Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy Flip i Flap znalazły nowy dom

Anna Janik
Właściciele "Villi Seniora" mówią, że na razie Flip i Flap są bardzo wystraszone, ale bedą miały stworzone odpowiednie warunki, aby sie mogły zadomowić.
Właściciele "Villi Seniora" mówią, że na razie Flip i Flap są bardzo wystraszone, ale bedą miały stworzone odpowiednie warunki, aby sie mogły zadomowić. Krzysztof Łokaj
Właściciele "Villi Seniora" w Rzeszowie mogli kupić swoim podopiecznym piękne, zadbane rasowce za tysiące złotych. Zamiast tego przygarnęli Flipa i Flapa, dwa młode psiaki ze schroniska "Kundelek".

- Takie sytuacje to rzadkość. Pamiętam, jak lata temu 4-miesięczną sukę Helgę wziął do siebie dom dziecka w Nowej Sarzynie. Wszyscy pukali dyrektorce w głowę, bo jak to tak pies przy dzieciach, przecież to ryzyko, a co z sanepidem - opowiada Halina Derwisz, szefowa schroniska "Kundelek" w Rzeszowie i prezes Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. - Tymczasem pies był tam bardzo długo i miał świetną opiekę.

Na podobny krok zdecydował się w ubiegłym tygodniu Maciej Słabosz, prowadzący w Rzeszowie prywatny dom opieki dla seniorów "Villa Seniora". Tu wszystko wygląda tak, jak w zwykłym domu, a nie w szpitalu lub zbiorowej noclegowni. Do użytku 15 seniorów jest wspólny salon z kominkiem, ogród z oczkami wodnymi i ścieżkami spacerowymi. Nawet zakupy robi się po zapytaniu każdego podopiecznego, na co konkretnie ma ochotę.

- Dlatego chcieliśmy, żeby tak, jak w normalnym domu były też zwierzęta. Poprzedni właściciel budynku zostawił tu kota, który chodzi trochę swoimi drogami - uśmiecha się Maciej Słabosz. - A pies jest bliżej domowników, dlatego chcieliśmy, żeby Flip i Flap dały trochę radości naszym podopiecznym, sprawiły, by częściej się uśmiechali i zapomnieli o swoich dolegliwościach, chorobach, problemach. A dlaczego ze schroniska? Bo dlaczego one mają być tam, skoro mamy warunki, żeby im pomóc?

Są nierozłączne

I zaznacza, że nawet przez chwilę nie zastanawiał się nad rozdzieleniem psiaków, podobnie jak nad zmianą imion nadanych im jeszcze w schronisku. Bo Flip i Flap są nierozłączni jak dwaj bracia i nie mogą bez siebie żyć. Gdzie jeden, tam zaraz drugi.

Ten o jaśniejszej sierści wyraźnie dominuje. Jest też ciekawszy świata i chętniej daje się prowadzić na smyczy lub dotknąć. Choć podobnie jak jego ciemny przyjaciel na razie jest tak bardzo wystraszony nowym miejscem i ludźmi, że nawet nie wchodzi do domu, chowając się raczej w krzakach.

- Przygody były z nimi już pierwszego dnia podczas transportu, bo tak się bały, że jeden narobił na drugiego. Jak już dowieźliśmy je tutaj, przeszły z jednej części ogrodu do drugiej przez otwór, przez który myśleliśmy, że się nie przecisną - śmieje się Maciej Słabosz. - One faktycznie bardzo się boją, całe się trzęsą, chodzą skulone ze spuszczoną głową. Ten ciemny ze strachu ma cały czas podwinięty pod siebie ogon. Ale jesteśmy świadomi tego, że takie przenosiny to dla nich szok, dlatego damy im czas, by się zadomowiły.

Halina Derwisz tłumaczy, że taki strach psów przed ludźmi niekoniecznie musi wynikać z faktu, że zostały przez człowieka skrzywdzone. Wystarczy, że miały mały kontakt ze swoim poprzednim właścicielem.

- Flip i Flap trafiły do nas w lutym i niewiele o nich wiemy, bo ten, kto trzymał je u siebie twierdził, że je znalazł - dodaje Halina Derwisz. - U nas przebywały już w stadzie, wśród innych psów, więc człowiek jest dla nich intruzem. Poza tym psy bardzo przyzwyczajają się do danego miejsca, opiekuna, nawet karmy, a ucieczki od nowych właścicieli i powroty pod bramy schroniska są na porządku dziennym. Ale jak już u kogoś zakotwiczą, to na dobre.

Pies musi trafić na swojego

I podaje przykład suki Berty, która dwa razy trafiała do schroniska, bo po swojej pierwszej adopcji została oddana. Kolejny chętny do jej wzięcia też nie budził zaufania kierowniczki schroniska. Ale był uparty.

- Przyjeżdżał i pytał, dlaczego nie chcę mu zaufać, przekonywał, że Berta będzie piątym dzieckiem, że stanie się członkiem rodziny - wspomina Halina Derwisz. - Wydałam mu psa, a później przez 7 lat każdego miesiąca dostawałam 10 zł darowizny za Bertę z dopiskiem, że to od rodziny Berty z wymienionymi wszystkimi imionami jej członków. Aż nadszedł dzień, kiedy ów pan poinformował mnie, że Berta odeszła za tęczowy most. Tak to właśnie jest z psami: muszą trafić na swoją drugą połówkę, bo nie zmusimy ich, by kogoś pokochały.

I wspomina kolejny przykład świadomej, przemyślanej adopcji psa Michała, który trafił do schroniska w styczniu. Jego obecny właściciel przyjeżdżał do niego z Głogowa Młp. codziennie o tej samej godzinie i zabierał go na spacer. W końcu przyszedł dzień, w którym zdecydował się dać mu nowy dom.

- Nie podjął decyzji w pięć minut, nie wziął go do siebie tylko dlatego, że potrzebuje psa. A, niestety, jak czasem słucham tych, którzy chcą adoptować zwierzę, to mam wrażenie, że przyszli do sklepu po stołek lub jakiś mebel - kręci głową Halina Derwisz. - Są ludzie, którym nie dałabym pod opiekę mrówki, dlatego zdarza się, że odmawiamy wydania psa.

I przywołuje rozmowy z potencjalnymi opiekunami, którzy na pytanie, dlaczego chcą mieć psa, odpowiadają, że potrzebny jest po to, żeby szczekał albo dlatego, że w rodzinie zawsze był pies. Zdarzają się też tacy, którzy bez ogródek przyznają, że mieli wcześniej 15 psów. Mieli, bo albo potrącił je samochód albo zagryzł pies sąsiada.

- Nie widzą winy w sobie, w tym, że niewłaściwie opiekowali się psem i nie zapewnili mu bezpieczeństwa. Ich zdaniem winę ponosi sam pies - opowiada kierowniczka "Kundelka". - I co, ja mam wydać psa, któremu uratowaliśmy życie, takiej osobie? Zdecydowanie odmawiam, przez co jedni od razu się obrażają, inni odchodzą w milczeniu, gniewie, jeszcze inni smarują nas w Internecie.

Oddała kota dla jego dobra

To jednak nie ma dla niej żadnego znaczenia, jeśli pomaga uniknąć takich przykrych doświadczeń, jakie miał Spider. Piesek adoptowany został w listopadzie ub. roku do 100-metrowego mieszkania. Jego nowy opiekun chwalił się, że wychodzi z nim na spacery trzy razy dziennie. Pracownicy schroniska postanowili jednak skontrolować to miejsce, co regularnie robią. Okazało się, że po mieszkaniu nie ma ani śladu, bo zostało zlicytowane przez komornika, a pies został wywieziony do Kąkolówki do matki właściciela mieszkania.

- Pamiętam, że pojechałam tam w styczniu, kiedy śniegu było po kolana. Wychodzę na szczyt tej góry, na której stał dom i widzę mojego Spidera w lichej budzie na łańcuchu, którego nie wolno używać, jeśli chce się adoptować psa - wyjaśnia Halina Derwisz. - Odpięłam go i zaniosłam do auta, co bardzo zdziwiło tę panią. Była wręcz zła, że zabiera jej się psa. Nie rozumiała, dlaczego, w końcu pies dostaje do jedzenia kaszę i ma swoją budę - kręci z niedowierzaniem głową.

Na szczęście nie brakuje też tych, którzy dla dobra zwierzęcia gotowi są zrezygnować z zaspokajania własnych potrzeb. Tak było ostatnio z pewną rzeszowianką kochającą koty. Miała już swojego pupila, ale wzięła pod opiekę jeszcze kota ze schroniska.

Wkrótce zdecydowała się go oddać, ale nie dlatego, że jej się znudził. Mieszkała przy ruchliwej ulicy, a samochód potrącił jej własnego kota. By nie narażać kolejnego zwierzęcia na utratę życia pod kołami samochodu, postanowiła oddać go do adopcji.

- Dlatego przed wydaniem zwierzęcia rozmawiamy z jego potencjalnym opiekunem, pytamy o warunki, jakie może zapewnić psu, a do każdego przypadku podchodzimy indywidualnie - tłumaczy Halina Derwisz. - Bo bernardynowi nie będzie dobrze w mieszkaniu, a pies, który przeskakuje przez ogrodzenie, nie może zostać zabrany do domu - zaznacza.

Nowi opiekunowie Flipa i Flapa, którzy wybrali tę dwójkę spośród 200 innych psów mieszkających w rzeszowskim schronisku, zapewniają, że będą cierpliwie przekonywać ich do siebie.

- Co by się nie działo, na pewno zostaną z nami. Właśnie przygotowujemy dla nich budę i wybieg - uśmiecha się Maciej Słabosz. - Marzy nam się zimowy wieczór, kiedy za oknem pada śnieg, a psy siedzą z naszymi podopiecznymi przed kominkiem, kładąc im głowy na kolana. Piękna sprawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24