Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podkarpacie goni Polskę. Czy kiedykolwiek dogoni?

Alina Bosak
Nasz region rozwija się w szybkim tempie, ale wolniej niż reszta Polski, dlatego różnice w dochodach są coraz większe.
Nasz region rozwija się w szybkim tempie, ale wolniej niż reszta Polski, dlatego różnice w dochodach są coraz większe. Dariusz Danek
Mimo unijnych programów i słynnej w Europie polityki spójności, Podkarpacie nie zbliżyło się ani o krok do bogatszych województw. Mało tego, Polska nam ucieka!

Dochód mieszkańców naszego regionu na tle kraju

Dochód mieszkańców naszego regionu na tle kraju

Średnia pensja w czerwcu (brutto):
- Podkarpacie - 2843 zł
- Polska - 3600 zł
Procent mieszkańców zagrożonych ubóstwem*:
- Podkarpacie - 19,3
- Polska - 17,1
Wartość dóbr wypracowanych przez jednego pracownika w 2009 r.**
- Podkarpacie - 56,6 tys. zł
- Polska - 87,6 tys. zł

* Ubóstwo relatywne - granicą jest kwota równa 50 proc. średnich wydatków ogółu gospodarstw domowych
** Wartość dodana brutto
Dane GUS

Jednym żyje się tu długo i wygodnie, a mieszkania są tańsze niż w Krakowie. Inni narzekają na brak perspektyw i najgorsze w kraju zarobki. Trzeba się chyba z tym pogodzić, albo wyjechać, bo szans na dogonienie bogatszych województw nie mamy.

Krzysiek ma 35 lat i pracuje w jednej z rzeszowskich, średnich firm, gdzie odpowiada za kontakty z kontrahentami. Pensja - ok. 3,5 tys. zł na rękę. Jego żona, nauczycielka jeszcze przed mianowaniem zarabiała ok. 2 tys. zł. Mają jedno dziecko, kredyt na mieszkanie i 5-letniego volkswagena.

- W tym roku pojechaliśmy też na wakacje, wprawdzie tylko na tydzień i nie do drogiego hotelu, ale poszaleliśmy na węgierskich basenach - mówi Krzysiek. - Jak dla mnie Podkarpacie nie jest biedne. Mam wielu znajomych, którzy żyją podobnie jak ja - jedzenie kupują hurtem w hipermarketach, stać ich na ciuch z galerii i chodzą do kina. Ich pensje są nawet wyższe od średniej krajowej. Gdyby była bieda, nikt by nie kupował mieszkań w Rzeszowie po 5 tys. zł za metr. Tymczasem wciąż powstają nowe bloki.

Mimo sporego grona, które jak na podkarpackie warunki zarabia nieźle, w regionie dominują osoby, które o 5 tys. zł miesięcznego wpływu do domowego budżetu mogą jedynie pomarzyć.

Według danych za poprzedni rok w regionie ponad 100 tys. osób żyje poniżej granicy skrajnego ubóstwa. Co to oznacza? Że 4-osobowa rodzina (2 dorosłych i 2 dzieci) dysponuje co miesiąc kwotą mniejsza niż 1257 zł.

Ja mam tylko tysiąc

Pewnie dlatego wiele osób czuje się zbulwersowanych, słysząc, że w czerwcu Kowalski z Podkarpacia zarabiał 2843 zł brutto (czyli 700 zł mniej niż przeciętny Polak). Tak podał Główny Urząd Statystyczny. Chociaż kwota była najniższa w Polsce, internauci i tak przecierali oczy ze zdumienia, że tak dużo zarabiamy.

- Chwila, chwila!!!!! - pisze Anonim pod informacją na portalu Strefa Biznesu. - 2800 zł to na oczy nie widziałem, a nie że na Podkarpaciu tyle zarabiają. Skąd wzięliście te dane? Od dyrektorów czy kierowników. Piszcie realnie, jakie mają ludzie zarobki!!!! Ja pracuję w szpitalu i mam 1700 zł miesięcznie za pracę!!!(...)

Inny internauta zastanawia się: "Ciekawe, kto tak zarabia, ja netto mam 997 zł".
Odpowiedź nie jest trudna. Przecież nie brakuje u nas nieźle radzących sobie właścicieli firm, kadry zarządzającej czy lekarzy i prawników. Średnią pensję podkarpacką niezmiennie podwyższają płace w państwowych instytucjach i urzędach. To sprawia, że od 10 lat odstajemy miesięcznym wynagrodzeniem od reszty kraju o mniej więcej 17 proc.

Tymczasem na zwykłych robotniczych stanowiskach nie jest już tak różowo. W kraju przeciętne zarobki w przemyśle rosną szybciej niż na Podkarpaciu. W 2000 roku były o 12,8 proc. niższe od średniej dla Polski, a w 2010 - już o 16,9 proc.

Tak samo jak rośnie dystans między Podkarpaciem a zachodnimi województwami, rosną też dysproporcje między mieszkającymi tu ludźmi. W ubiegłym roku w regionie przybyło 82 milionerów (wcześniej było ich 308).

Jednocześnie mnóstwo osób nie dostało żadnej podwyżki lub minimalne. Starszym ludziom w marcu musiało wystarczyć po 3,1 proc. wzrostu emerytury, chociaż inflacja była znacznie wyższa.

- Podrożał chleb, masło i słodycze. Ulubione czekoladki jeszcze do niedawna kosztowały ok. 10 zł, teraz już ponad 12 zł. Przestałam je kupować - mówi Helena, u której podwyżka emerytury wyniosła 25 zł.

Jeszcze w maju Denis Louis, dyrektor rzeszowskiego hipermarketu E.Leclerc, mówił Nowinom, że klienci zaczęli częściej sięgać po towary nieco tańsze niż do tej pory.

- Nie oznacza to, że najtańsze, bo wciąż wiele osób zwraca uwagę na jakość produktu - zaznaczał.

Rzeszów bogatszy, regiony biedne

W stolicy Podkarpacia i tak nie jest najgorzej, bo tu łatwiej jest o pracę. Fakt, że często oficjalnie ludzie dostają do ręki najniższą krajową, ale pod stołem niejeden pracodawca dorzuca parę stówek.

- Zarobki rosną, gdy na rynku brakuje ludzi do pracy, a w regionie bezrobocie jest duże - zauważa Andrzej Sawicki, ekonomista. - Łatwiej znaleźć zatrudnienie w Rzeszowie, Krośnie, Stalowej Woli czy Mielcu. Ale w powiatach jest o nią trudno.

- Z perspektywy Rzeszowa Podkarpacie wygląda inaczej niż np. pod Przemyślem - przyznaje Luciana Rozborska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzeszowie. - W Rzeszowie biedni, którym pomagamy, to przeważnie rodziny niezaradne, często dotknięte patologią. Dawniej często przychodził ktoś do ośrodka i mówił: "Niech mi pani da pracę, to nie będę potrzebował zasiłku". Teraz rzadko to słyszę. Kto chce, pracę znajduje. Ale w Bieszczadach i wielu innych regionach już tak dobrze nie jest.

- Od nas młodzi uciekają - zauważa Wiesława Matusz, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Birczy. - W byłych PGR-ach nic się od 20 lat nie zmieniło. Odkąd je posprzedawali, ludzie nie mają pracy. Latem jeszcze sobie radzą - niektórzy dorywczo popracują na jakichś budowach, wielu zbiera w lesie jagody czy grzyby i na tym trochę zarabia. Gorzej jak przyjdzie zima.

Młodzi więc wyjeżdżają. Najczęściej za granicę. Nawet całymi rodzinami. I nie zamierzają wracać.

- U nas praca nie chroni przed ubóstwem. Wśród 860 rodzin, które otrzymują zasiłki, wiele jest takich, gdzie oboje rodzice pracują, ale mając 2-3 dzieci, są zdani na pomoc państwa. Byłoby ich jeszcze więcej, gdyby rząd nie zamroził progów uprawniających do wypłaty takiego wsparcia. Nie zmieniły się one od 6 lat.

Rozwijamy się szybko, ale... za wolno

Ekonomistów niskie zarobki w naszym regionie wcale nie dziwią. Za mało tu miast, za dużo niskodochodowych pól uprawnych. Brakuje przemysłu i wysokich technologii, które dają zarobić więcej.

Dlatego praca Kowalskiego znad Wisłoka nie daje takich zysków (a zatem i pensji) jak robota Kowalskiego znad Wisły.

- Gdy ten pierwszy rocznie produkuje dobra o wartości ok. 56 tys. zł, ten drugi - dwa razy więcej - mówi Piotr Klimczak, ekonomista. - Ta sytuacja jest grosza niż 10 lat temu. I chociaż cieszy rozwijająca się Dolina Lotnicza, to tak naprawdę oddalamy się coraz bardziej. Podobnie zresztą jak Lubelskie.

Potwierdzają to także inne liczby. W 2009 roku PKB, czyli wartość wytwarzanych dóbr i usług, wynosiła na jednego mieszkańca regionu 23 tys. zł i było to o jedną trzecią mniej niż w przypadku przeciętnego Polaka. Przez dekadę dysproporcja urosła o 7 proc.

Z opublikowanego 22 sierpnia raportu GUS "Polska Regiony 2011" wyziera smutna prawda. Podkarpacie ma największy obok Warmińsko-Mazurskiego, Lubelskiego i Opolskiego wskaźnik migracji (więcej ludzi wyjeżdża niż przyjeżdża).

- Oczywiście region rozwija się w szybkim tempie, ale wolniej niż reszta Polski - mówi ekonomista. - Rosnące różnice między regionami pokazują, że głoszona w Unii Europejskiej polityka spójności nie jest faktycznie realizowana.

A po co nam Warszawa

Czy w tym wyścigu po dobrobyt wbijemy w końcu mocniej ostrogi i zmniejszymy dystans do polskich "lokomotyw rozwoju", jak nazwano najbogatsze polskie miasta?

- Za rok możemy wypaść w statystykach lepiej - uważa Klimczak. - Pomogą w tym idące pełna parą prace nad autostradą, modernizacja linii kolejowej i parę nowych fabryk w Dolinie Lotniczej.

- A jak już będzie infrastruktura to zgodnie z prawami gospodarki powinni nadjechać nią inwestorzy - dodaje Andrzej Sawicki. - Zmniejszy się bezrobocie, praca będzie wyżej ceniona. Jednak bogatych regionów nie dogonimy. Do Warszawy brakuje nam z 10 lat. Kiedy my będziemy starali się doścignąć ją, ona będzie próbowała złapać poziom bogatej Europy.

Co na pociechę? Pewnie to, że liczą się nie tylko zarobki, ale i jakość życia. Mieszkańcy Rzeszowa żyją dziś bardziej komfortowo niż Warszawy - mają czystsze powietrze, mniej kilometrów do pracy i siedzą w niej krócej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24