Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przerwany marsz żołnierzy AK z Rzeszowszczyzny na pomoc walczącej Warszawie

Szymon Jakubowski
Żołnierze AK w marszu do powstańczej Warszawy
Żołnierze AK w marszu do powstańczej Warszawy ze zbiorów Grzegorza Ostasza
W sierpniu 1944 roku w kierunku stolicy ruszyły na odsiecz powstańcom także wyselekcjonowane jednostki AK z dzisiejszego Podkarpacia. Niestety, żadnej nie udało się tam dotrzeć.

Spis treści

Rozkaz komendanta głównego AK, gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”, że na pomoc powstańcom warszawskim mają ruszyć wszystkie dobrze uzbrojone oddziały, nadany został drogą otwartą 14 sierpnia, dwa tygodnie po wybuchu Powstania, gdy jasne było, że plany szybkiego opanowania stolicy okazały się nierealne. Do poszczególnych okręgów Armii Krajowej rozkaz „Bora” docierał zazwyczaj za pośrednictwem polskiej sekcji radia BBC w Londynie.

Sytuacja, zarówno polityczna, jak i militarna, była jednak skomplikowana. „Bór” liczył, że do Warszawy może dotrzeć nawet 100-150 tysięcy żołnierzy AK z całej Polski. Dzisiaj wiemy, że było to kompletnie nierealne. Armia Krajowa prawdopodobnie nawet nie dysponowała w terenie taką liczbą dobrze uzbrojonych żołnierzy, często mających za sobą ciężkie walki stoczone w ramach akcji „Burza”, czyli zbrojnego wystąpienia w ostatniej fazie okupacji niemieckiej. W dodatku jawny rozkaz - co oczywiste – trafił także do wiadomości wojsk niemieckich i sowieckich, które robiły wszystko, by uniemożliwić dotarcie oddziałów AK do Warszawy.

Na linii frontu

W sierpniu 1944 roku ziemie polskie były przedzielone linią frontu. Postępująca w ramach operacji lwowsko-sandomierskiej ofensywa radziecka praktycznie przepołowiła terytorialnie krakowski okręg AK, w skład którego wchodziła Rzeszowszczyzna. Podokręg rzeszowski Armii Krajowej został odcięty od bezpośredniego kontaktu ze swym dowództwem w Krakowie, łączność mogła być prowadzona jedynie drogą radiową.

Na apel Warszawy podpułkownik Kazimierz Putek, komendant podokręgu AK Rzeszów i dowódca odtwarzanej 24. Dywizji Piechoty, polecił sformowanie oddziałów w sile kompanii z każdego inspektoratu. Miały one natychmiast wyruszyć z odsieczą Powstaniu. Miały też być dobrze uzbrojone, zwłaszcza w broń maszynową, wyekwipowane i przygotowane do ciężkich walk w mieście.

Ppłk Kazimierz Putek - komendant Podokręgu Rzeszów Armii Krajowej
Ppłk Kazimierz Putek - komendant Podokręgu Rzeszów Armii Krajowej

Sytuację komplikował fakt, że oddziały Armii Krajowej w rzeszowskiego podokręgu ruszały z terenów opanowanych przez wojska radzieckie i były faktycznie zdekonspirowane po udziale w akcji „Burza” na przełomie lipca i sierpnia. Poprawne początkowo stosunki z Sowietami, które w okresie walk z Niemcami miały nawet charakter współpracy militarnej, z każdym dniem ulegały pogorszeniu. Mimo licznych przypadków taktycznej współpracy przy wyzwalaniu poszczególnych miejscowości obecnego Podkarpacia, stanowisko dowódców radzieckich wobec Armii Krajowej było jednoznaczne. Bezwzględnym warunkiem, jaki stawiali, było uznanie PKWN-u przez AK, co oczywiście spotykało się z oporem i spóźnionymi próbami powrotu do konspiracji.

Rozkaz o likwidacji i rozbrajaniu struktur AK „mających w swoim składzie niemieckich szpiegów” wydało naczelne dowództwo wojsk radzieckich 31 lipca 1944 roku dyrektywą nr 220169. Na jej podstawie oficerów należało internować, a podoficerów i szeregowych żołnierzy kierować do zapasowych batalionów 1. Armii Wojska Polskiego. Na 27 lipca 1944 roku datowany jest z kolei rozkaz wydany przez gen. Zygmunta Berlinga, dowódcę 1. Armii, w sprawie rozbrajania wszystkich konspiracyjnych oddziałów.

Takie oddziały faktycznie wyruszyły z inspektoratów rzeszowskiego, mieleckiego i przemyskiego. W okolicach Przeworska uformował się stuosobowy oddział, świetnie uzbrojony, który później dzielił los Zgrupowania „San”. Na tym terenie mobilizację na pomoc Warszawie utrudniały jednak bardzo złe od samego początku relacje z wkraczającymi wojskami radzieckimi. Narada w Przeworsku, na której miano podjąć decyzje w sprawie Powstania, z powodu aresztowań w ogóle nie doszła do skutku.

Marsz do stolicy

Największą formacją zbrojną przedzierającą się do Warszawy przez tereny obecnego Podkarpacia było niewątpliwie Zgrupowanie „San” (odtwarzające 26. pułk piechoty) okręgu lwowskiego, pod dowództwem kpt. Szredzkiego „Sulimy”, składające się z szeregu jednostek i liczące około 3,5 tysiąca żołnierzy. Już na początku sierpnia, w obliczu zagrożenia aresztowaniami i rozbrojeniem, zdecydowano o przeprowadzeniu Zgrupowania za San. Po drodze jedna z jednostek – 6. kompania - opanowała na kilka dni Mościska, tworząc „Rzeczpospolitą Mościcką”.

Oddziały idące na pomoc Warszawie maszerowały niemal otwarcie przez poszczególne miejscowości wzbudzając entuzjazm mieszkańców. Wzbudziły jednocześnie niepokój i zainteresowanie władz radzieckich. Nie mogło być inaczej. Część jednostek AK - nie wiedząc o tym - maszerowało w pobliżu Trzebuski, gdzie raptem kilka dni wcześniej stworzono obóz dla internowanych AK-owców i gdzie przetrzymywano aresztowanych w Żytomierzu i Lwowie oficerów, na czele z gen. Filipkowskim. W nieodległej Turzy dokonywano zaś egzekucji osób podejrzewanych o wrogi stosunek do nowej rzeczywistości. Z radzieckiego punktu widzenia istniało więc zagrożenie rozbicia obozu przez silne leśne oddziały.

17 sierpnia 1944 roku siły NKWD otoczyły w Sarzynie kompanię por. „Ćwikły”. 18 sierpnia podobny los spotkał kompanię kpt. „Lecha”. Kpt. „Lech” i chor. „Pogarda” zostali aresztowani, podobnie jak jeszcze kilku oficerów; żołnierzy zmuszano do składania broni. Pomimo to wielu z nich wymknęło się z okrążenia z bronią w ręku. Pod Lublinem rozbrojono maszerującą oddzielnie 6. kompanię 26. pp ppor. Szymańskiego „Paproć”. Rozpadła się tam także samodzielnie dążąca do Warszawy grupa z oddziału leśnego 1. kompanii 26. pp por. Bissa „Wacława”. Inne oddziały 26. pułku piechoty AK z obszaru lwowskiego zostały rozbrojone przez Sowietów w rejonie Sarzyny. Część jednostek tego pułku zlikwidowano jednak dopiero pod Kockiem oraz pod Urzędowem.

Fiasko odsieczy

Oddział inspektoratu rzeszowskiego pod dowództwem kpt. Mieczysława Chendyńskiego „Józefa”, otoczony przez oddziały NKWD w rejonie Sokołowa Młp., został częściowo rozbrojony, częściowo uległ rozproszeniu. Dowódca oddziału, kpt. „Józef”, został aresztowany i zesłany do łagru Borowicze, zaś żołnierzy, którym nie udało się zbiec, siłą wcielono do armii Berlinga. Oddział wysłany przez inspektorat Mielec, pod dowództwem por. Kazimierza Bogacza „Bławata”, po kilku dniach marszu i dotarciu w rejon Annopola wycofał się. Podobnie uczynił oddział inspektoratu Przemyśl pod dowództwem rtm. Tadeusza Strugalskiego „Kosa”. Część niedoszłych powstańców zdemobilizowano, część została wcielona do armii Berlinga, niektórzy trafili do sowieckich łagrów, nieliczni zasilili oddziały tworzącej się antykomunistycznej partyzantki.

Do stolicy nie udało się dotrzeć żadnym zwartym jednostkom AK, poza nielicznymi operującymi w bezpośrednim sąsiedztwie Warszawy. Szacuje się, że łącznie wojska radzieckie zatrzymały i rozbroiły około 25 tysięcy AK-owców maszerujących na Warszawę. W samym okręgu lubelskim prawdopodobnie 4,5 tysiąca partyzantów wywieziono na wschód. Powstańcy warszawscy pozostali osamotnieni.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24