Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pedofil wrócił do domu. Co na to mieszkańcy wsi?

Karolina Jamróg
Na razie Krzysztof W. przebywa w rodzinnym domu w Szówsku. Jak długo będzie cieszył się wolnością?
Na razie Krzysztof W. przebywa w rodzinnym domu w Szówsku. Jak długo będzie cieszył się wolnością? Krzysztof Kapica
Po wyjściu na wolność Krzysztof W. może stanowić zagrożenie - uznała dyrekcja więzienia. Wyszedł. Teraz pilnuje go policja.

Szówsko. Wieś pod Jarosławiem. Kilka sklepów, podstawówka i kościół. Ponad trzy tysiące mieszkańców. Od tygodnia tematem numer jeden jest powrót Krzysztofa W., skazanego za usiłowanie gwałtu na 6-letniej siostrzenicy.

Niedaleko niewielkiego domu w centrum wsi stoi nieoznakowany policyjny radiowóz. I drugi, zaparkowany kawałek dalej. Kolejny radiowóz przejeżdża przez wieś. Policjanci pilnują Krzysztofa W.

Rzeszowskie więzienie, gdzie spędził ostatnie cztery lata, opuścił zaledwie tydzień temu. Do domu odwieziono go więziennym autem. Sam o to poprosił. Tłumaczył, że... czułby się niepewnie, gdyby miał jechać całkiem sam.

Jeszcze kiedy siedział za kratkami, dyrekcja więzienia uznała, że po wyjściu na wolność Krzysztof W. może stanowić zagrożenie. Złożono do sądu wniosek o skierowanie go do ośrodka zamkniętego.

Posiedzenie sądu w tej sprawie zaplanowano na 14 lutego. Jak udało nam się ustalić, rozprawa nie odbędzie się w tym terminie.

Biegli wystąpili do sądu z wnioskiem o skierowanie Krzysztofa W. na czterotygodniową obserwację psychiatryczną do ośrodka w Gostyninie. Dopiero potem mają wypowiedzieć się biegli, a sam Krzysztof W. ponownie stanie przed sądem.

Zanim to się jednak stanie, jest na wolności. I policja ma go na oku. Tak na wszelki wypadek...

Wynocha!

Znalezienie domu Krzysztofa W. nie jest trudne. Niedaleko budynku na słupie wisi karta ze strzałką i napisem: "Tutaj mieszka pedofil". We wsi ludzie nie wiedzą, kto ją powiesił (zresztą wkrótce karta znikła).

Rozmawiamy z osobą, która dobrze zna Krzysztofa W. - Po wyjściu z więzienia się uspokoił. Jest mniej nerwowy niż kiedyś. Chce się leczyć. Nie będzie z wami rozmawiał. Byli tu już dziennikarze. On nie chciał zdjęć, a tamci zaczęli pstrykać, jak tylko wyszedł z domu. Nie róbcie tak, bo wtedy może się zdenerwować - radzi mężczyzna.

Krzysztof W. w domu nie jest sam. Wychodzi do nas w towarzystwie dwóch mężczyzn. Wysoki, szczupły. Ma na sobie dres, nosi okulary, w dłoni trzyma papierosa.

- Wynocha - krzyczy jego współlokator, kiedy dowiaduje się, że jesteśmy z gazety. I wpycha Krzysztofa W. do środka.

Wieś sterroryzowana?

Mieszkańcy wsi przyznają, że z rodziną W. są problemy.

- Jak popiją, to zdarzają się między nimi bójki - opowiada jeden z naszych rozmówców. - W domu mieszkają jeszcze starsi bracia Krzyśka. Wody nie ma, toalety nie ma, prąd też im chyba odcięli. W lecie coś sobie dorobią, pomogą w polu. Zbierają złom i sprzedają w skupie.

- Tego Krzysztofa widziałam tylko raz i nic o nim nie mogę powiedzieć - mówi nam pracownica jednego ze sklepów. - Ale ci, co z nim mieszkają, to sporo piją. Biorą jakieś tanie wino. Jak mają pieniądze, to im sprzedaję, ale "na kreskę" nie daję. Nie będę potem po wsi biegać i ich prosić, żeby spłacili.

- Drzewa na opał też nie mają. No bo skąd? Wcześniej śmieciami palili, teraz jak policja koło nich się kręci, to przestali - dodaje inny rozmówca.

Tymczasem jeden z sąsiadów Krzysztofa W. nie rozumie całego zamieszania. - Zanim wyszedł, kryminalni jeździli po wsi i ostrzegali, że ma wrócić - opowiada. - Przecież nie mam z nim problemów, nie czuję się sterroryzowany, ani się go nie boję - uspokaja. - A zrobili z niego takiego przestępcę, który tylko po wsi chodzi i szuka kolejnej ofiary.

14 lat siedział. Kto go tam wie...

Nie wszyscy mieszkańcy Szówska są jednak zupełnie spokojni.

- Przecież on siedział kilkanaście lat w więzieniu. Z takimi jak on i gorszymi. Nie wiadomo, co takiemu może przyjść do głowy - kręci głową jeden z mieszkańców. - Tym bardziej że Krzysztof "karierę" zaczął wcześnie. Kiedy miał 19 lat pomagał takiemu jednemu przy budowie domu. Nie wiadomo, o co poszło, ale faceta pobili na śmierć. Krzysztof poszedł siedzieć. Wspólnicy do dziś są za kratami.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, ofiarą był pracodawca Krzysztofa W., zaś motywem - rzekomy brak zapłaty za pracę.

W październiku 2007 roku Krzysztof W. miał rozebrać i próbować zgwałcić swoją 6-letnią siostrzenicę. Spłoszył go przypadkowy świadek.

- Ta dziewczynka nie mieszka z matką. Rodziną zastępczą jest dla niej babka. Po tym wszystkim wyprowadziły się do Jarosławia - wyjaśnia jeden z mężczyzn.
Krzysztof W. spędził w więzieniu łącznie 14 lat.

Najpierw obserwacja, potem rozprawa

Wniosek o uznanie go za osobę z zaburzeniami psychicznymi, która może być niebezpieczna, znajduje się w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie. W sprawie W. powołano już dwóch biegłych psychiatrów i psychologa. Wystąpili oni do sądu o skierowanie Krzysztofa W. na obserwację do ośrodka zamkniętego. Kiedy Krzysztof W. trafi do Gostynina, na razie nie wiadomo. Po obserwacji czeka go rozprawa przed sądem.

Możliwe są trzy scenariusze. Krzysztof W. może zostać uznany za niebezpiecznego i skierowany do ośrodka zamkniętego. Może też zostać na wolności i otrzymać nadzór policyjny.

Polega on na tym, że policjanci mają znać adres mężczyzny i wiedzieć o wszystkich jego i zamierzeniach. Były więzień ma informować służby, jeśli chciałby zmienić miejsce zamieszkania lub gdy planuje jakiś wyjazd.

Jest jeszcze jedna możliwość - Krzysztof W. po prostu pozostanie wolny. Stanie się tak, jeśli sąd uzna, że nie ma on takich zaburzeń, które powodowałyby, że znów popełni podobne przestępstwo.

Pełnomocnik ma wątpliwości

Pełnomocnikiem z urzędu ustanowionym przez sąd dla Krzysztofa W. jest mecenas Paweł Surmacz z Rzeszowa. Spotkał się ze swoim klientem, gdy ten odbywał jeszcze karę w rzeszowskim zakładzie karnym.

- Rozmowa była bardzo formalna, dotyczyła przebiegu postępowania oraz uprawnień i obowiązków Krzysztofa W. - mówi mecenas Paweł Surmacz.

Adwokat podkreśla, że ustawa, na podstawie której uznaje się osobę za stwarzającą zagrożenie, budzi wiele uzasadnionych emocji społecznych, ale również i zastrzeżeń związanych z konstytucyjnością tego aktu.

- Nasuwają się pewne wątpliwości natury prawnej - zwraca uwagę adwokat - Czy można dwukrotnie piętnować za przestępstwo, za które skazany odbył już karę? Na ile skutecznie, opierając się na o opiniach biegłych, można określić bardzo wysokie prawdopodobieństwo ponownego popełnienia kwalifikowanego czynu zabronionego przez taką osobę w przyszłości?

***
Krzysztof W., mimo że jest już na wolności, został objęty tzw. ustawą o bestiach. Stało się tak dlatego, że dyrekcja zakładu karnego skierowała w jego sprawie wniosek, gdy był jeszcze więźniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24