Przypominanie heroizmu Polaków ratujących Żydów jest naszym obowiązkiem

Uroczystości beatyfikacyjne odbędą się na Podkarpaciu - wszystko na to wskazuje, że jeszcze w tym roku. A to oznacza, że Kościół nie tylko dostrzegł heroizm Ulmów, ale także stawia ich za wzór postawy wobec bliźniego – na wskroś chrześcijańskiej, samarytańskiej. To na pewno wzmocni siłę oddziaływania świadectwa ich życia.

Podobnych, choć może nie tak spektakularnych, przykładów jest więcej. Prawie 80 lat temu kilkoro mieszkańców dwóch wsi pod Strzyżowem – Markuszowej i Kozłówka – straciło życie za pomoc ukrywającym się ok. 40 Żydom. W 2013 r., staraniem pochodzącego z tamtych stron Mariana Irzyka, ponad 80-letniego dziś działacza „Solidarności” z Rzeszowa, ci ludzie doczekali się upamiętnienia w formie pomnika-obelisku. Dzisiejsze uroczystości, podczas których zostaną upamiętnieni także pomordowani wtedy Żydzi, to zwieńczenie dzieła zachowania pamięci o tej niemieckiej zbrodni, którego przed kilkunastu laty podjął się pan Marian.

W sytuacji, kiedy co jakiś czas musimy prostować kłamliwe oskarżenia, że Polacy przyłożyli rękę do Holokaustu i kiedy powraca fraza o „polskich obozach śmierci”, takie upamiętnienia są niezbędne, by pokazać, jak było naprawdę. Przypominanie takich bohaterów jak Ulmowie czy mieszkańcy Kozłówka i Markuszowej jest naszym obowiązkiem. Także dlatego, że naszą historię powinniśmy pisać sami, by nie pisali jej inni, najczęściej źle.