MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O rany, alpinista

ANDRZEJ KOZICKI
Na szlaku
Na szlaku
TARNOBRZEG. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie zainaugurowało tegoroczny sezon rajdem "Do Leszka". Do punktu zbornego w Padwi Narodowej maszerowało pół setki odważnych, których nie wystraszył mróz, z Tarnobrzega, Nowej Dęby, Mielca.

Kilkunastoosobowa tarnobrzeska grupa PTT miała do przebycia 25 kilometrów bezdroży. Ledwo uszli kilkaset metrów, a już idący na czele walnął głową w znak drogowy. Uznano to za dobry omen. Trasa prowadziła wokół machowskiego posiarkowego wyrobiska. Kopalnia jest już nieczynna, ale strażnicy w dalszym ciągu pilnują terenu. Rok temu stróż widząc grupę z plecakami podniósł alarm o pojawieniu się przemytników. Na Bogu ducha winnych turystów zorganizowano obławę z psami. Na szczęście sprawę udało się wyjaśnić. Teraz wcześniej uprzedzeni strażnicy uprzejmie podnosili szlabany, z niedowierzaniem kręcąc głowami "że też się wam chce łazić w taki mróz".
Stanisław Bochniewicz z podwiniętymi do kolan spodniami, w rakach na nogach, uzbrojony w dwa solidne czekany wkroczył do Chmielowa, urządzając sobie przerwę śniadaniową na przystanku. Niektórzy przechodnie sądząc, że to dejavu filmu "K-2" przezornie się żegnali. Jako indywidualista Bochniewicz część trasy postanowił pokonać własnym azymutem. Skrócił sobie drogę jakimś cudem pokonując niezamarznięty kanał ściekowy. Coś mu się jednak pomyliło, bowiem pozostali ujrzeli go ponownie dwa kilometry od umówionego punktu postoju.
Biwak przy leśnej drodze wydawał się dobrym miejscem na spokojne posilenie się. Tymczasem niespodziewane pojawił się "żuk". - No, gdzie jedziesz - wykrzykiwał Mieczysław Winiarski, wymachując rękami. Sobie znanymi ścieżkami poprowadził grupę przez trzcinowisko na zamarzniętym bagnie, gęste akacjowe zarośla. W pewnej chwili jedna z uczestniczek eskapady tak się zaplątała w kolczastych krzewach, że trzeba ją było stamtąd wydzierać.
Ekspedientka w Skopaniu mocno się zdziwiła, kiedy do sklepu wkroczyła grupa łazików żądając lodów. Przez Skopanie tarnobrzescy taternicy trzymając się za ręce i śpiewając "a jak będzie słońce i pogoda, pójdziemy sobie do ogroda". Dwie nowodębskie turystki, który usiłowały przemknąć do Padwi samochodem zostały przechwycone i zmuszone do pokonania reszty trasy na piechotę.
Do celu tarnobrzeżanie dotarli po zachodzie słońca, po siedmiu godzinach marszu. Mocno przemarznięci mogli się wreszcie ogrzać przy ognisku przygotowanym przez gospodarza imprezy Leszka Karkuta. Mimo coraz większego mrozu nikt nie tracił humoru. Przez kilka godzin rozlegało się chóralne: Jam turystą się urodził/ mnie w mieście jest za ciasno/ słońce, pola, wiatr/ to mój cały świat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24