MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piekło z nieba. Harta zbombardowana lodowymi kulami

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
Dziesiątki uszkodzonych budynków, tegoroczne uprawy przestały istnieć, w polach znajdowano martwe zające, sarny i bociany, a okna samochodów straciły szyby. Dziesięć minut gradobicia zmieniło Hartę w miejsce rozpaczy.

Spis treści

„Uwaga! Dziś i w nocy lokalnie możliwe burze oraz intensywne opady deszczu i gradu. Jeśli możesz, zostać w domu. Unikaj otwartych przestrzeni”. Taki komunikat sms sobotniego ranka otrzymał od Rządowego Centrum Bezpieczeństwa na swój telefon otrzymał tej soboty chyba każdy mieszkaniec Podkarpacia. I zapewne niewielu nim się przejęło, bo w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni otrzymujemy co najmniej jeden taki tygodniowo. A „koniec świata” jednak nie następuje, więc pewnie to kolejne strachy na Lachy. W Harcie miniona sobota miała być jak wiele ostatnich: robota w polu albo relaks na podwórku, wyjazd do rodziny, dla niektórych ślub z weselem. Słoneczny poranek zapowiadał kolejny upalny i suchy dzień, po czym przyszło południe i w niespełna dziesięć minut Harta zmieniła się niemal w pobojowisko. Pobliską, małą Ulanicę też zbombardowało.

Lodowe kule wielkości gołębich jaj lub piłeczek pingpongowych runęły z nieba na dachy, w okna, na uprawy rolne, na samochody. I wcale nie zenitalnie pionowo, ale z mocnym wiatrem - pod skosem, krusząc szyby okien i dewastując elewacje budynków. Jedno z wykonanych przez mieszkańca Harty nagrań wideo ukazuje bardziej widowiskową ciekawostkę niż kataklizm: lawina gradowych kulek odbija się w różnych kierunkach od powierzchni trawnika i przez kilkadziesiąt sekund nagrania tańczą między sobą chaotycznie.

Jak wjeżdżać do miejscowości drogą od strony północnej, to niewiele obrazuje skalę kataklizmu. Im bliżej Dynowa, tym więcej poznaczonych lodem ścian budynków, pokruszonych dachówek i powybijanych okien i foliowych plandek, którymi strażacy harciańskiego OSP naprędce zabezpieczali dziurawe dachy domów przed ewentualnymi opadami deszczu.

Nieszczęście z nieba

Jerzy Karnas ma szczęście mieszkać w północnej, mniej doświadczoną gradobiciem część Harty. A i tak pokazuje na ścianie niskiego domu kilkanaście dziur po uderzeniu gradzin i plastikowe korytka rynnowe podziurawione, jakby fragmentami granatu odłamkowego.

- Woda ze śniegiem i gradzinami waliła drogą i przelewała się przez moje podwórko – opowiada. – Nagle od Rzeszowa czarna chmura przyszła i poszła w kierunku Dynowa. A jak przeszła, to ziemia była od lodu biała, jak w zimie. Nie wychodziłem, bo by mnie przecież zabiło. Jak te trzy zabite zajączki, które ktoś znalazł w polu.

W sobotnie popołudnie druhowie Ochotniczej Staży Pożarnej w Harcie i 16 innych jednostek OSP z okolicy, uwijali się, jak w ukropie. Najpierw oczyścić drogi z połamanych gradem i wichrem konarów drzew. W krótkim czasie odebrali ponad 200 zgłoszeń od błagających o pomoc mieszkańców: że okna wybiło, najczęściej – że dach podziurawiło. Często zniecierpliwionych i rozżalonych mieszkańców, bo wielu oczekiwało, że pomoc przyjedzie natychmiast. Jeden ze strażaków mówi, że przynajmniej wody z piwnic pompować nie trzeba było, bo to nie ulewa nawalna, a „tylko” gradobicie. W dwa dni brakło im brezentu do zabezpieczenia dziurawych powierzchni dachowych, wojewoda szybko dostarczyła nowy zapas. Tych pokryć tych z dachówki, bo blaszanym większa krzywda się nie stała, ot – lekko pogięta. Budynkom i samochodom parkującym na zewnątrz dostało się mocno.

- U kolegi dwie kule wybiły okno i wpadły do salonu, budynek remizy też ucierpiał, bo nowa elewacja została potrzaskana, klimatyzatory porozbijane, przednia szyba wozu operacyjnego całkiem zbita – pokazuje Krzysztof Kuś, członek zarządu miejscowego OSP. – A strat tyle, że nie do opisania. Rozmawiałem z jednym takim dziadziusiem, zapewniał, że pierwszy raz coś takiego widział w Harcie.

Przed budynkiem „u strażaka” (w Harcie mało kto używa określenia – remiza) stoi wieloosobowy renault, przednia szyba jakby trafiona serią z „kałacha”, obudowa „koguta” na dachu w kilku miejscach wykruszona. Pod budynek podjeżdża nienowe subaru, tylnej szyby zostało tylko trochę okruchów na brzegach okna.

- Od niedzieli tutaj na drogach można spotkać trochę aut bez tylnej szyby – zauważa jeden z druhów. – Albo z pokruszonymi, zamaskowanymi folią. A jeszcze więcej takich z karoserią, jakby po niej ktoś z młotkiem szalał.

To sobotnie południe „pod strażakiem” było wyjątkowe. O godz. 14. mieli uczestniczyć w manewrach pożarniczych, znacznie wcześniej musieli zaczął pogradową akcję. Prezes harciańskiego OSP bawił na weselu, jak walnęło z nieba, to musiałem natychmiast zmienić garnitur na mundur i do akcji – opowiada. – Nikt z nas nie spodziewał się, że co rusz natkniemy się na masakrę.

Wtedy jeszcze nie wiedział, że w zaparkowanych pod jego domem trzech samochodach utłukło szyby, a elewacja budynku jest do remontu. Czuwającą „pod strażakiem” bagażówkę z cateringiem boleśnie potraktowało lodem, podobnie, jak samochód zespołu muzycznego, który stracił dwie szyby. A jeden z instrumentalistów gitarę wewnątrz pojazdu, którą zdewastowały gradziny, wpadające przez pozbawione szyb okna pojazdu.

- Chłopaki przyjechały zarobić, a wyjechały ze stratami – mówi smutno jeden ze strażaków. – Zresztą i ja mam zdewastowane samochody. Bardzo mi ich nie żal, bo stare. Za to z mojego pola ziemniaków nie będzie w tym roku co zbierać.

Straty, wszędzie straty

Telefon sołtyski Harty Marii Pałac nie przestawał dzwonić sobotniego popołudnia. Zresztą w niedzielę też nie.

- Największe straty są na budynkach mieszkalnych i gospodarczych – wylicza. – Nawet na tych nowych, do których właściciele nie zdążyli się wprowadzić. To była tak ogromna siła, że gdyby trwała dłużej, to nie wiem, co by Harty zostało. U mnie trzy uszkodzone samochody i elewacja domu, u sąsiada powybijane szyby, ludzie zaskoczeni żywiołem, zrozpaczeni stratami i przerażeni kosztami napraw, jakie ich czekają. A rolnicy byli bliscy płaczu, kiedy zobaczyli stan swoich upraw. Pola wyglądają, jakby już były po żniwach.

Jej córkę kataklizm zastał w przestrzeni otwartej, szybko znalazła schronienie pod dachem, ale i tak pięć gradzin trafiło ją w plecy i nogi. Na szczęście nie w głowę. Ślady długo zostaną, jak po trafieniu gumowymi kulami. Szczęście w nieszczęściu miało młode małżeństwo z maleńkim dzieckiem. Atak z nieba zastał ich w samochodzie na drodze, wewnątrz wcale nie było bezpiecznie, zdążyli uciec z pojazdy i schronić się w najbliższym domu.

Kto miał w polach zboże, kukurydzę, ziemniaki, groch, rzepak czy ogórki, to w dziesięć minut stracił plony, których sianie, sadzenie, nawożenie i spryskiwanie sporo kosztowało.

- Straciłem 13 hektarów kukurydzy, razem z rzepakiem, grochem i innymi, to razem będzie ze 30 ha – wylicza Dominik Sieńko. - Na szczęście areał mam rozsiany w kawałkach po okolicy, bo nie będzie miał co zbierać „tylko” z połowy. Sąsiad stracił 20 ha kukurydzy. Jak się zaczęło, to był w tunelu foliowym, trzymał się konstrukcji, żeby go razem z folią nie porwało. Ja wtedy byłem w hali magazynowej, kiedy z działki sąsiada przywiało mi na halę jego dwa blaszane garaże. Miałem szczęście, że mnie nie trafiły.

Przyznaje, że nie miał ubezpieczonych upraw, bo na materiał siewny i środki ochrony roślin musi brać kredyty, na składki ubezpieczeniowe już po prostu nie starcza.

- Zaraz przyjdą faktury do zapłaty, miałem nadzieję, że spłacę je po sprzedaży części tego, co było na polach – wyjaśnia rolnik. - Tylko na polach już tego nie ma. Złożyłem wniosek do ARiMR o dopłaty do upraw. Przyjedzie kontroler z ARiMR, popatrzy i zapyta mnie – jakich upraw.

od 16 lat

Na pomoc!!!

Już niedzielę „pod strażakiem” wójt Dynowa zainstalował sztab kryzysowy, w niedzielę przyjechała tu pani wojewoda, w organizację pomocy zaangażował się starosta.

- Ci, którzy czują się na siłach finansowych, zapewne we własnym zakresie podejmą się remontu swoich budynków, ale jest bardzo wielu takich, którzy bez pomocy nie będą w stanie tego zrobić – zastrzega pani sołtys.

Wójt Dynowa Wojciech Piech już w niedzielę zainstalował „u strażaka” sztab kryzysowy, W poniedziałek kompletował komisję gminną, której zadaniem było szacowanie strat w budynkach i nieruchomościach. Na stronie internetowej urzędu gminy pojawiły się komunikaty o możliwości otrzymania pomocy finansowej dla poszkodowanych przez klęski żywiołowe, wraz z formularzem wniosku o taką pomoc. Startami w uprawach mają zająć się osobne komisje, z udziałem przedstawicieli Ośrodka Doradztwa Rolniczego, Podkarpackiej Izby Rolniczej, wojewody i gminy. Tymczasem już z początkiem tygodnia z urzędu wojewódzkiego do gminy popłynęły pierwsze transze pomocy dla dotkniętych żywiołem mieszkańców gminy.

- Na podstawie przedstawionych przez gminę wniosków w poniedziałek przesłaliśmy 24 tysiące złotych, dzień później przekazaliśmy 180 tysięcy, w środę kolejnych 36 tysięcy – wylicza Bartosz Gubernat z biura prasowego wojewody podkarpackiej.

– To forma pomocy doraźnej w kwocie do 6 tys. zł. na zakup podstawowego wyposażenia, koniecznego dla bytowania. Tę formę pomocy można było wypłacić najszybciej, na podstawie zweryfikowanych wniosków poszkodowanych. Ci mogą ubiegać się o wypłatę zasiłku do 100 lub 200 tysięcy zł, jeśli żywioł uszkodził ich budynki. Wartość tych strat oszacuje gminna komisja z udziałem biegłego. Jeszcze bardziej skomplikowanie rzecz się ma z pomocą dla rolników, którzy stracili plony. Specjalne komisje szacować będą wielkość i wartość utraconych plonów, protokoły z prac komisji trafią do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, tu zapadać będą decyzje o wypłacie pomocy finansowej.

A Dominik Sieńko zastanawia się, czy zebrać z pól „niedobitki” i przerobić te resztki na kiszonkę dla zwierząt, czy od razu zaorać. Wariant pierwszy będzie kosztować, wariant drugi bardzo niewiele, ale „zielonego” jednak szkoda. W Harcie częściej niż wcześniej śledzi się teraz prognozy pogody.

Martwe zwierzęta, zniszczone domy i pola. Harta próbuje pozb...

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24