Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedźwiedź darował mi życie

Krzysztof Potaczała
Poturbowana przez niedźwiedzia Maria R. dochodzi do zdrowia w ustrzyckim szpitalu.
Poturbowana przez niedźwiedzia Maria R. dochodzi do zdrowia w ustrzyckim szpitalu. Fot. Inka Wieczeńska
- Modliłam się w duchu, żeby zwierz nie chwycił zębami mojej głowy. Byłoby po mnie - mówi mieszkanka Teleśnicy Oszwarowej.

Na szpitalnym łóżku, owinięta w bandaże, leży Maria R. W poniedziałek w lesie niedaleko Daszówki rzucił się na nią niedźwiedź. Niemal oskalpował jej szyję, pokaleczył klatkę piersiową, uda, tułów. Jeszcze dziś, gdy tylko przymknie oczy, widzi przed sobą brunatnego olbrzyma.

Maria R. ma 50 lat, mieszka w Teleśnicy Oszwarowej i zna okoliczne lasy od podszewki. Długie lata pracowała przy sadzonkach i pielęgnacji drzew. Niejednego zwierza widziała, stawała z nimi oko w oko, ale spotkania z niedźwiedziem o mało nie przypłaciła życiem.

Ryk w młodniku

- Było ładne popołudnie, więc wybrałam się z mężem i synem na przechadzkę do lasu - opowiada. - W pewnym momencie odłączyłam się od nich. Nie bałam się, bo to dla mnie nie pierwszyzna. Kilkanaście minut później usłyszałam potężny ryk i w tej samej chwili zostałam powalona na ziemię.

Najbardziej pamiętne ataki niedźwiedzi na ludzi w Bieszczadach w latach 1997-2007:

- W okolicach Dwernika samica, z którą były małe misie, rzuciła się na zbieracza poroży. Skutek: 160 szwów na całym ciele, zgnieciony obojczyk, złamana ręka, pokiereszowana głowa.

- W tym samym rejonie inny zbieracz jelenich zrzutów natrafił najpewniej na tę samą niedźwiedzicę. Poturbowany, zalany krwią, ze złamaną ręką o własnych siłach dowlókł się do drogi. Pomógł mu przypadkowy kierowca.

- W pobliżu Sokolik Górskich turysta naszedł nad leśnym potokiem wprost na niedźwiedzia. Drapieżnik natychmiast zaatakował. Wbił pazury w pośladek mężczyzny i uderzył go łapą w plecy. Turysta
stracił przytomność. Kiedy się ocknął, napastnika już nie było.

- Myśliwy z Niemiec wybrał się w okolice Żurawina koło Lutowisk na polowanie. Nagle usłyszał trzask łamanych gałęzi, a po chwili... niedźwiedzia. Zwierz ryknął, stanął na tylnych łapach. To był sygnał, że nie żartuje. Mężczyzna zachował spokój i schronił się na pobliskiej zwyżce służącej do zasiadki na zwierzynę. Pomoc wezwał przez telefon komórkowy. Zanim leśnicy nadjechali i wypłoszyli niedźwiedzia, ten przez 40 minut biegał wokół zwyżki i wściekle ryczał.

- Turysta spacerował po lesie w paśmie Otrytu. Wszedł na teren zajmowany przez samicę z młodymi. Na ucieczkę było za późno, więc wdrapał się na drzewo. Za nisko. Niedźwiedzica strąciła go jednym uderzeniem i poturbowała. Kiedy celowo przestał się ruszać, odeszła. Mężczyźnie założono w szpitalu kilkadziesiąt szwów.

Kobieta weszła nieopatrznie w zagajnik, w którym ucztował niedźwiedź. W takich sytuacjach drapieżnik nigdy nie ustępuje.

- Obcy został potraktowany przez niego jak intruz, rywal do pożywienia i dlatego bezpardonowo zaatakował - tłumaczy dr Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie. - Ale na pewno nie z zamiarem zabicia człowieka, lecz tylko pokazania, kto w lesie jest panem i władcą.

Rozjuszony niedźwiedź chwycił Marię R. łapami zdzierając jej spory płat skóry tuż poniżej szyi.

- Zdążyłam ręką zasłonić twarz, tylko dlatego uratowałam oczy - przypomina sobie poszkodowana. - Ale i tak mnie mocno pokiereszował. Potłukł żebra, poranił klatkę piersiową, udo, część tułowia i pośladek. Modliłam się tylko w duchu, żeby nie chwycił mojej głowy w pysk, bo chyba byłoby po mnie...

Jak odpędzić napastnika

Gdyby nie ryk niedźwiedzia, mąż i syn kobiety nie mieliby pojęcia o jej dramacie. Byli zbyt daleko. Już po pierwszych odgłosach czuli, że dzieje się coś złego. Biegli przez ostępy jak w gorączce, raniąc twarze o gałęzie drzew. Kiedy dotarli w pobliże rozgrywającego się dramatu, zaczęli krzyczeć.

Nie zastanawiali się, czy jeszcze bardziej nie rozsierdzą napastnika, bo w takich sytuacjach trudno o zimną krew.

Niedźwiedź brunatny (Ursus arctos)

[obrazek3] - od czasu epoki lodowcowej największy drapieżnik naszego kontynentu. Ciężar dorosłego samca (w warunkach europejskich) dochodzi do 350 kg. Niedźwiedzie brunatne z Kamczatki i alaskańskie kodiaki mogą osiągać nawet do 700 kg. Zwierzę jest tak silne, że z łatwością jednym uderzeniem łapy może zabić krowę czy dużego knura. Bez trudu odpędzi też wilczą watahę. Niedźwiedzie żyjące w Polsce żywią się przede wszystkim pokarmem roślinnym, rozkopują też mrowiska, nie gardzą padliną, lubią zaglądać do pasiek. Samica rodzi młode co dwa lata (od 1 do 3). Pozostają przy matce ok. 18 miesięcy. W Polsce niedźwiedzie brunatne są chronione od 1952 r. W Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu Przemyskim jest ich, wg różnych szacunków, od 80 do 100. Najliczniej w Europie występują w Rumunii (ok. 5 tys. osobników).
(fot. FOT. ARCHIWUM)Niedźwiedź nie od razu zareagował. Dopiero, gdy mężczyźni zaczęli rzucać w jego kierunku gałęziami, puścił Marię R. i powoli odszedł w gęstwinę.

- Nawet gdyby nikt nie przybył na pomoc, kobieta wyszłaby prawdopodobnie z tego pojedynku z życiem, choć zapewne bardziej poturbowana - uważa Wojciech Śmietana.

- Zdarzało się już, ostatnio kilka lat temu, że bieszczadzkie miśki atakowały ludzi, ale nigdy nikogo nie zabiły. One po prostu nie miały takiego zamiaru, bo nie leży to w ich naturze, oczywiście w odniesieniu do człowieka.

Winni są zawsze ludzie

Do ataku na mieszkankę Teleśnicy nieprzypadkowo doszło na przedwiośniu. Obudzone przed paroma tygodniami ze snu niedźwiedzie są teraz rozdrażnione, wygłodzone, a w dodatku samice powiły w styczniu młode i bardzo się o nie troszczą.

- Okres między marcem a majem jest zawsze uważany za niebezpieczny dla osób spacerujących po bieszczadzkich lasach -wyjaśniają leśnicy. - Rokrocznie apelujemy, by nie wchodzić do ostoi zwierzyny, ustawiamy tablice ostrzegające przed możliwością napotkania niedźwiedzi, ale mało, kto odbiera te przestrogi poważnie.

Jak nie spotkać się z niedźwiedziem

Jak nie spotkać się z niedźwiedziem

- Nie penetruj młodników
- Poruszaj się tylko oznaczonymi szlakami, wyłącznie w dzień
- Nie puszczaj psów
- Nie wyrzucaj resztek jedzenia

Jan Mazur, nadleśniczy ze Stuposian:

- Największe problemy są ze zbieraczami jelenich poroży. Wejdą w każdy zagajnik, w każdy młodnik, żeby tylko zwiększyć swoje szanse na znalezienie zrzutów. Niepokoją wymęczoną po zimie zwierzynę płową i denerwują niedźwiedzie. Dla samicy z młodymi misiami taki ktoś to śmiertelny wróg. Ona odbiera obecność człowieka na swoim terytorium jako zagrożenie dla jej potomstwa.

Łaskawa bestia

Niedźwiedź to jednak nie bestia. Nader często okazuje ludziom łaskę. Z badań prof. Zbigniewa Jakubca z krakowskiego Instytutu Ochrony Przyrody PAN wynika, że ten drapieżnik dostrzegając obecność ludzi w lesie przeważnie schodzi im z drogi lub czeka w zaroślach do momentu, w którym uzna, że teren jest bezpieczny i może wyjść.

Gdy napotkasz niedźwiedzia

Gdy napotkasz niedźwiedzia

- Nie wpadaj w panikę
- Nie krzycz
- Nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów
- Nie uciekaj, lecz powoli staraj się powoli wycofać. Jeśli nie zdążysz, padnij na ziemię, osłoń rękami głowę i brzuch

Przeczy to dość powszechnej tezie, że niedźwiedzie brunatne są niezwykle agresywne. Dodatkowym dowodem na względnie łagodne usposobienie brunatnych miśków jest fakt, że zaledwie 6 procent (według danych organizacji przyrodniczej WWF Polska) wszystkich spotkań z człowiekiem kończy się napaścią i poranieniem.

Nie ma żalu do niedźwiedzia

Maria R. również o tym wie, dlatego nie ma pretensji do niedźwiedzia, który ją poturbował.

- To moja wina, powinnam wykazać więcej roztropności - przyznaje. -Gdyby ktoś obcy wszedł bez pozwolenia na moje podwórko, też bym była zła. To pewnie musiało się kiedyś tak skończyć, bo już parę razy w ciągu minionych trzydziestu lat widywałam w Bieszczadach niedźwiedzie, ale jakoś zawsze miałam to szczęście, że nic mi nie zrobiły. Jeden stał na pniaku, tyłem do mnie. Dojrzałam go z daleka i zdążyłam się wycofać. Na drugiego natknęłam się w świerkowym młodniku. Stanął na tylnych łapach, fuknął i... odszedł.

Pamiętaj!

Pamiętaj!

- Nie wchodź do lasu, jeśli zobaczysz tablice ostrzegawcze
- Daj szansę urodzonym w zimie misiom spokojnie przeżyć pierwsze miesiące życia
- W obronie potomstwa niedźwiedź niemal z pewnością zaatakuje

Ostatnia, jak na razie, przygoda skończyła się założeniem Marii R. kilkudziesięciu szwów i pobytem w szpitalu. Marian Czerwonka, leśniczy z Łobozewa (niedaleko Daszówki i Teleśnicy) jest niemal przekonany, że kobietę zaatakował 4-letni samiec, prowadzący samotny tryb życia. Leśnik od dawna go obserwował, nawet go polubił, bo misio był potulny i nikomu krzywdy nie robił.

Dopiero jak przestał bać się odgłosów silnika samochodu i piły motorowej, stało się jasne, że lepiej nie wchodzić mu w paradę.

- To, że niedźwiedź nie reaguje strachem na mechaniczne odgłosy nie jest niczym dziwnym - tłumaczy Wojciech Śmietana. - Przecież w lesie prowadzone są cięcia drzew, po stokówkach jeżdżą auta i ciągniki. To jeden z elementów środowiska, w którym ten drapieżnik żyje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24