Pierwsza śmiertelna ofiara wody na rzeszowskiej żwirowni

Ostatni raz pływającego mężczyznę widział wędkarz. To on znalazł pozostawione rzeczy i zaniepokojony zadzwonił po policję.

Zgłoszenie o utonięciu policjanci odebrali w sobotę ok. godz. 22.15. Dwie godziny wcześniej, wędkarz łowiący ryby widział pływającego mężczyznę.

- Zwracał mu nawet uwagę, żeby wyszedł z zimnej wody, ale usłyszał tylko niegrzeczną odpowiedź - mówi Zbigniew Kocój, rzecznik KMP w Rzeszowie.

Gdy wędkarz skończył łowienie, jego uwagę zwróciły rzeczy pozostawione na brzegu - dżinsy, wiatrówka, adidasy, okulary. Zaniepokojony zawiadomił policję.

Policjanci rozpoczęli poszukiwania. Wezwali też strażaków ze specjalistycznym sprzętem.
Wczoraj, ok. godz. 11.30 nurkowie ze straży pożarnej znaleźli leżące w wodzie ciało. Leżało kilkanaście metrów od brzegu, na głębokości prawie trzech metrów.

- Ten teren, od strony ulicy Kwiatkowskiego jest najbardziej zdradliwy - mówi Janusz Makar, dyr. Rzeszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Rzeszowie. - Sprawdzaliśmy to wybierając bezpieczne miejsce do kąpania dla mieszkańców. Możemy czuć dno przez kilka metrów i nagle mamy 4 - metrową wyrwę. Dlatego do rekreacji wytyczyliśmy bezpieczny rejon.

Wieczorem na kąpielisku nie ma już ratowników.

- W ciepłe dni pracują do godz. 18 - 19. Jeśli jest zimno i deszczowo, wywieszamy czerwoną flagę, co oznacza zakaz kąpieli - mówi dyrektor.

Mężczyzna wstępnie został rozpoznany przez członków rodziny. Nieoficjalnie ustaliliśmy że to Marcin Sz. z Białej.

Decyzją obecnego na miejscu prokuratora, ciało zabezpieczono do badań sekcyjnych.

Czy mężczyzna pił wcześniej alkohol?

- Prawdopodobnie tak, ale m.in. to właśnie wykaże sekcja - mówi rzecznik Kocój.

To trzynasta ofiara letniego wypoczynku nad wodą w tym roku. Pierwsza na rzeszowskiej żwirowni.