero w 2006.
Kilka razy spotkał Billa Gatesa, szefa Microsoftu. Nie miał jednak okazji pogawędzić z najbogatszym człowiekiem świata. Miał pecha, bo tydzień przed jego przylotem do Redmont, Bill urządził w swym domu party dla wszystkich studentów praktykujących w Microsofcie.
- Nic straconego, pewnie jeszcze będziemy mieli okazję się spotkać. Choć Bill raczej nie zostanie moim szefem - mówi Tomek.

Nic na siłę

Kolejne edycje "TopCodera" finansują światowi potentaci przemysłu informatycznego. W ten sposób szukają utalentowanych informatyków, którym proponują u siebie pracę. Znakomicie płatną pracę, dodajmy. Tomka chętnie widziałoby u siebie wiele firm, ale on w ogóle nie podejmuje rozmów o zatrudnieniu.
- Chcę spokojnie skończyć studia w Polsce, a studiuję dwa kierunki - informatykę i matematykę. A potem zrobić doktorat na jakiejś dobrej amerykańskiej uczelni - opowiada Tomek.
Plany mógłby zmienić tylko pod warunkiem, że otrzymałby propozycję naprawdę ciekawej pracy.
- I nie chodzi tu o pieniądze - zapewnia. W Microsofcie już teraz mógłby liczyć na roczną pensję w wysokości 60 tys. dolarów. A jednak siedzenie miesiącami przy pracy nad nową wersją Worda kompletnie go nie pociąga.
- Jeśli praca, to tylko w dziale badań naukowych. Interesują mnie nowe rozwiązania w informatyce - deklaruje

W Polsce nie da rady, chociaż....

Gdy wraz z kolegami wybierał się do USA na mistrzostwa świata w programowaniu, nie znalazła się ani jedna firma zainteresowana zafundowaniem im biletów lotniczych. Toteż po studiach doktoranckich prawdopodobnie pozostanie w USA. No chyba że...
- Andrzej Gąsienica-Samek, mój kolega ze studiów, założył firmę, która zajmuje się tworzeniem nowoczesnych narzędzi do programowania. To bodaj pierwszy ośrodek w kraju, która robi naprawdę fajne rzeczy. Popracowałem z nim parę dni. Kto wie... Może kiedyś zwiążę się z nimi na dłużej - zastanawia się Tomek.
Na razie nie potrzebuje pieniędzy. 50 tys. dolarów, czyli prawie 200 tys. zł, które wygrał na "TopCoderze", wpłacił do banku.
- Na życie mam, na kino także - mówi.
A kinomanem jest namiętnym. Zdradził nam, że do kina nie chodzi sam.
- Od jakiegoś czasu spotykam się z pewną miłą warszawianką. Ma na imię Ela...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24