Według śledczych, brał pieniądze od producenta materiałów ortopedycznych, który wygrywał przetargi na dostawy sprzętu do szpitala. Postawiono mu dwa zarzuty korupcyjne, za które grozi kara do 8 lat więzienia.
Kasa na konto w Szwajcarii
Prokuratura katowicka postawiła ortopedzie zarzuty w kwietniu, ale dopiero teraz ujawniła ten fakt.
- Sławomir S. usłyszał zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych w związku z pełnieniem obowiązków ordynatora oraz członka komisji przetargowej w szpitalu - informuje prokurator Tomasz Tadla. - Lekarz miał konto w szwajcarskim banku, na które firma Stryker przelała 4,8 tys. i 6,4 tys. franków szwajcarskich (w sumie ok. 30 tys. zł według wczorajszego kursu - red.). Dochody te nie były nigdzie ujawnione.
Jak udało nam się ustalić, rzeszowskiego ordynatora obciąża swoimi zeznaniami inny podejrzany w tej sprawie. Jest to prawdopodobnie ordynator z Lublina, także ortopeda, z którym w 2002 r. Sławomir S. jeździł do Szwajcarii zakładać tam konto.
Pracuje normalnie w szpitalu
Zarzuty dla ordynatora to część największego w Polsce śledztwa w sprawie korupcji w służbie zdrowia. Prowadzi je prokuratura w Katowicach, przy współpracy z amerykańskim FBI. Śledczy zza oceanu badają działalność koncernu Stryker, znanego producenta implantów ortopedycznych.
Katowicka prokuratura, która od dwóch lat prowadzi śledztwo, twierdzi, że łapówki trafiały na tajne konto w Szwajcarii. W zamian za to firma wygrywała przetargi. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w firmie działał specjalny fundusz łapówkowy. Korzystali z niego m.in. lekarze z Polski. Katowickie śledztwo dotyczy 60 szpitali w całym kraju, m.in. w Rzeszowie. Korupcyjne zarzuty dotyczą lat 2002-2004.
Janusz Solarz, dyrektor rzeszowskiej "dwójki" oficjalnie nic o sprawie nie wie. - Nie dostaliśmy żadnych powiadomień z prokuratury, więc na razie nic zrobić nie mogę - zaznacza. - Jeżeli okazałoby się, że zarzuty są zasadne, wyciągniemy konsekwencje. Nie ma pobłażania dla korupcji w naszym szpitalu.
Dyrektor dodaje, że z firmą Stryker szpital współpracował, ale w niedużym zakresie. Kontakty zaczęły się zanim ordynator zaczął pracować w "dwójce".
Sławomir S. pełni w szpitalu obowiązki ordynatora, jest konsultantem wojewódzkim z zakresu ortopedii, a także pracuje w zespole konsultantów ds. wydziału lekarskiego, który ma powstać na Uniwersytecie Rzeszowskim.
Ćwiąkalski: Zarzuty bez pokrycia
W piątek ordynator był w pracy. Z dziennikarzami nie rozmawia. Odsyła do swojego adwokata, prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości.
- Zarzuty, które usłyszał ordynator, nie znajdują uzasadnienia w faktach. Pieniądze, które dostawał były zapłatą za szkolenia lekarzy, za publikacje w zagranicznych czasopismach medycznych. Wszystko jest jasne i czyste. Firma Stryker nie miała żadnych przywilejów w wygrywaniu przetargów, a pan profesor nie miał wpływu na wybór firmy. Absolutnie nie możemy się zgodzić z postawionymi zarzutami. Działania prokuratury są trochę niezrozumiałe. Chcemy przesłuchania świadków, podajemy nazwiska, a prokuratura od kilku miesięcy nic nie robi - dodaje Ćwiąkalski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"