Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni lot szybowcem 18-letniego Marcina

Ewa Gorczyca, Karolina Jamróg
Przy podchodzeniu do lądowania szybowiec wpadł w korkociąg. Uderzenie o ziemię roztrzaskało kabinę. Marcina reanimowano przez godzinę. Bezskutecznie.
Przy podchodzeniu do lądowania szybowiec wpadł w korkociąg. Uderzenie o ziemię roztrzaskało kabinę. Marcina reanimowano przez godzinę. Bezskutecznie. Tomasz Jefimow
Marcin praktycznie wychował się wśród samolotów, na lotnisku. Na lotnisku też zginął.

Pogoda była wręcz idealna do latania. - Lekkie zachmurzenie, brak wiatru - mówi Tadeusz Lewandowski, szef wyszkolenia w Aeroklubie Podkarpackim.

Zaczęli wcześnie rano. Jeszcze przed godziną siódmą cała dziesiątka była na lotnisku. W ciągu dnia dwa "Puchacze" z kursantami wznosiły się wielokrotnie w powietrze.

Dla Marcina to był już 35. lot. Siedział z przodu, z tyłu instruktor, doświadczony pilot. Wykonał ćwiczenie, przygotowywał się do lądowania.

Był już na podejściu, na zakręcie, gdy szybowiec wpadł w korkociąg. Uderzenie o ziemię roztrzaskało kabinę. Marcina reanimowano przez godzinę. Bezskutecznie.

Nagroda za dobre stopnie

We wrześniu rozpocząłby czwarty rok nauki w klasie, która miała go przygotować do zawodu technik mechanik lotniczy.

- Klasy lotnicze stanowią pewną elitę - mówi Mariusz Kapica, dyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych w Rzeszowie. - Uczniowie, którzy do nich chodzą, są znani w szkole. Marcina nie uczyłem, ale rok wcześniej prowadziłem lekcję w klasie, do której chodził jego kuzyn. Marcin podążał jego ścieżką. Miał bardzo dobrą opinię jako uczeń i jako kolega.

To właśnie za wzorowe zachowanie i bardzo dobre stopnie Marcin mógł wziąć udział w kursie szybowcowym.

Szkolenie rozpoczęło się 14 lipca. Na zlecenie szkoły prowadził je Aeroklub Podkarpacki w Krośnie. W grupie było 8 chłopców i 2 dziewczyny. Cykl zakończony zdobyciem uprawnień pilota przewiduje 60 godzin w powietrzu. Uczniowie byli już na jego półmetku.

- Mieli za sobą ponad 30 lotów - mówi Tadeusz Lewandowski - To taki etap, gdy instruktor daje już dość dużą swobodę uczniowi.

- Mieszkałem z nimi pod jednym dachem - Piotr Pustelny, który od 2008 roku jest opiekunem grup biorących udział w kursie, z trudem mówi o tragedii. - Cała ta grupa była wyjątkowa. Niby młodzież, a zachowywali się jak dorośli.

Wiedzieli, że trzeba wstać z samego rana, że obowiązują zasady i reguły, których trzeba przestrzegać. - O Marcinie mogę mówić same dobre rzeczy. Grzeczny, poukładany, prawdziwy pasjonat lotnictwa - dodaje Pustelny.

Pustelny nie widział momentu, gdy szybowiec na którym trenował Marcin, zaczął w niekontrolowany sposób spadać w dół, a potem uderzył w płytę lotniska. - Czekałem niedaleko, w porcie. Na miejscu byłem kilka sekund po wypadku.

Przecież to typowy manewr

St. kpt. Krzysztof Marszałek, był dowódcą zmiany, gdy krośnieńscy strażacy otrzymali informację o wypadku na lotnisku.

- Byliśmy tam w kilka minut - mówi. - Szybowiec nie był bardzo uszkodzony, ale kabina była zupełnie roztrzaskana. Młody pilot, który siedział z przodu, był nieprzytomny. Ratownicy walczyli o niego przez godzinę. Instruktor był ranny, ale był z nim kontakt. Pomogliśmy mu wydostać się z kabiny. Karetka zabrała go do szpitala.

Marcinowi w czasie lotu towarzyszył jeden z najbardziej doświadczonych pilotów, instruktor z długoletnim stażem, dyrektor aeroklubu.

Tego dnia kursanci uczyli się reagowania na różne zagrożenia w czasie lotu i awaryjne sytuacje. Ćwiczyli wyprowadzanie szybowca z przeciągnięć, spirali i innych anormalnych momentów.

- Takie elementy ćwiczy się na odpowiedniej wysokości, co najmniej 300 metrów - tłumaczy Lewandowski. - Uczeń wykonał już zadanie i przygotowywał się do lądowania. Był na zakręcie, na wysokości ok. 50-100 metrów. Prawdopodobnie wtedy szybowiec wpadł w niekontrolowany korkociąg.

Puchacz to typowy szybowiec szkolno-treningowy. Urządzenia sterownicze są w nim zdublowane. Każdy ruch steru w jednej kabinie przenosi się na drugą. Obaj piloci mają te same możliwości sterowania.

- Być może sytuacja zaskoczyła instruktora - podejrzewa Ryszard Rutkowski z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. - Chwila nieuwagi czy dekoncentracji mogła spowodować, że zareagował zbyt późno na błąd ucznia.

Rutkowski zastrzega, że na tym etapie nie może się wypowiadać kategorycznie na temat przyczyn wypadku. Przyznaje jednak, że okoliczności i tragiczny skutek zdarzenia są dla niego zaskakujące.

- Podchodzenie do lądowania w normalnych warunkach jest typowym manewrem, który nie nastręcza na ogół trudności. Nie jest to sytuacja, która wiąże się ze szczególnym stresem ucznia czy instruktora - mówi.

Szybowiec był już za nisko

Po wstępnych oględzinach inspektor PKBWL wykluczył techniczne przyczyny wypadku. Uszkodzenia urządzeń i mechanizmów sterowniczych są typowe, powstały wskutek uderzenia.

- Wszystko wskazuje na błąd pilotażu, ale szczegóły manewrów i to, co się działo w kabinie trzeba dopiero ustalić, przesłuchać wszystkich świadków tego lotu - dodaje. - Pilotów było dwóch, musimy dokładnie zbadać, co spowodowało, że szybowiec znalazł się w takim położeniu.

Niekontrolowany korkociąg na tak niskiej wysokości to bardzo niebezpieczna sytuacja.

- Wejście w korkociąg jest skutkiem tzw. przeciągnięcia - tłumaczy Rutkowski. - Fachowo określa się to jako przejście na nadkrytyczne kąty natarcia. Dochodzi do gwałtownego spadku siły nośnej, przy nierównowadze sił na jednym i drugim skrzydle, szybowiec przepada, zaczyna się obracać.

Piloci wiedzą, jak sobie radzić w takich sytuacjach. Ćwiczy się je na każdym kursie. - Ale w tym przypadku szybowiec był za nisko. Za mało było czasu na wyprowadzenie go - mówi Rutkowski.

Latanie to piękny sport

Śmierć Marcina jest szokiem, dla wszystkich, którzy go znali. Dyrektor "mechanika" mówi, że kiedy dowiedział się o wypadku, przerwał urlop i przyjechał do Rzeszowa. Podobnie zachowali się inni pedagodzy.

- Młodzi ludzie zwykle tworzą grupy, trzymają się razem. Marcin dobrze się czuł w każdej z nich. Przez wszystkich był lubiany i akceptowany - zgodnie twierdzą nauczyciele.

- Najlepszym tego przykładem jest liczba osób, które pojawiły się w niedzielę na różańcu. Dzień później różaniec przeniesiono do kościoła tak, żeby mogli się zmieścić wszyscy, którzy chcą się za Marcina pomodlić - mówi Piotr Pustelny.

- Ludzie mówią, że był najlepszy, wspaniały. Teraz to brzmi bardzo banalnie, ale to prawda. Zawsze chciałem ojcu pogratulować, że tak wychował syna - mówi Andrzej Kulasa, wychowawca chłopca.

Po śmierci Marcina pierwszy raz był w jego rodzinnym domu, w Nowej Wsi. - Wcześniej nie było takiej potrzeby - przyznaje. - Bo rodziców dobrych uczniów się nie odwiedza.

Marcin do lotniczej klasy trafił nieprzypadkowo. - On się na lotnisku praktycznie wychował, wśród samolotów - opowiada Andrzej Kulasa. - Jest dom, ogród, droga, a za nią ogrodzenie lotniska. Rodzina lotnicza, ojciec pracował w OKL-u. Brat na lotnisku. Kuzyn też do naszej szkoły chodził - dodaje.

Po tragedii dyrekcja szkoły zdecydowała o przerwaniu kursu. - Zanim wyjechali, spotkałem się ze wszystkimi uczniami - mówi Ryszard Nowak, prezes krośnieńskiego aeroklubu. - Rozumiem, że muszą mieć czas na odreagowanie. Ale starałem się przekonać ich, żeby to, co się stało, nie zaważyło na tym, że na zawsze zrezygnują z latania. Bo to piękny sport

***

Koleżankom i kolegom Marcina wciąż trudno pogodzić się z jego śmiercią.

- Utalentowany, od małego grał w piłkę nożną, unihokeja, piłkę ręczną. Sympatyczny i pogodny - wspomina kolegę Bartłomiej.

Nie wszyscy są jednak w stanie o Marcinie rozmawiać. - Jest za wcześnie. Przepraszam, ale nie mogę. Jeszcze w to nie wierzę - mówi jeden z kolegów, który chodził z Marcinem do jednej klasy.

Ci swój żal wolą wyrazić w sieci. 14 lipca na swoim koncie na facebooku Marcin dodał ostatnie zdjęcia. Zostały zrobione na lotnisku w Krośnie. Uśmiechnięty, w ciemnych okularach siedzi za sterami Puchatka.

Na profilu Marcina płoną wirtualne znicze. - "Jestem tego pewna, w głębi duszy o tym wiem, że gdzieś na szczycie góry wszyscy razem spotkamy się. Do zobaczenia! - napisała Magdalena.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24