Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psychoza w Jarosławiu: Dorwiemy cię, gwałcicielu!

Roman Kijanka
W 2009 r. ścigano w Jarosławiu gwałciciela, który grasował  w okolicy dworca PKP. W poszukiwanie zaangażowali się mieszkańcy, stworzono portret pamięciowy (na zdjęciu), powstała specjalna strona internetowa. Niestety, nie udało się go złapać.
W 2009 r. ścigano w Jarosławiu gwałciciela, który grasował w okolicy dworca PKP. W poszukiwanie zaangażowali się mieszkańcy, stworzono portret pamięciowy (na zdjęciu), powstała specjalna strona internetowa. Niestety, nie udało się go złapać. ROMAN KIJANKA
Gwałciciel zaatakował po raz siódmy. Było jak dotychczas. Kobieta szła sama, wokół żywej duszy. Nie miała szans w starciu ze zboczeńcem.

Czaił się w miejskim parku. Wypatrywał ofiary. Była niedziela, 29 lipca, kiedy nad ranem zauważył młodą kobietę. Szła sama. Dorwał ją na końcu ul. Konfederackiej, tuż przed skrzyżowaniem z Raszyńską.

Specjalnie wybrał to miejsce. Z jednej strony park, przy nim zarośnięte działki, po drugiej zarośla przy stadionie sportowym, a do najbliższych zamieszkałych zabudowań jest daleko. Tu nawet w środku dnia nie można czuć się zbyt pewnie.

Rzucił się na zaskoczoną kobietę, zaczęli się szarpać, broniła się z całych sił. Przewrócił ją, zaciągnął w krzaki. Zaspokajał chore żądze bez obaw, że ktoś mu przeszkodzi.

Kobieta przeżyła taki szok, że dopiero po kilku dniach mogła w miarę spokojnie opisać przebieg dramatu. Zapamiętała, że zboczeniec miał ciemne ubranie, na głowie kominiarkę, był średniego wzrostu, dobrze zbudowany. Po głosie skojarzyła, że raczej jest młodym mężczyzną.

- Zabezpieczyliśmy dowody, pobraliśmy również materiały biologiczne do badań DNA - mówi prokurator Agnieszka Kaczorowska z jarosławskiej prokuratury rejonowej. - Niestety poszkodowana nie zauważyła żadnych cech charakterystycznych, które mogłyby naprowadzić na sprawcę.

Atak za atakiem

W ostatnich kilkunastu miesiącach jarosławska prokuratura zajmowała się 15 przestępstwami o charakterze seksualnym. Część z nich dotyczyła spraw nieletnich lub rodzinnych. Ale siedem spraw o gwałty ma wiele cech wspólnych.

- Niewykluczone, że sprawcą jest ta sama osoba, chociaż sposób działania oraz opisy pokrzywdzonych są na tyle różne, że bierzemy pod uwagę, iż mogli to zrobić różni przestępcy - zastrzega Kaczorowska.

- Sprawca jest zawsze zamaskowany i ubrany na ciemno. Atakuje w drugiej połowie nocy. Tylko raz napadł późnym wieczorem. Wybiera ustronne miejsca i działa tak, by zostawić jak najmniej śladów.

Do pierwszego gwałtu w Jarosławiu doszło 29 maja ubiegłego roku w okolicach ul. Panieńskiej. Ofiarą była około 30-letnia kobieta, która po północy wracała samotnie do domu. Zboczeniec zapewne czekał w zaroślach.

Drugi atak był w lipcu. W sobotę nad ranem, między godz. 3 a 4 rano gwałciciel napadł na około 30-letnią kobietę. Szła sama przez odludny rejon jarosławskiego Podzamcza. Wyskoczył na nią od tyłu, przewrócił. Walczyła z całych sił, ale zdołał zaciągnąć ją w zarośla. Tam po zgwałceniu ją zostawił.

Trzeci raz zaatakował na początku sierpnia. Najprawdopodobniej czekał w parku. Samotną dziewczynę dopadł po północy na ul. Konfederackiej. Na szczęście wyrwała się i uciekła.

Z czwartym atakiem nie czekał do nocy. 18-letnią dziewczynę dopadł ostatniego października wieczorem przed 19. Dziewczyna odprowadziła znajomego i szła odludną o tej porze ul. Zwierzyniecką na spotkanie z koleżanką.

W okolicy marketu zboczeniec wyskoczył z zarośli i grożąc śmiercią, próbował zacisnąć dziewczynie linkę na jej szyi. Broniła się, on był jednak silniejszy. Wtedy niespodziewanie zadzwonił jej telefon. Zdezorientowany napastnik na chwilę rozluźnił uścisk. To wystarczyło. 18-latka wyrwała się i z krzykiem pobiegła w stronę osiedla.

Po drodze spotkała znajomych. Natychmiast ruszyli na poszukiwanie zboczeńca. Niedługo później pojawili się policjanci z psem tropiącym. Intensywne poszukiwania z udziałem mieszkańców nie dały rezultatu. Gwałciciel zniknął.

Po tych kilku przypadkach prokuratura brała pod uwagę możliwość, że na kobiety napada ta sama osoba.

- Z relacji pokrzywdzonej wynika, że napastnik usiłował ją zgwałcić i pod takim kątem prowadzimy postępowanie. Na razie to osobne śledztwo, nie wykluczamy jednak, że może być związane z wcześniejszym gwałtem - informowała wtedy Barbara Hopko-Grzebyk, szefowa Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu.

Kolejny raz zboczeniec zaatakował 18 grudnia. Tym razem na swoją ofiarę wybrał młodą kobietę. Ona również samotnie wracała nocą do domu. Dopadł ją przy ul. Konfederackiej.

Na poszukiwanie kolejnej ofiary ruszył 26 maja tego roku. Znów kręcił się w okolicy miejskiego parku. Samotną kobietę zauważył po północy. Rzucił się na nią, gdy przechodziła ul. Raszyńską. Atakował napastliwie, a gdy już nie miała siły się bronić, zaciągnął w zarośla. Uciekł, zostawiając zmaltretowaną i zgwałconą.

No i ten ostatni atak z końca lipca. Znowu czaił się w tej samej okolicy. I znów był górą.

Ile było ofiar

Czy ataków mogło być więcej? Według niepotwierdzonych informacji zboczeniec próbował zaatakować także we wtorek, ostatniego dnia lipca, nad ranem, w pobliżu ul. Cegielnianej. Tu również nocą trudno kogokolwiek spotkać.

- Mówimy o siedmiu przypadkach przemocy na tle seksualnym, z których część zakończyła się gwałtem, bo tyle zgłoszeń trafiło do jarosławskiej prokuratury od maja ubiegłego roku - zaznacza Hopko-Grzebyk.

Ci, którzy maja kontakt z takimi sprawami, zajmują się pomocą pokrzywdzonym kobietom, nie mają złudzeń.

- Do takich przestępstw dochodzi znacznie częściej, jednak nie wszystkie zgwałcone kobiety mają na tyle odwagi, by zgłosić przestępstwo, a tylko wtedy jest szansa na ukaranie sprawcy - podkreśla Marzena Wilk, prezeska działającego na rzecz kobiet stowarzyszenia Victoria z Rzeszowa.

- Boją się krępujących badań, pytań o intymne sprawy, zeznań. Powstrzymuje je obawa, że o sprawie dowiedzą się znajomi, a nie wiadomo jak zareagują. Często też paraliżuje je lęk przed zemstą. Przecież podczas rozprawy w sądzie muszą zeznawać w obecności sprawcy. On wie, jak się ofiara nazywa, gdzie mieszka. Dlatego zamiast zgłaszać przestępstwo, często zamykają się w sobie i zostają same z ciągnącym się przez całe życie dramatem.

Według Marzeny Wilk, trauma skrzywdzonych kobiet jest tym większa, że nie mają wsparcia. Ciągle panuje stereotyp, że wykorzystana seksualnie najpewniej sprowokowała sprawcę. A jest inaczej. Dla sprawcy nie ma znaczenia wygląd ofiary, nawet wiek, czy sposób ubrania. On ma jeden cel.

Jak wygląda

Ubrany na czarno, zamaskowany, w kominiarce - tak opisują napastnika poszkodowane. Jednak gdy próbują określić jego wzrost, to już zeznania się różnią.

- Zaskoczona atakiem kobieta, broniąca się przed brutalnością, często walcząca o życie, różnie odbiera docierające do niej sygnały - tłumaczy prokurator Kaczorowska. - Sprawca atakujący osobę niską, może zostać uznany za wysokiego, a ten sam napastnik przez wyższą ofiarę może być odczytany jako osoba o średnim wzroście.

Dlatego - podkreśla pani prokurator - przy rozmowach z pokrzywdzonymi ważne jest wzięcie pod uwagę samego charakteru przestępstwa.

- Dla kobiet jest to ogromna trauma. Atak na najbardziej intymną sferę. Agresja i brutalność, a potem konieczność poddania się badaniom i rozmowy z prowadzącymi sprawę, zeznania - to wszystko uderza w pokrzywdzoną, w jej godność.

By ofiarom zapewnić większy komfort, przy śledztwach związanych z tego rodzaju przemocą wobec kobiet w jarosławskiej prokuraturze pracują kobiety. Podobnie jest na policji.

Co o nim wiemy

Zboczeniec ma swoje miejsca, w których najczęściej czai się, poszukując ofiary. Są to okolice parku miejskiego, niezbyt odległe podzamcze oraz ul. Zwierzyniecka i Panieńska.

Zebrano dowody, również biologiczne pozwalające ustalić jego profil DNA. Przesłuchano osoby, które mogą mieć jakiekolwiek informacje. Prowadzone są też inne działania, ale o nich ani prokuratura ani policja nie informuje. Bo każdy nawet drobny przeciek tylko by zaszkodził. Nieoficjalnie wiadomo, że zatrzymywano osoby, które mogły mieć związek z gwałtami, jednak przypuszczenia śledczych się nie potwierdziły.

- Skoro mają DNA gwałciciela, to jaki problem teraz je porównać z poprzednio zebranymi śladami - dziwi się mężczyzna w średnim wieku.

Z naszych informacji wynika, że porównywanie właśnie trwa. To powinno dać odpowiedź, czy gwałtów dokonał ten sam przestępca.

Szukajmy go!

Takie apele pojawiają się wśród mieszkańców po każdym ataku zboczeńca.

"Gwałcicielu - jeśli to czytasz, to wiedz, że cię dorwiemy!!!" - czytamy na forum nowiny24.pl pod ostatnią informacją o ataku zboczeńca. Z treści wynika, że pisze młoda dziewczyna. "Myślę, że jestem odważna, ale jak taki dupek zaatakuje, to ciężko w szoku się bronić. Chcę jakoś pomoc i sobie, i innym kobietom, żebyśmy mogły normalnie, bez strachu chodzić ulicami miasta" - pisze w dalszej części komentarza.

Takie próby samoobrony obywatelskiej przez zboczeńcami mają miejsce w Jarosławiu nie pierwszy raz. Trzy lata temu, po kilku próbach gwałtu, z których dwie zakończyły się doprowadzeniem poszkodowanych do tzw. innych czynności seksualnych, powstała nawet strona internetowa. Były na niej zebrane informacje o zboczeńcu i apele o pomoc w szukaniu. Do dziś nie przyniosło to skutku.

***

Siedem skrzywdzonych kobiet zgłosiło przestępstwo. Ile rzeczywiście ucierpiało po ataku zboczeńca, nie wiadomo. Policja zapewnia, że te sprawy są traktowane priorytetowo. Czas płynie, ludzie się coraz bardziej boją.

- Najwyższy czas z tym skończyć - apelują mieszkańcy. - Nasze matki, żony i córki nie czują się bezpiecznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24