MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy pomocnik Resovii czuje głód piłki

Tomasz Ryzner
Marcin Juszkiewicz mieszka w Dębicy, więc na treningi nie będzie musiał daleko dojeżdżać.
Marcin Juszkiewicz mieszka w Dębicy, więc na treningi nie będzie musiał daleko dojeżdżać. archiwum
Rozmowa z MARCINEM JUSZKIEWICZEM, nowym pomocnikiem II-ligowej Resovii

- Wreszcie uwolnił się pan od Concordii Piotrków Trybunalski.
- To temat rzeka. Nie mogłem grać w pierwszej drużynie przez ostatnie pół roku, nie mogłem też odejść. Dochodziłem swojego w PZPN-ie.

- Jakieś dwa lata temu Dariusz Dzwonnik, prezes Concordii obsypywał pana komplementami.
- Nasz kontakt był dobry do czasu. Ostatnio tylko się szarpałem z klubem i traciłem czas jako piłkarz. Tyle dobrego, że wreszcie ta szarpanina się skończyła.

- Bokiem wyszło panu podpisanie długiego kontraktu.
- Obowiązywał przez 4 lata. Na początku nie sądziłem, że źle robię. Nie miałem innych ciekawych ofert, a Concordia była klubem stabilnym finansowo.

- Z Resovią był pan w kontakcie od dawna. To była najlepsza oferta?
- Propozycji było kilka, niektóre może nawet nieco lepsze. Ujęło mnie jednak zachowanie szefów Resovii. Miałem problemy w Concordii, nie grałem, a klub z Rzeszowa nie zapominał o mnie, miałem sygnały, że Resovia ciągle na mnie liczy. Doceniałem to, dlatego dotrzymałem słowa i jestem w Rzeszowie. Liczyło też, że znam tutaj kilku piłkarzy, klub jest ambitny, stawia drużynie wysoko poprzeczkę.
- Dla Resovii liczy się tylko awans, a to oznacza grę pod dużą presją.
- I bardzo dobrze. Wcale się tego nie boję. Mam głód piłki, jestem mocno zmotywowany i cieszę się, że będę w drużynie, której nie interesuje granie o nic. Mamy określony cel i spróbujemy o niego powalczyć.

- W Resovii nie ma lekko. Kiedy kibicom coś nie pasuje, potrafią piłkarzowi dać po buzi.
- Rozmawiałem z Kamilem Walaszczykiem. Wiem, że dochodziło do incydentów, ale nie mam stracha przed grą w Rzeszowie.

- W meczu przeciw Bruk-Betowi Nieciecza zaliczył pan pierwsze 45 minut w nowej drużynie. Jak było?
- Nadspodziewanie dobrze. Byłem tym mile zaskoczony.

- Pół roku przerwy w grze nie zrobiło panu krzywdy?
- Mimo, że nie grałem, dbałem o siebie, miałem rozpisane treningi i nie marnowałem czasu. Nie zapomniałem, jak się gra w piłkę. Chodzi o to, by jak najszybciej zgrać się z chłopakami.
- Ma pan być liderem drugiej linii, następcą Kamila Walaszczyka.
- Możliwe, ale się nie napinam, nie będę opowiadał, jak to będę rządził zespołem. Mamy być drużyną, każdy w niej jest ważny, a najważniejszy będzie wynik.

- Na koniec z innej beczki. Słyszałem, że ściął pan dredy.
- Nic z tych rzeczy. Nadal je noszę. Kibice nie będą mieli problemów z rozpoznaniem mnie na boisku (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24